Witam
Załóżmy, że mam pomysł na kilka ciekawych projektów w branży IT. Mniejsza z tym czego dotyczą. Moje pytanie jest następujące: w jaki sposób zabezpieczyć przyszły produkt (program itp.) przed skopiowaniem lub wykradzeniem pomysłu w przypadku gdy chcę go sprzedać?
Np. stworzę ciekawy program do obróbki grafiki. Chcę sprzedać go większej firmie za spore pieniądze. Ale aby mi zapłacili, muszę im ten produkt pokazać. Po zobaczeniu go stwierdzą, że nie są zainteresowani a następnie na bazie mojego pomysłu stworzą własny program pod własnym logo. W jaki sposób zabezpieczyć się przed taką sytuacją? Jak udowodnić, że skopiowali mój pomysł?
Albo inna sytuacja: moja firma tworzy szablony stron dla innych firm. Po pokazaniu kilku projektów dana firma rezygnuje z moich usług a następnie wykorzystuje przesłane wcześniej szablony bez zapłaty. Jak udowodnić, że jestem ich autorem, jeśli np. stracę wszelkie dane (usunę lub stracę)?
KonradDoskonale Pan wie, że nie da się zabezpieczyć żadnego programu na sto procent. Najlepszym dowodem tego są setki nielegalnych programów dostępnych w sieciach P2P. Nawet zabezpieczenia za pomocą tzw. dongle\’a (określanego też jako hardware lock), czyli chipu przyłączanego do komputera np. do portu drukarki lub USB (USB Dongle lub USB Token) nie stanowią dla piratów większego problemu. Przykładowo, jeden z najlepszych programów do składu DTP – QuarkXPress – jest właśnie tak zabezpieczany… bezskutecznie. (Dongle działa wg prostej zasady: bez tego chipu program nie ma prawa działać; dongle przechowuje specjalne informacje, np. bardzo długi kod czy coś w tym rodzaju.)
Jednak Pana pytanie dotyczy tak naprawdę czegoś innego, a mianowicie uczciwości w biznesie. Zwłaszcza, że nie chodzi (przynajmniej w Pana pytaniu) tylko o aplikacje, ale także o szablony stron WWW, których zabezpieczyć nie sposób. Osobiście widzę tu dwa możliwe rozwiązania:
1) Przed zaprezentowaniem kontrahentowi aplikacji/szablonów należy zawrzeć z nim umowę NDA (Non Disclosure Agreement). Jest to, jak podaje Słownik Slangu Informatycznego (http://www.i-slownik.pl), \”(…) umowa podpisywana przez pracowników firm programistycznych lub testujących gry lub programy zabraniająca udostępniania komukolwiek jakichkolwiek materiałów na temat programu, nad którym pracują. Złamanie warunków umowy grozi zwolnieniem i pociągnięciem do odpowiedzialności karnej.\” Oczywiście to tylko definicja, umowę tego rodzaju stosuje się powszechnie właśnie w branży IT m.in. do celów, o których Pan pisze w swoim e-mailu.
2) Zanim komukolwiek zaprezentuje Pan swoje programy czy szablony, może je Pan pokazać notariuszowi, który poświadczy w sposób urzędowy, że są to Pańskie dzieła autorskie i powstały w danym czasie. Następnie, z papierem od notariusza w ręku (niestety, notariusz zażąda zapłaty) może Pan pójść do dowolnej firmy i pokazać jej ów papier (zaświadczenie o autorstwie) oraz swoje programy/szablony. Wówczas uniknie Pan próby plagiatu bądź kradzieży, bo kto by się odważył na coś takiego widząc akt notarialny… 🙂
Z pewnością wie Pan również, że każde dzieło autorskie (program, szablon, fotografia, rzeźba, scenariusz… itd.) jest automatycznie chronione prawnie już w momencie, gdy zaczyna się nad nim pracę. Naturalnie jest to niewielkie zabezpieczenie w sytuacji, gdy nie ma Pan do nikogo zaufania. Z drugiej strony czy warto się wygłupiać z zaświadczeniem od notariusza, jeśli chce Pan dobić targu z jakąś renomowaną firmą, która raczej nie będzie się bawiła w kradzieże pomysłów, bo ewentualny proces sądowy byłby dla niej znacznie większą stratą niż nielegalne pozyskanie programu czy szablonu? W takiej sytuacji lepiej posłużyć się umową NDA.
Jakkolwiek by nie patrzyć na postawiony przez Pana problem, stuprocentowe zaświadczenie o autorstwie może dać tylko zawodowy prawnik (notariusz), ale taka usługa kosztuje. Ile – nie wiem, osobiście staram się w ogóle unikać prawników, co jak na razie mi się udaje.
Jeśli chodzi o szablony stron WWW, to myślę, że w ogóle nie ma problemu – może je Pan wystawić w serwisie The Template Monster (http://www.templatemonster.com) w dowolnej cenie (wystarczy spojrzeć na dzieła konkurentów, aby mieć jakieś pojęcie) i po sprawie. Nikt stamtąd Panu raczej nie ukradnie pomysłu. Gdyby takie kradzież były częste, wówczas takie serwisy by nie istniały, a tymczasem pod ww. adresem są tysiące szablonów, wiele z nich kosztuje nawet po kilka tysięcy dolarów! (O serwisach z płatnymi szablonami pisaliśmy w MI 2/07.) Myślę, że taka forma sprzedaży szablonów jest najwygodniejsza dla twórców, gdyż nie wymaga zakładania firmy, formalności sprowadzają się do wypełnienia kilku formularzy, a ewentualnie zarobione pieniądze automatycznie spływają na wskazane konto. (JB)