Lexus LBX to trochę anomalia. To jedyny model w gamie Lexusa od czasów LFA, który ma trzyliterowe oznaczenie bez cyfry, ale nie jest w żadnym wypadku autem sportowym. To subkompaktowy, luksusowy SUV o długości 4 190 mm, w czasie gdy konkurenci Lexusa z Europy niemal całkowicie porzucili ten segment. Nie można go nazwać szybkim autem, ale oferuje przyjemne i angażujące wrażenia z jazdy.
Bazując na Toyocie Yaris Cross, ten nietuzinkowy SUV, pełen osobowości, jest ucieleśnieniem filozofii projektowej „Yet” Lexusa – tej samej, która doprowadziła do powstania samej marki.
„Yet” to filozofia sprzeczności, które ostatecznie łączą się w samochód oferujący to, co najlepsze ze wszystkich światów: dynamikę prowadzenia, dopracowanie, luksus i rozsądną cenę. Czy LBX spełnia założenia Lexusa? A może to po prostu mały SUV na rynku, który odwrócił się od tego segmentu?
LBX to prawdopodobnie jeden z najbardziej „przestylizowanych” modeli Lexusa w całej gamie. Owszem, ma charakterystyczny grill w kształcie klepsydry, ale w tym przypadku jest on bardziej stonowany i ograniczony do dolnej części. Górną połowę przedniego pasa przecina srebrna listwa łącząca reflektory. Te z kolei przypominają trochę lampy sprzed liftingu Camry, ale nadają LBX-owi wyraziste oblicze, bez krytyki, jaka spada na ogromne grille w modelach pokroju LX. I to działa.
Choć LBX ma 4 190 mm długości, wygląda na niższego i szerszego, niż jest w rzeczywistości. To zasługa niskiej linii dachu zamaskowanej przez dwukolorowe malowanie – czarny dach podkreśla linie i ukrywa faktyczną wysokość auta. Ciemne, 18-calowe felgi świetnie komponują się z przyciemnionym dachem.
Z tyłu mamy uporządkowaną sylwetkę z minimalną liczbą oznaczeń (tylko marka i model) oraz światłem stop wkomponowanym w całą szerokość. To naprawdę atrakcyjna całość. LBX wygląda dynamicznie i bardziej sportowo, niż sugerowałby to jego trzycylindrowy napęd hybrydowy. Nic dziwnego, że prezes Toyoty, Akio Toyoda, wykorzystał go jako bazę dla Morizo RR – wersji napędzanej jednostką z GR Yarisa. Ten projekt po prostu emanuje radością, bardziej niż większość dotychczasowych modeli japońskiej marki.

Alcantara i miękkie materiały otulają kabinę przyjemną, a zarazem sportową atmosferą. Wszystko, czego dotykasz – poza nielicznymi elementami przy podłodze – jest miękkie, solidne i, co najważniejsze, sprawia mocne wrażenie. Choć nie tak luksusowe jak w większych Lexusach, wnętrze LBX ma unikalnie sportowy charakter, przypominający modele z serii F.
Przed oczami kierowcy znajduje się 7-calowy ekran TFT – czytelny i przejrzysty – uzupełniony przez centralny, 9,8-calowy ekran dotykowy. Niestety, część sterowania klimatyzacją (np. prędkość nawiewu) przeniesiono właśnie na ekran. Na szczęście przyciski regulacji temperatury pozostawiono fizyczne.
Przednie fotele są dobrze wyprofilowane i podtrzymują sportowy charakter. Szkoda tylko, że nie można ich odsunąć dalej – powyżej mojego wzrostu 185 cm myślę, że kolana kierowcy mogą być już zgięte bardziej, niż by się chciało. To jednak celowe – z tyłu miejsca jest wyjątkowo mało. Tylna kanapa jest tak ciasna, że praktycznie bezużyteczna dla dorosłych. Plusem jest to, że oparcia składają się w proporcji 60/40, zmieniając LBX w przestronnego, dwuosobowego SUV-a z dużym bagażnikiem.
LBX napędzany jest 3-cylindrowym silnikiem 1,5 l, współpracującym z układem hybrydowym oraz skrzynią eCVT. To nie jest samochód szybki – sprint 0-100 km/h trwa 9,2 s – ale też nie dramatycznie wolny. W praktyce auto sprawia wrażenie żwawego przy wyprzedzaniu w zakresie 60-90 km/h, bo wspomaga je mocny moment elektryka.
To, czego brakuje w osiągach, nadrabia znakomita ekonomia. W cyklu mieszanym udało się uzyskać 3,7 l/100 km. W codziennym użytkowaniu w mieście spalanie wynosiło ok. 5-5,5 l/100 km, co i tak jest świetnym wynikiem.

Trzycylindrowy silnik bywa głośny, a eCVT lubi utrzymywać wysokie obroty, co generuje jednostajny dźwięk. Na szczęście samochód sprawia wrażenie dynamicznego, nawet bez trybu sportowego.
W kwestii prowadzenia LBX naprawdę błyszczy. To samochód typu „momentum car” – utrzymujesz prędkość, wrzucasz go w zakręt i mimo tylnej belki skrętnej, auto pokonuje łuk z entuzjazmem. Trzyma się drogi w sportowy sposób, nie będąc przy tym zbyt twardym. Szybkie wejście w zakręt daje frajdę, a przechyły nadwozia są dobrze kontrolowane.
Zawieszenie przepuszcza do kabiny pewne wibracje i nierówności, ale nigdy nie jest to przesadne. To kompromis, który wolimy zamiast nadmiernie miękkiej i kołyszącej charakterystyki. Na drogach szybkiego ruchu LBX zachowuje się stabilnie i pewnie, co biorąc pod uwagę konstrukcję zawieszenia, jest wręcz magiczne.
Całościowo – prowadzenie jest świetne. Samochód sprawia wrażenie sportowego, mimo że nikt go tak nie reklamuje. Kierowcy lubiący kręte drogi nie będą zawiedzeni.
LBX, mimo że pozycjonowany jest jako model wejściowy do świata Lexusa, wcale nie odstaje pod względem wyposażenia. Otrzymujemy pełen zestaw systemów ADAS, w tym system pre-collision, adaptacyjny tempomat radarowy i asystenta utrzymania pasa ruchu. Systemy działają dobrze – nawet w zatłoczonym ruchu miejskim – choć czasem zbyt nerwowo reagują na motocyklistów wyrastających przed maską.
Na liście wyposażenia znajdziemy także automatyczne wycieraczki i światła, elektrycznie regulowany fotel kierowcy z pamięcią ustawień, automatycznie przyciemniające się lusterko wsteczne, elektryczną klapę bagażnika oraz bezprzewodowe Apple CarPlay i Android Auto (choć w dziwnie niskiej rozdzielczości). W zakresie asystentów parkowania otrzymujemy kamerę cofania (mogłaby mieć lepszą jakość) oraz czujniki z przodu i z tyłu, dzięki czemu manewrowanie – i tak łatwe z racji rozmiarów auta – staje się jeszcze prostsze.
LBX zaskakuje także bogactwem opcji ładowania. W kabinie znajdziemy aż pięć portów USB-C, dwa gniazda 12 V oraz ładowarkę indukcyjną Qi (niestety, ta ostatnia mocno nagrzewa telefon i działa przeciętnie). Na szczęście portów przewodowych jest pod dostatkiem.
LBX kosztuje od 136 900 PLN i choć to małe auto, jeśli szukasz luksusowego hybrydowego samochodu z doskonałą ekonomią, legendarną niezawodnością i świetnym prowadzeniem, to jedna z najlepszych opcji na rynku – nawet jeśli przydałoby jej się trochę więcej mocy.
Specyfikacja
- CENA MODELU TESTOWEGO 190 000 PLN
- PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 170 km/h
- 0-100 KM/H 9,2 sekundy
- SILNIK 1.5
- MOC 136 KM
- MAKSYMALNY MOMENT OBROTOWY 185 Nm
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Lexus LBX to najmniejszy model marki, który rozbraja frajdą z jazdy i ekonomią, choć wymaga pogodzenia się z ograniczonymi osiągami.
Plusy
Atrakcyjny, dynamiczny design. Luksusowe wykończenie wnętrza. Bogate wyposażenie w standardzie. Świetne prowadzenie. Znakomita ekonomia paliwowa.
Minusy
Brakuje większej mocy, by w pełni wykorzystać potencjał podwozia. Tylna kanapa zbyt mała dla dorosłych pasażerów.