Już od 20 lat Jens Kronvold Frederiksen jest głównym Mistrzem Jedi pracującym dla LEGO Star Wars. Jako dyrektor kreatywny odpowiada on za przekształcenie ciekawych koncepcji w rozbudzające pasję i kreatywność projekty. Wystarczy chwilę z nim porozmawiać, aby przekonać się, jak bardzo uwielbia on swoją pracę. Opowiada o niej z czułością i zaangażowaniem, co nie powinno dziwić – w końcu poświęcił jej spory kawałek swojego życia.
Na początek pytamy o to, który spośród modeli statków jest jego ulubionym. Jens prowadzi nas do dwóch modeli Sokoła Millenium, obydwu należących do drogiej kolekcji Ultimate Collector Series, które powstały na przestrzeni lat.
Starsza wersja została zaprojektowana przez niego. Projekt zaczął się niepozornie, jako próba odpowiedzi na skargi fanów, którzy byli zawiedzeni faktem, że do kokpitu Sokołów nie mieściły się cztery ludziki LEGO jak w filmach. Jens zaczął eksperymentować ze skalą modelu i planować jego design.
Dowiedzieli się o tym współpracownicy, którzy zachęcili go do stworzenia najlepszego Sokoła Millenium, niezależnie od wielkości modeli i liczby klocków. Był to pierwszy tak ekscytujący projekt Jensa. Od tego momentu minęły lata, a na rynku pojawiła nowa wersja Sokoła Millenium z Ultimate Collector Series; widać jednak, że to ta pierwsza ma specjalne miejsce w sercu dyrektora.
Rozmawiamy z Jensem o sadze Gwiezdnych wojen w interpretacji LEGO, od TIE Fighterów po większe konstrukcje…
Poza Sokołem, które modele statków lubisz najbardziej?
Jest jeden wyjątkowy dla mnie model, na który szczególnie chciałem zwrócić uwagę – to Gwiazda Śmierci. Mieliśmy dwie wersje tego produktu; nie pamiętam, kiedy dokładnie trafiły one na rynek, ale są dostępne już od wielu lat. Szczególnie lubię w tym zestawie fakt, że zawiera on wszystkie najważniejsze sceny z filmowej sagi, które rozgrywały się na Gwiazdach Śmierci, dzięki czemu dzieciaki mają mnóstwo zabawy.
Wiemy, że zestaw jest popularny nawet wśród młodszych dzieci, chociaż oficjalnie przeznaczony jest dla odbiorców 14+. Przy jego składaniu najczęściej pomaga cała rodzina, co również bardzo cenię w tym produkcie.
Gdy projektujesz zestawy podobne do Gwiazdy Śmierci, jak decydujesz o tym, co powinno znaleźć się w poszczególnych scenach?
To długi i skomplikowany proces. Przy pierwszej Gwieździe Śmierci dwóch projektantów wielokrotnie obejrzało filmy, po czym cały zespół zdecydował, które sceny są najbardziej istotne. Do projektowania angażowaliśmy również dzieci. W takich przypadkach zwracamy uwagę na to, czy będą potrafiły się one bawić klockami. Badamy, czy dzieci rozumieją, po co są dane części zestawu, i czy zabawa nimi dostarcza im radość. Te aspekty są dla nas bardzo ważne.
Jak wygląda praca nad zestawami klocków opartymi na filmach, które jeszcze nie weszły do kin?
Największe wyzwanie stanowi fakt, że zaczynamy pracę ponad rok przed tym, jak klocki trafią na sklepowe półki. Film powstaje równolegle z naszymi produktami. Najczęściej zaczynamy od poznania całej historii następnego epizodu, bardzo często w obecności reżysera. Dzięki temu dowiadujemy się, jakie istotne wydarzenia będą miały miejsce w filmie. Następnie otrzymujemy stosowne materiały informacyjne. W oparciu o nie oraz o grafiki koncepcyjne tworzymy wstępną propozycję linii produktowej.
Zazwyczaj jesteśmy regularnie zapraszani na plan filmowy. Spędzamy dużo czasu w Pinewood Studios, oglądając elementy scenografii i kostiumy – to dla nas ważne źródło inspiracji, ale także wyzwanie. Czasami zdarza się, że niektóre elementy filmu zostają zmodyfikowane w ostatniej chwili, gdy nasze zestawy są prawie gotowe do produkcji. Wtedy musimy zastanowić się nad zmianami.
Gdy projektujecie modele oparte na starszych filmach, czy kierujecie się swoimi preferencjami czy innymi czynnikami?
W naszej ofercie zawsze znajdują się najpopularniejsze modele z poprzednich filmów, i jestem pewien, że z niej nie znikną. X Wing to taka kosmiczna wersja stacji straży pożarnej z LEGO City, coś, co zawsze będzie popularne, dlatego powinno być w asortymencie. Projektujemy takie produkty, odkładamy je na pewien czas, po czym znów do nich wracamy, oczywiście w porozumieniu z Lucasfilm. O większości produktów decydujemy sami, w oparciu o to, co najlepiej pasuje do obecnego portfolio marki.
Jak dokładne są prototypy modeli, które dajecie dzieciom do zabawy? Czy zawierają one wszystkie szczegóły z ostatecznych wersji zestawów?
Dbamy o szczegóły niemal od pierwszego projektu. Testy z udziałem dzieci są dla nas okazją do poznania wielu opinii na temat produktu. Przede wszystkim sprawdzamy, czy dzieciaki będą wiedziały, jak bawić się klockami, ale także testujemy stabilność modelu – nie powinien się on rozpadać podczas zabawy. Wiele osób zdziwiłoby się, widząc prototypy, bowiem bardzo często wyglądają one niemal identycznie jak ostateczne wersje. W procesie projektowania najwięcej czasu zajmuje ich optymalizacja, na przykład pod względem angażowania w zabawę lub łatwości budowy.
Wizualnie pierwszy design jest podobny do ostatniego, ale bardzo często okazuje się zbyt skomplikowany do budowy. Czasami podczas testów czekają na nas niespodzianki. Jedna taka sytuacja wyniknęła podczas testowania modelu Slave I. Podnosiliśmy statek za przednią część bez problemu, ale gdy daliśmy go do zabawy dzieciom, jedno z nich podniosło go w taki sam sposób i lekko nacisnęło, a model się całkowicie rozleciał.
Okazało się, że to dlatego, że dziecięce palce nie potrafiły podeprzeć konstrukcji w ten sam sposób, w który robili to dorośli. Właśnie dlatego testy z udziałem najmłodszych są tak ważne – bawią się oni w zupełnie inny sposób niż my.
Jak znajdujecie złoty środek pomiędzy ceną, którą klienci będą skłonni zapłacić, a szczegółowością modelu?
Ten problem stanowi prawdziwe wyzwanie w pracy projektantów – najczęściej otrzymują oni informację, że dany zestaw będzie kosztował na przykład 80 dolarów. Maksymalna liczba części zostaje podporządkowana cenie, ponieważ bez tego limitu łatwo byłoby dodawać kolejne klocki i tworzyć skomplikowane, drogie zestawy. Doświadczeni projektanci dobrze wiedzą, ile części mogą zawrzeć w danym zestawie.
Ponadto zależy nam na tym, żeby klienci otrzymywali podobną liczbę klocków w każdym produkcie z danego przedziału cenowego. Właśnie dlatego tak bardzo zwracamy na to uwagę.
Czy jest zestaw, którego jeszcze nie mieliście okazji wyprodukować, ale bardzo chcielibyście to zrobić?
Tak, jest kilka takich przypadków, na dodatek z różnych przyczyn się to nie udało. Niektóre statki są bardzo trudne do zaprojektowania w formie zabawkowego modelu – niektóre byłyby zbyt kruche, a inne mało atrakcyjne dla dzieciaków. Istnieją także takie, które trudno zaprojektować.
Przykładem może być chociażby medyczna fregata, pojawiająca się pod koniec Imperium kontratakuje. Fani wielokrotnie prosili o ten statek, a niektórzy nawet zbudowali go sami z klocków pochodzących z innych zestawów. Nie udało się nam jednak opracować wystarczająco stabilnego modelu. Nie twierdzę, że nigdy nie stworzymy tej fregaty, ale zanim wypuścimy produkt na rynek, będzie on musiał przejść rygorystyczne testy jakości.
Czasami powracamy do nieudanych modeli, gdy dysponujemy elementami, które pomagają nam rozwiązać problemy pierwszego prototypu.
Czy masz na myśli konkretny przykład?
Tak, Slave I, którego prototyp wyglądał jak cegła. Jedynymi zakrzywionymi klockami, jakimi wtedy dysponowaliśmy, były dachówki z innych zestawów LEGO. Później mogliśmy skorzystać z części o odmiennych kształtach, dzięki czemu stworzyliśmy dokładniejszy model. Projektując nowe zabawki, próbujemy korzystać jedynie z dostępnych elementów, co wpisuje się zresztą w ducha LEGO – możesz stworzyć wszystko z klocków, które już posiadasz.
Właśnie dlatego staramy się unikać zamawiania specjalnych części do naszych zestawów. Gdy klocki projektowane są we właściwy sposób, mogą być wykorzystane do różnych projektów. Staramy się patrzeć na nie jak na kształty, a nie konkretne elementy konstrukcji.
Mamy w biurze ścianę pokrytą wszystkimi dostępnymi elementami. Gdy dostrzeżemy wśród nich różową doniczkę, która ma kształt wydechu, możemy wyprodukować ją w czarnym kolorze i zastosować w nowym zestawie. To naprawdę funkcjonalne.
Czy wciąż samodzielnie projektujesz zestawy?
Niestety nie, ale jestem ważnym uczestnikiem procesu. Uwielbiam budować modele, dlatego zajmuję się tym podczas projektowania i ulepszania produktu – odtwarzam wszystko, co stworzą projektanci. To nie tylko praca, ale i pasja – po prostu to kocham. Ponadto zależy mi na tym, żeby zestawy tworzyły spójną całość. Oczywiście nic się nie stanie, jeśli fani LEGO Star Wars zauważą, że dany zestaw wyszedł spod ręki konkretnego projektanta, ale nie powinno to być zbyt oczywiste.
Oprócz tego ważne jest, żeby modele wyglądały na stworzone z części LEGO. Zawsze dbam, aby przynajmniej część charakterystycznych wypustek była widoczna na pierwszy rzut oka. Model sygnowany przez LEGO nie powinien ukrywać swojego pochodzenia.
Istnieją także czynniki, które utrudniają projektowanie. Przede wszystkim chcemy stworzyć ładne zabawki, dlatego całkowicie szare lub białe pojazdy z Gwiezdnych wojen nie będą idealnie odwzorowane w modelach LEGO. Często uzupełniamy je o dodatkowe kolory; czerń, ciemną czerwień, gdzieniegdzie dodajemy białe lub piaskowe elementy, i tak dalej. Zależy nam, żeby budowanie modeli było przyjemne – pudełko pełne białych klocków nie zachęca do ich składania. Ponadto znalezienie szukanego elementu nie powinno zajmować zbyt wiele czasu. Nie uważam tego za jakiekolwiek ograniczenie, raczej część pracy.
Gdy zajrzymy do środka najdokładniejszych modeli, na przykład Ultimate Collectors Series, zobaczymy wiele ukrytych barw – to również uprzyjemnia budowanie. Dodatkowo umieszczenie jednego szarego klocka na drugim utrudnia pokazanie, w jaki sposób należy je połączyć – właśnie dlatego wolimy zastąpić jeden z nich czerwonym, a wszystko stanie się prostsze.
Czy stworzyliście zestawy inspirowane książkami, grami wideo czy komiksami?
Tak, kilkukrotnie. Wiele lat temu stworzyliśmy zestaw myśliwców TIE Fighters Collection, w którego skład wchodziły cztery pojazdy. Był wśród nich TIE Fighter Dartha Vadera, dwa z filmów i jeden model o nazwie Droid TIE Fighter. Ten statek nie był pokazywany w żadnym filmie, jedynie wspomniany w tzw. Rozszerzonym Uniwersum, więc być może w grze komputerowej lub w komiksie. Szczerze mówiąc, zobaczyłem ten model na szkicu i pomyślałem, że jest naprawdę fajny. Właśnie dlatego zrobiliśmy z niego zestaw.
Pamiętam jeszcze jeden niecodzienny model: TIE Crawler. Również nie wiem, skąd on dokładnie pochodzi. Wyobraźcie sobie TIE Fightera, który dookoła skrzydeł ma gąsienice czołgu, dzięki którym może jeździć po powierzchni planet. On również trafił na rynek kilka lat temu. Eksperymentujemy z różnymi projektami i chcemy to robić również w przyszłości.