Wyczerpująca się bateria jest irytująca, ale może być również niebezpieczna. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie konieczność zadzwonienia po pomoc a my akurat nie będziemy mieli przy sobie powerbanka. Rozwiązaniem tego problemu może być technologia pozwalająca na uzyskanie energii z otoczenia, póki co zastosowana w minimalistycznym telefonie, ale możliwa do zintegrowania nawet z flagowcami.
Smartfon jest dziełem naukowców zrzeszonych w ramach Instytutu Inżynierów Elektryków i Elektroników w Nowym Jorku. Projekt otrzymał finansowanie z Google i narodowych programów amerykańskich. Można bez wahania stwierdzić, że inwestycja już się zwróciła. Prototypowy telefon wygląda stosunkowo mało „telefonowo” – przypomina raczej podzespół. Póki co wyposażony jest on w niewiele funkcji (dzwonienie na numery alarmowe i rozmowę, w tym przez Skype), ale to nie ilość wodotrysków jest w nim najważniejsza. Smartfon czerpie energię z energii słonecznej oraz fal radiowych – telefon używa ich do „odbicia” sygnału i przesłania go z powrotem do specjalnie skonfigurowanego układu nadajnik/odbiornik.
Ważną cechą telefonu jest to, że został skonstruowany z powszechnie dostępnych podzespołów. Brak jakichkolwiek drogich elementów przełoży się na łatwość produkcji i możliwość udostępnienia sprzętu najbardziej potrzebującym – mieszkańcom krajów rozwijających się lub trudno dostępnych osad. Gotowy mini telefon może kosztować nawet około 5 PLN. Twórca technologii planuje również badania nad zastosowaniem jej w nieco bardziej zaawansowanych smartfonach jako „tryb pracy bez baterii”. Oczywiście producenci smartfonów policzą sobie za tę funkcję nieco więcej niż te pięć złociszy.