Mazda rzuca rękawicę takim tuzom, jak BMW X5, Mercedes-Benz GLE, Lexus RX i Volvo XC90. Nowa CX-80 ma jednak jedną dużą przewagę – cenę. Czy to wystarczy, by powalczyć z gigantami segmentu premium?
CX-80 i mniejsza CX-60 to modele, które mają zaznaczyć obecność Mazdy w świecie premium. Starsi fani japońskiej marki mogą pamiętać ambitny, ale krótkotrwały projekt stworzenia luksusowej submarki Amati w latach 90. Kryzys ekonomiczny szybko go pogrzebał, ale jedno z aut – Mazda Millenia – zdołało konkurować z Lexusem ES. Teraz Mazda wraca do gry, i robi to z pomysłem.
Mazda wprowadziła nową platformę Large Product Group, z silnikiem ułożonym wzdłużnie – tak, jak w BMW. CX-80 to wydłużona wersja CX-60, mieszcząca trzy rzędy siedzeń – jak X7 względem X5. Choć to „stretch”, proporcje nadwozia pozostały zgrabne.
Design Kodo w CX-80 jest bardziej stonowany niż w mniejszych modelach, ale nie traci ekspresji. Gra światłocieniem na drzwiach nadaje sylwetce elegancji. Egzemplarz testowy pokryty był zjawiskowym lakierem Melting Copper, który pięknie podkreślał przetłoczenia i kształt nadwozia.
Deska rozdzielcza została żywcem przeniesiona z CX-60 – i dobrze. Jakość materiałów i spasowanie są na poziomie porównywalnym z BMW czy Lexusem. Ekran infotainment o przekątnej 12,3 cala ma klasyczny, prostokątny format i domyślny tryb białe na czarnym – nie rozprasza w trakcie jazdy. Dziwi jednak, że tylko Apple CarPlay działa bezprzewodowo – Android Auto wymaga przewodu. System obsługiwany jest za pomocą pokrętła – łatwo i intuicyjnie, choć interfejs wydaje się nieco przestarzały.

Mazda, w przeciwieństwie do wielu producentów, nie przeniosła klimatyzacji na ekran dotykowy – fizyczne przyciski nadal są na miejscu, co należy pochwalić.
Większość tapicerki to miękka skóra Nappa, a przednie fotele to prawdziwe trony – wygodne, wentylowane, idealne na dłuższe trasy. System personalizacji kierowcy pozwala wprowadzić swój wzrost, po czym automatycznie ustawia fotel, lusterka i kierownicę. Rozpoznawanie twarzy dopasowuje ustawienia do zapisanych profili.
Dzięki rozstawowi osi dłuższemu o 250 mm niż w CX-60, środkowy rząd oferuje znacznie więcej miejsca na nogi. Wejście do trzeciego rzędu ułatwia przycisk „one-touch walk-in” – jedno naciśnięcie i fotel się składa. Miejsca w trzecim rzędzie nie ma dużo, ale przeciętnej postury pasażerowie usiądą wygodnie. Minusem jest brak indywidualnego nawiewu – jesteś zdany na łaskę środkowego rzędu.
Przy rozłożonych wszystkich siedzeniach bagażnik ma 258 litrów – wystarczy na większe zakupy. Po złożeniu tylnej kanapy przestrzeń rośnie do 687 litrów – więcej niż w BMW X5 (575 l) i Volvo XC90 Recharge T8 (641 l).
CX-80 dobrze wpisuje się w miejskie warunki – mimo że to SUV o dużej prezencji, nie przytłacza rozmiarem. Widoczność jest świetna, a lusterka boczne zamocowane są na drzwiach, co ogranicza martwe pola. Jedyny „szum” w polu widzenia to ekran urządzenia IU.
Pod maską – znany z CX-60, wolnossący silnik 2,5 l. Do tego dochodzi silnik elektryczny, co daje łącznie 327 KM i 261 Nm. Volvo XC90 T8 oferuje 455 KM i 709 Nm, ale kosztuje znacznie więcej.


Skrzynia biegów Skyactiv-Drive to ośmiobiegowy automat bez klasycznego konwertera – bardziej responsywny, bez typowego „ślizgania”. Zmiany biegów są szybkie, choć przy niskich prędkościach skrzynia potrafi szarpnąć. Większość jazdy odbywa się w trybie elektrycznym, co czyni CX-80 cichym i płynnym pojazdem.
Z naładowaną baterią deklarowane zużycie wynosi 1,6 l/100 km, a zużycie energii – 22,5 kWh/100 km. Przy masie 2 267 kg to dobry wynik. Bez wsparcia elektryki, silnik musi się nieco bardziej wysilić, co słychać. Dostępna jest także wersja z dieslem, tańsza bazowo o 17 tysięcy złotych.
W przeciwieństwie do tylnonapędowego CX-60, CX-80 ma napęd na cztery koła. Układ jest tylno-napędowy w charakterze, więc auto zachowuje się bardziej jak klasyczne RWD, zwłaszcza w zakrętach. Mazda zastosowała system Kinematic Posture Control (KPC), który przyhamowuje wewnętrzne koło w zakręcie, ograniczając przechyły nadwozia. Auto prowadzi się stabilnie, jak na swoje gabaryty. Jedynym zgrzytem jest twarda reakcja tylnego zawieszenia na progach zwalniających.
CX-80 to udany miks stylu, komfortu i technologii. Jazda jest przyjemna, systemy są sensownie zaprojektowane, a poziom luksusu bliski niemieckiej konkurencji. Trzeba jednak pamiętać o ładowaniu – jak w każdej hybrydzie plug-in. Ciekawe, jak sprawdziłaby się wersja 2.5 turbo z lekką hybrydą…
Mazda trafiła w idealną niszę cenową. CX-80 kosztuje mniej niż Lexus RX, ale więcej niż KIA Sorento, Hyundai Santa Fe czy Škoda Kodiaq. Dzięki temu może przyciągnąć klientów szukających premium w rozsądnej cenie.
Specyfikacja
- CENA MODELU TESTOWEGO 356 700 PLN
- PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 195 km/h
- 0-100 KM/H 6,8 sekundy
- SILNIK 2.5L e-SKYACTIV PHEV 327
- MOC 327 KM
- MAKSYMALNY MOMENT OBROTOWY 261 Nm
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
CX-80 udowadnia, że Mazda potrafi stworzyć luksusowego SUV-a z klasą – i to za ułamek ceny niemieckich rywali.
Plusy
Bardzo ładny design. Kabina klasy premium. Przyjemne prowadzenie.
Minusy
Wysilony silnik spalinowy bez elektryki. Brak bezprzewodowego Android Auto. Przestarzały interfejs infotainmentu.