Myśleliście kiedyś, jak bezużyteczni muszą czuć się czasami designerzy smartfonów? Tyle miłości włożonej w projektowanie wyglądu urządzenia, bajkowych opowieści o inspiracjach związanych z kształtem i kolorem i wszystko po to, by po zakupie schować to całe piękno do etui. W ramach starania się o zwrócenie na siebie uwagi, OPPO postanowiło pokazać, że nie trzeba kupować pancernej obudowy ani „telefonu dla budowlańca”, by wciąż cieszyć się ze swojego najważniejszego mobilnego urządzenia. A ponieważ każdy doświadczony dziennikarz nie pokłada szczególnej wiary w zapewnienia producentów o wystawianiu ich gadżetów na ekstremalne warunki, OPPO postanowiło dać mi okazję do poużywania ich nowego dzieła, Reno 11F 5G, …na lodowcu.
Zakup kolejnego smartfona dla jednych jest regularną oczywistością, pragnieniem poczucia dreszczyku nowości, a dla innych inwestycją, która ma być oceniana jako opłacalna przez cały okres użytkowania. Zarazem bez względu na to, do której z tych grup należymy, każdy z nas chce, by kupowany produkt charakteryzował się solidnością. Pragnienie by spełnić pokładane w producentach nadzieje, niewątpliwie wzmocnione przez prawodawstwo europejskie narzucające trwalsze konstrukcje, zrodziły taki smartfon, jak zaprezentowany we włoskim Courmayer OPPO Reno 11F 5G.
Reno 11F 5G to smartfon średniej klasy (jego cena to około 1 500 PLN), który został zaprojektowany tak, aby przetrwać ponad 4 lata użytkowania, również w ekstremalnych warunkach, takich jak odwiedzone przeze mnie Alpy, tuż pod szczytem Mont Blanc. Bo tak, OPPO chce zaszczepić u użytkowników myśl, że ich smartfon wytrzyma skrajne temperatury czy też upadek z wysokości.
Smartfon dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych, o których w sklepach mówi się zielona i niebieska, ale wystarczy spojrzeć na tą drugą i niczym marketingowiec obudzony w środku nocy mówić, że widzi się inspirację falami morskimi, czy też w przypadku mojej wyprawy, falami, które wiatr tworzy na powierzchni nieskazitelnego śniegu w górach, niczym białe i lodowe wydmy. Efekt ten jest unikalny w każdym egzemplarzu ze względu na system produkcji. Cząsteczki magnetyczne są natryskiwane na obudowę, tworząc niepowtarzalne fale. Wygląda to atrakcyjnie i faktycznie nie chce się chować takiego telefonu do case’a.
W związku z powyższym OPPO z miną wytrawnego pokerzysty pokazuje, że przejechało się po smartfonie samochodem. Następnie namawia mnie do rzucania Reno 11F 5G, gdy będąc przywiązanym do mojego górskiego przewodnika, mam nadzieję, że widok Mont Blanc nie będzie moim ostatnim w życiu. No to rzucałem.
I choć gdyby miało od tego zależeć moje życie, udowodniłbym, że jak najbardziej to tylko ważący 177 gramów smartfon, a nie cybernetyczny zabójca z filmów o Terminatorze, faktycznie moje intencjonalne rzucanie gadżetem nie zakończyło się koniecznością wymiany mojego egzemplarza na nowy.
OPPO podkreśla również wytrzymałość tego modelu na innych polach. Ma on certyfikat IP65, co oznacza, że jest odporny na kurz, zachlapanie, czy używanie w deszczu. Port USB-C ma trwałość 20 000 połączeń, a przycisk zasilania 200 000 naciśnięć. Powinno to przełożyć się na rzeczone ponad cztery lata działania smartfona.
Bateria o pojemności 5 000 mAh, wystarczająca na ponad dwa dni użytkowania, ładuje się za jednym zamachem za pomocą szybkiego ładowania SUPERVOOC o mocy 67 W (30% w 10 minut). System ten wyróżnia się także możliwością przystosowania się do niesprzyjających warunków. Arne Herkelmann, menedżer produktu w OPPO, wyjaśnia, że żaden producent smartfonów nie byłby w stanie od lat badać wpływu mocniejszych ładowań na akumulatory, ponieważ jest to tak nowa jakość. Dlatego ten aspekt jest przedstawiany jako jedno z największych wyzwań.
Producent skorzystał też z pomocy TÜVRheinland w celu certyfikacji. Matthias Liebscher, globalny dyrektor ds. zarządzania jakością w TÜVRheinland, wyjaśniał, że smartfony są testowane w komorach odtwarzających sytuacje ryzyka, którym muszą się przeciwstawić, np. niskie temperatury. A temperatura to stan, który ma wpływ na lata użytkowania telefonu. Xiaomi od dawna chwali się ładowaniem w niskiej temperaturze, a konkretnie do 12 W nawet w temperaturze -10° C. Natomiast nowy OPPO Reno 11F 5G można ładować przy temperaturze od -20 do 55° C. Będąc poniżej zera, urządzenie wykorzystuje ciepło z procesora i przenosi je do akumulatora, aby go ogrzać podczas ładowania. Jeśli zaś zostawisz telefon w samochodzie, w którym panuje temperatura 55 stopni, inne komponenty są odpowiedzialne za utrzymanie jego ciepłoty na odpowiednim poziomie.
OPPO uważa także, że telefon ten po 4 latach utrzyma 80% żywotności baterii. Nie ma tu mowy o cyklach ładowania, choć łatwo byłoby policzyć, ile razy w tym okresie można naładować akumulator. Ładując go codziennie, z częstotliwością, która nie jest konieczna w przypadku 5 000 mAh, można to zrobić ponad 1 440 razy, więc rezystancja byłaby zbliżona do tej innych marek. Oczywiście ważne jest, aby używać kompatybilnej ładowarki i kabla, aby nie wpływać na trwałość baterii.
Bateria traci pojemność wraz ze wzrostem wieku chemicznego, w wyniku czego może działać krócej pomiędzy cyklami. Według Apple baterie w modelach iPhone’a 15 są zaprojektowane tak, aby w idealnych warunkach zachowywały 80% swojej pierwotnej pojemności przez 1 000 pełnych cykli ładowania.
Powyższe zapewnia, że OPPO Reno 11F 5G to lekki telefon, którego specyfikacje dorównują konkurencji i może do tego służyć przez wiele lat. Dzień na dużej wysokości i w niskich temperaturach, zrobienie setek zdjęć, w międzyczasie rzucając smartfonem o zaśnieżone góry, nie wpłynęły na jakość działania smartfona. Miło jest móc korzystać z mobilnego przyjaciela bez obawy, że aktywne tempo życia pogorszy jego funkcje. Następnym razem jednak mam nadzieję, że jakiś producent będzie chciał sprawdzić, czy jego smartfon przetrwa dzień w ekskluzywnym SPA…