Od ostatniej konferencji Apple, kiedy porzuciłem swoje nadzieje na to, że firma ta jeszcze kiedyś wróci do statusu premium minęło kilka miesięcy. Czy zatem nowy iPhone 7 i Apple Watch Series 2 sprawiły, że zmieniłem swoje zdanie?
Przecieki dotyczące nowego iPhone’a towarzyszyły nam już od przeszło miesiąca i na kilka dni przed premierą wiedzieliśmy już prawie wszystko na temat nowego flagowca Apple. Podobnie sytuacja miała się z Watchem. Niemniej jednak chyba podobnie jak większość ludzi liczyłem na to „one more thing”, do którego niegdyś przyzwyczaił nas Steve Jobs, a którego nikt się również i tym razem nie doczekał (no chyba, że ktoś czekał na występ muzyczny po konferencji, to wtedy satysfakcja na sto procent).
Apple Watch Series 2
Apple Watch nigdy nie był moim ulubionym gadżetem tej firmy. Uważałem zawsze, że jest to nadmuchany do granic możliwości produkt, który w gruncie rzeczy nie oferuje nic ponad to, co robi konkurencja. Series 2 nie zmieni mojego podejścia do tego urządzenia, ale należy przyznać, że przynajmniej w przypadku tego produktu widać jakiś postęp. Z pomocą systemu watchOS 3, nowego procesora i wbudowanego GPS-a, Watch znacznie zyskał na wydajności i użyteczności. To co zawodzi to design, który jest praktycznie identyczny z poprzednikiem. To co jednak ucieszy potencjalnych użytkowników to responsywność, wodoodporność (czas najwyższy…) i możliwość grania w Pokemon Go na zegarku. Swoje trzy grosze dorzuciło również Nike, które przygotowało specjalną serię Apple Watch dla biegaczy. Otrzymamy w związku z tym nowy pasek. Dla tych, którzy mieli nadzieję kupić teraz poprzednią generację za niższą cenę spotka jednak miła/niemiła niespodzianka, gdyż Apple postanowiło dorzucić do starszego modelu nowy procesor i tylko nieznacznie obniżyć jego cenę. Dzięki temu linia Apple Watch stała się bardziej chaotyczna niż kiedykolwiek wcześniej. Klienci będą mogli zakupić modele z serii Series 2, Series 1 (pierwsza generacja z nowym procesorem), Edition (lepsze materiały i wyższa cena) i Nike+. Z oferty zniknęła seria Sport, która była do tej pory najtańszą alternatywą. Ceny Series 1 w rozmiarze koperty 38 mm zaczynają się od 1349 PLN. Wszystkie nowe modele trafią do sprzedaży 23 września.
iPhone 7
Zdecydowanym gwoździem programu wczorajszej konferencji był iPhone 7. Jak mogliśmy wywnioskować z wcześniejszych przecieków jest to kolejna ewolucja modelu 6, która wprowadza kilka mniej lub bardziej kontrowersyjnych nowości w świecie Apple. W środku znajdziemy kolejną wersję procesora Apple o nazwie A10 Fusion, który sprawia, że jest to jeden z najbardziej wydajnych smartfonów na rynku. Poza tym otrzymamy ten sam ekran Retina HD, który był w modelu 6s, z tą różnicą, że jest on teraz jaśniejszy i lepiej odwzorowuje kolory. Poprawie ulega też pamięć wewnętrzna, która teraz zaczyna się od 32 GB (pozostałe to 128 i 256 GB). Sprytnym posunięciem ze strony Apple było jednak dodanie nowego koloru jet black (onyks), który będzie dostępny jedynie w wariancie 128 i 256 GB. Dla wszystkich zainteresowanych uprzedzamy jednak, że etui będzie w jego wypadku podstawowym zakupem, gdyż nawet Apple przyznaje, że połyskliwy materiał jest podatny na zarysowania i z całą pewnością zbierze każdy odcisk palca. Dla irytujących nastolatków na przystankach dodano również drugi głośnik, dzięki czemu każdy kto będzie teraz chciał posłuchać muzyki publicznie, będzie mógł być jeszcze bardziej wkurzający, dzięki lepszej jakości dźwięku i wyższym poziomom głośności.
Jednym z trzech najbardziej „innowacyjnych” dodatków jest przycisk Home, który został teraz pozbawiony charakterystycznego kliknięcia na rzecz mechanizmu haptycznego. Kolejnym jest nowy aparat, który jak co roku robi lepsze zdjęcia niż jego poprzednik. Z zewnątrz jest to jedynie sensor 12 Mpix, ale Apple standardowo pogrzebało trochę w środku, więc jak zwykle możemy się spodziewać bardzo dobrych rezultatów. Swoistą nowością jest w tym wypadku aparat, albo raczej aparaty w modelu 7 Plus, który otrzymał dwa obiektywy. Jeden teleobiektyw i drugi szerokokątny, który poza ujęciem szerszego kadru, umożliwia po raz pierwszy w iPhonie osiągnięcie dwukrotnego optycznego zooma i dziesięciokrotnego cyfrowego. Apple dorzuciło oczywiście tonę dodatkowych rzeczy jak kontrola ekspozycji, Live Photos ze stabilizacją obrazu czy flash True Tone z 4 diodami LED, ale koniec końców przekłada się to po prostu na lepsze zdjęcia.
Ostatnim „dodatkiem” jest usunięcie gniazda słuchawkowego na rzecz Bluetooth i portu Lightning. Od samego początku był to wielki problem dla wielu obserwatorów, co bardzo obszernie komentowano. Ostatecznie nawet Apple zwróciło uwagę na ten aspekt podczas konferencji, nazywając swoje posunięcie odwagą. Aby uciszyć hejterów firma dorzuciła do zestawu przejściówkę Lightning na jack i dodała słuchawki z portem Lightning. Osobiście nie nazwałbym tego odwagą, a jedynie strategią marketingową, ale równie daleki jestem od krytykowania tego posunięcia. Apple często w przeszłości dokonywało takich decyzji i każda z nich ostatecznie została zaakceptowana przez fanów marki – tak będzie i tym razem. Swoistym bonusem w przypadku iPhone’a 7 jest fakt, iz Apple zdecydowało się w końcu na uczynienie swojego urządzenia wodoodpornym, choć należy pamiętać, że podobnie jak w przypadku Samsunga, producent nie uzna nam reklamacji związanej z zalaniem urządzenia.
Poza tymi kilkoma aspektami niewiele więcej można powiedzieć o nowym iPhonie. Nie jest przeskokiem designerskim, nie zrewolucjonizował niczego i zostanie zapamiętany jako ten iPhone, który stracił port słuchawkowy. To co uczynił on realnie to obniżył cenę modelu 6s, wyparł ze sprzedaży 6 i dał wielu niepocieszonym użytkownikom powód do poczekania na model 7s. Ceny iPhone’a 7 zaczynają się od 3 349 PLN, a 7 Plus od 3 949 PLN.
AirPods
Naturalnym dodatkiem do iPhone’a bez gniazda słuchawkowego musiały być słuchawki bezprzewodowe. Za jedyne 159 USD będzie można w październiku otrzymać parę słuchawek AirPods, które w tonie ostatnich „rewolucyjnych” zmian w designie Apple nie różnią się od dotychczasowych EarPodów niczym oprócz braku przewodu. Technicznie nie ma w tym nic złego, ale przynajmniej w moim przypadku oznacza to, że na bank je zgubię lub zniszczę. Stanie się tak dlatego, że EarPody, pomimo zapewnień producenta, nigdy za dobrze nie trzymały się w uchu. Jedyne co często ratowało je przez zgubą to przewód, na którym wisiały. Teraz jednak ta ostatnia deska ratunku znika. Oczywiście Apple dorzuciło eleganckie etui z baterią ładującą słuchawki, a same AirPody mają wytrzymać 5 godzin użytkowania, ale jak wynika z pierwszych komentarzy brzmią one dokładnie tak samo jak model na przewodzie. Na szczęście Apple jest właścicielem Beats, które zupełnie przypadkiem wypuszcza na rynek nową serię słuchawek bezprzewodowych, więc osobiście radzę skierować swoją uwagę raczej w tę stronę.
Mario i słowo podsumowania
Na wczorajszej konferencji pojawił się również Shigeru Miyamoto, twórca Super Mario Bros., który ogłosił, iż już niedługo na platformie iOS będziemy mogli pograć w tę kultową grę. Niestety jak się okazuje zamiast portu przygód naszego ulubioneg hydraulika dostaniemy kolejną grę z serii endless runner, która w zalewie dużo lepszych tytułów zniknie tak szybko jak nadzieje Polaków na lepszą przyszłość po ostatnich wyborach.
Jest to zarazem ciekawe podsumowanie całej nowej linii produktów Apple. Na początku dostajemy bowiem obietnicę czegoś wspaniałego, co wynika z historii marki. Jak się jednak szybko okazuje, jest to ten sam odgrzewany kotlet, którego jedyną siłą jest budowany hype i nadzieje, że nikt się nie zorientuje, iż wydaje swoje ciężko zarobione pieniądze na coś, co już posiada.