iOS to z założenia system zamknięty, który pozwala użytkownikom na ograniczoną ingerencję w jego działanie. Jakiś czas temu wkradł się do niego błąd, który umożliwił przejęcie pełnej kontroli nad wszystkimi procesami. Został on naprawiony późniejszą aktualizacją, ale potem niespodziewanie powrócił.
Czerwcowa aktualizacja 12.4 z niewyjaśnionych przyczyn zawierała błąd jądra (poprzednio wyeliminowany w wersji 12.3), który umożliwiał użytkownikowi wykonanie działań mających najwyższy priorytet systemowy. Pozwalają one na tzw. jailbreak, czyli skuteczne obejście ograniczeń nałożonych przez iOS, na przykład instalację aplikacji z nieznanego źródła.
Wolność ta z jednej strony pozwala na zwiększenie potencjału sprzętu działającego na iOS i skorzystania z apek spoza AppStore, ale może ona również wiązać się z potencjalnym niebezpieczeństwem ze strony hakerów. Przykładowo, w 2016 roku urządzenia z jailbreakiem były narażone na atak oprogramowaniem Pegasus, który rozprzestrzeniał narzędzia szpiegowskie za pośrednictwem wiadomości tekstowych. Umożliwiał on czytanie wiadomości, lokalizację użytkownika, podsłuchiwanie rozmów i przejmowanie dostępu do mikrofonu i kamery.
Z drobną pomocą hakerów, którzy ogłosili znalezienie błędu, Apple zorientowało się, że dawna luka bezpieczeństwa trafiła na powrót do systemu operacyjnego. W dostępnej obecnie aktualizacji 12.4.1 jest ona na powrót załatana. Ten sam powracający błąd został odkryty w poprzedniej wersji macOS, ale aktualizacja do wersji 10.14.6 na powrót go usunie.