Mapy Google mogą mówić do nas różnymi głosami w różnych dialektach. Chociaż w rodzimym języku nie mamy zbyt dużego wyboru, użytkownicy korzystający z angielskojęzycznej wersji usługi mogą podróżować w towarzystwie jednego z kilku lektorów. Jak się okazuje, czasami stają się oni nawet pasażerami na gapę…
Zaskakujące odkrycie zostało opisane na Twitterze i Reddicie; dotyczyło ono całkiem sporego grona osób. W trakcie korzystania z nawigacji, wykorzystywany przez użytkowników żeński głos nagle został zastąpiony innym, męskim, o wyraźnie indyjskim akcencie. Tajemniczy lektor podawał jedną lub dwie wskazówki nawigacyjne, po czym ustępował poprzedniemu głosowi. Sytuacja powtarzała się wielokrotnie. Okazało się to dość stresujące, w szczególności podczas jazdy samochodem: użytkownicy obawiali się, że zostali w jakiś sposób zhackowani, a niespodziewane zmiany głosu utrudniały im skupienie się na drodze.
Jak to zwykle bywa z bugami znalezionymi przez portale społecznościowe, nie do końca wiadomo, w jaki sposób usterka ta jest powiązana z kwestiami sprzętowymi, systemem operacyjnym lub wersją oprogramowania. Sam zespół Google Maps natychmiast odpowiedział na zgłaszane na Twitterze problemy, chociaż nie podał przyczyny dziwnego zachowania aplikacji. Przedstawiciele dewelopera obiecali jednak, że pracują nad stosowną łatką, która pozwoli wreszcie uciszyć niesfornego „ducha”.