WhatsApp to jeden z najpopularniejszych komunikatorów sieciowych, mogący poszczycić się 2 miliardami aktywnych użytkowników na całym świecie i ponad 100 miliardami przesyłanych przez niego wiadomości dziennie. Za sprawą wprowadzonej niedawno zmiany polityki prywatności baza ta nieco się uszczupliła, dlatego Facebook zdecydował się na załagodzenie sytuacji.
Problem dotyczył zapisu, który głosił, że po zaakceptowaniu nowej polityki, część danych zbieranych za pomocą aplikacji będzie przekazywana Facebookowi. Wywołało to spore zamieszanie wśród internautów, obawiających się, że jej przyjęcie może skutkować utratą ważnych informacji, a nawet wyciekiem prywatnych wiadomości. Co prawda komunikator w końcu uściślił, że zbierane dane nie będą dotyczyły rozmów z innymi użytkownikami, a jedynie kontaktów z firmami obecnymi na WhatsAppie, ale wielu osób to nie przekonało.
Podobnie demotywująca okazała się zapowiedź, że jeśli nie zaakceptujemy polityki prywatności do 15 maja, będziemy powoli tracić możliwość korzystania z ważnych funkcji aplikacji, w tym… wysyłania wiadomości tekstowych. Zważywszy na to, w jaki sposób większość osób używa komunikatora, WhatsApp stałby się w takiej sytuacji prawie bezużyteczny. Nic zatem dziwnego, że część z nich zdecydowała się na przejście do konkurencji, w tym Signala lub Telegrama.
Odpływ aktywnych użytkowników musiał okazać się na tyle poważny, że zmusił WhatsAppa do zmiany podejścia. Przedstawiciele Facebooka zapowiedzieli, że na razie nie mają zamiaru wyłączać żadnych funkcji osobom, które nie zaakceptowały jeszcze nowej polityki prywatności. Podkreślili oni także, że mimo to będą dalej prosić o jej przyjęcie, przede wszystkim w sytuacjach, gdy użytkownicy będą kontaktowali się z firmami za pośrednictwem aplikacji.