Ach, bijatyki. Mało który gatunek tak dobrze opanował sztukę zamykania zawartości w formie DLC i sprzedawania jej za ogromne pieniądze. MK11 również miało na koncie kilka grzeszków, na przykład związanych z mikrotransakcjami w trybie Wież Czasu i koszmarnie drogim dodatkiem Aftermath. Teraz gra ukazuje się w pełnej wersji Ultimate – sprawdźmy, czy warto wydać na nią kupę kasy.
W stosunku do recenzowanej w zeszłym roku kampanii Następstwa, nowa wersja uzupełniona została o zawartość obydwu Kombat Packów. W tym pierwszym, dostępnym na rynku już od długiego czasu, znajdziemy kilka skórek oraz sześciu bohaterów, z Shang Tsungiem i Sindel na czele. Znacznie nowszy jest za to Kombat Pack 2, który trafił na konsole i komputery tuż przed premierą Ultimate. Zawiera on trójkę nowych Kombatantów: Mileenę, Raina i… Rambo. Ten ostatni dołącza do takich gościnnych sław jak RoboCop, Joker i Terminator.
Przyznam, że to właśnie niezniszczalny weteran wojny w Wietnamie (obowiązkowo dubbingowany przez Sylvestra Stallone’a) okazał się moim ulubieńcem z nowego DLC. Rambo tnie przeciwników militarnym nożem, strzela do nich z karabinu maszynowego, a także zastawia na nich bambusowe pułapki o nieprzyjemnej tendencji do przebijania gałek ocznych. Pod względem rozgrywki stanowi on dobre zbalansowanie siły i szybkości: jego kombosy zadają sporo obrażeń, a jednocześnie są stosunkowo proste do wykonania. W arsenale bohatera znajdują się także potężne ataki specjalne, które prawie zawsze „załapują”.
Zupełnie inaczej gra się Mileeną. Ukochana córeczka Shao Kahna nareszcie przestała być jedynie dowcipem zaprezentowanym w przyjaznym finiszerze Kitany i wzięła sprawy w swoje ręce (i zęby). Bohaterka jest szybka, zwinna i absolutnie zabójcza w zwarciu – to chyba jedna z najlepszych „krótkodystansowych” postaci w tej odsłonie Mortal Kombat. Jej mordercze sztylety sai i ostre kły rwą wrogów na strzępy, a ataki z powietrza wgniatają ich w ziemię.
Rain to kolejny weteran serii, nastawiony przede wszystkim na walkę z dystansu i monitorowanie ruchów przeciwników. Jeden z jego podstawowych ruchów polega na zamknięciu przeciwnika w ogromnej kuli wody, której ruch możemy kontrolować – pozwala to wygodnie ustawić delikwenta w takim miejscu, by po uwolnieniu wpadł od razu w kolejne kombo. Nowe style walki są naprawdę efektowne, podobnie jak finiszery. Moim osobistym faworytem jest tu Rain, który wykorzystuje strumienie wody pod ciśnieniem do obdzierania wrogów ze skóry i cięcia ich na drobne kawałki.
Ultimate to jednak nie tylko zawartość wszystkich DLC, ale także kilka usprawnień zaprojektowanych z myślą o konsolach nowej generacji. Posiadacze PlayStation 5 lub Xboxa Series X/S mogą otrzymać je za darmo, o ile posiadają wersję gry przeznaczoną na starsze systemy. Dotyczą one przede wszystkim wrażeń wizualnych: teraz możemy podziwiać krwawe Fatalities w pełnym, dynamicznym 4K i HDR – na dobrym telewizorze wyglądają one po prostu fantastycznie. Efekty specjalne prezentują się bardziej realistycznie, ruchy bohaterów zaskakują płynnością, a wszystkiemu towarzyszą strumienie bryzgającej na wszystkie strony krwi. Na dodatek gra w pełni korzysta z możliwości konsoli w zakresie szybkości ładowania; na PS5 potyczki były gotowe niemal od razu po wybraniu stosownej opcji w menu.
Ultimate to także pierwszy zalążek gry wieloplatformowej. Niektóre tryby online umożliwiają zmierzenie się z graczami na PS4, PS5, Xboxie One i Xboxie Series X/S; pecety, Switch i Stadia zostały pod tym względem potraktowane odrobinę po macoszemu. Cross-play działa płynnie i nie wpływa na wynik pojedynku; tutaj decydującą rolę wciąż pełni stabilność łącza obydwu użytkowników.
Jeśli do tej pory nie miałeś kontaktu z Mortal Kombat 11, Ultimate to najlepszy sposób, by nadrobić te zaległości. To wszystko to, na co fanatycy musieli wydawać pieniądze przez cały okres od premiery. Posiadacze podstawowej gry i DLC Aftermath powinni jednak zainwestować w same Kombat Packi i omijać tę edycję szerokim łukiem – dla nich będzie ona po prostu stratą pieniędzy.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Mortal Kombat 11 Ultimate został przygotowany z myślą o nowicjuszach, w szczególności tych na next-genowych konsolach – reszta nie ma tu czego szukać.
Plusy
Nowi bohaterowie o ciekawych, zróżnicowanych stylach. Cross-play pomiędzy konsolami Sony i Microsoftu. Jeszcze bardziej efektowna oprawa graficzna.
Minusy
To po prostu gra i wszystkie DLC zebrane w jednym pakiecie – nic nowego dla weteranów serii.