Choć Do końca Tour de France 2007 pozostał jeszcze tydzień, Bradley Higgins stał już na lotnisku w Pau, gdzie wrzucił do jednego z koszy na śmieci strój swojej grupy kolarskiej. Wycofała się ona z wyścigu po tym, jak w krwi należącej do innego zawodnika tego teamu wykryto niedozwolone substancje dopingowe. Pięć lat później Wiggins wygrał francuski klasyk i w odróżnieniu od swojego byłego kolegi nie posiłkował się zabronionymi wspomagaczami, tylko najnowszymi zdobyczami technologicznymi, dzięki którym był w stanie zdobyć swe upragnione zwycięstwo.
„Ulepszenia, które wcześniej uzyskiwane były za pomocą metod sprzecznych z regulacjami, są dziś wypracowywane w tunelu powietrznym.” – Alex Dowsett z zespołu Movistar.
Na pierwszy rzut oka wyścigi kolarskie niemal nie zmieniły się na przestrzeni ostatnich dwudziestu kilku lat i w dalszym ciągu polegają one na zmaganiach chudzielców, których urzeźbione łydy i uda mogłyby zawstydzić niejednego kulturystę. Po bliższym przyjrzeniu się tej dyscyplinie sportu da się jednak zauważyć, jak mocno na jej rozwój wpłynęły najnowsze technologie, umożliwiające kolarzom uzyskiwanie wyników nieosiągalnych nawet dla wielbicieli dopingu.
Ponieważ to człowiek napędza rower siłą swych mięśni, rozwiązania konstrukcyjne skupiają się nie na uczynieniu dwukołowca szybszym, a na wyeliminowaniu czynników spowalniających czynności prowadzącego go cyklisty. Elektroniczne przekładnie zmiany biegów to najbardziej oczywisty przykład technologicznego postępu w ostatnich dekadach – zapobiega on złemu wrzucaniu przełożeń oraz spadkom łańcucha. Ta ostatnia przypadłość w przypadku Andy’ego Schlecka niemal nie kosztowała go zwycięstwa w Tour de France w 2010 roku po tym, jak został on ogłoszony triumfatorem wyścigu w wyniku odebrania tytułu przyłapanemu na dopingu Alberto Contadorowi.
Według Alexa Dowsetta, czołowego zawodnika hiszpańskiego zespołu Movistar, w kolarstwie zaczyna dominować mentalność znana z Formuły 1: „Ulepszenia, które wcześniej uzyskiwane były za pomocą metod sprzecznych z regulacjami są dziś wypracowywane w tunelu powietrznym.”
Najbardziej oczywistym sposobem zwiększenia prędkości jest redukcja ciężaru. Lżejszy rower jest szybszy na płaskim oraz wznoszącym się terenie. W ostatnich latach rozwój technologii produkcji ram wykonanych np. z włókna węglowego przyczynił się do zmniejszenia ich masy do wartości mniejszej niż 700 gramów. Jednocześnie ramy stały się sztywniejsze, a ich konstrukcja umożliwiła lepsze przekazywanie mocy napędowej generowanej przez kolarza.
Jeśli już uda się zmniejszyć wagę roweru, kolejnym krokiem poprawy szybkości są ulepszenia w kwestii aerodynamiki. Obecnie niemalże każdy element wyposażenia kolarza (rower, koła, kaski czy strój) tworzony jest tak, aby wykorzystywał wszelkie aspekty związane z powietrzem otaczającym jadącego cyklistę.
„O wiele więcej zespołów wykorzystuje dziś tunele powietrzne.” – mówi Robby Ketchel, konsultant w zespole Garmin Sharp. „Jeśli chce się nawiązać walkę z najlepszymi, to jednym z kluczowych czynników jest zgłębienie tajników aerodynamiki i przekucie ich na swoją korzyść.”
Testy przeprowadzane w tunelach powietrznych przyczyniają się do uzyskiwania coraz większej liczby metod radzenia sobie z oporem powietrza. Simon Smart to jeden z najsłynniejszych aerodynamików w światowym kolarstwie – wcześniej pracował w Formule 1, gdzie pomagał zespołowi Mercedesa. Dziś zauważa on ogromny postęp w dziedzinie metod badania aerodynamiki: „Pięć lat temu mogliśmy się cieszyć z okazji do przetestowania w tunelu wariantu uwzględniającego jedną prędkość i jeden kąt nachylenia. Obecnie mamy możliwość kompleksowego zbadania wielu różnych konfiguracji.”
Rowery do prób czasowych zawsze wyposażane były w najnowsze rozwiązania konstrukcyjne, które obecnie coraz częściej stosowane są przy projektowaniu rowerów szosowych. Większość spośród producentów zaopatrujących ekipy startujące w Tour de France posiada w swojej ofercie dedykowane rowery „aero-szosowe”, część z nich oferuje zaś implementację aerodynamicznych nowinek w niektórych flagowych modelach.
Profesjonalni kolarze początkowo byli niechętni do korzystania z nowych ulepszeń, gdyż wiązały się one z utratą komfortu jazdy oraz sztywności konstrukcji roweru, jednak nowe modele dwukołowców oferują już o wiele bardziej atrakcyjny kompromis między wygodą a polepszeniem osiągów (np. zwiększeniem ogólnej prędkości czy oszczędnością energii generowanej przez kolarza).
Aż 80 procent oporu powietrza powodowane jest przez kierującego rowerem. Pozycja kolarza ma więc kluczowe znaczenie przy wykorzystaniu przewagi oferowanej przez aerodynamikę, a udoskonalanie owej postawy było jedną z pierwszych czynności wykonywanych z użyciem tuneli czasowych.
Według Stephena Roche’a z firmy Prestige Cycles, najpierw należy skupić się na dopracowaniu sylwetki kolarza pod względem biomechanicznym, a dopiero potem na uczynieniu jej jak najbardziej aerodynamiczną. Pozwala to na uniknięcie sytuacji, w której cyklista musi przyjmować w tunelu niewygodną pozycję, jaka i tak nie zostałaby wykorzystana w trakcie normalnego wyścigu.
Ogromną pomoc przy osiąganiu coraz to lepszych wyników oferują też najnowsze stroje. Przed 2010 rokiem koszulki kolarzy stawiały powietrzu dość spory opór – nowoczesne modele są od nich nieporównanie bardziej zaawansowane technologicznie, a dzięki oszałamiającej wręcz cienkości oraz nowym rodzajom stosowanych materiałów mogą pochwalić się niespotykaną dotąd aerodynamiką.
„Możesz myśleć, że strój leży na tobie idealnie, ale początkowy zachwyt pryska w chwilę po tym, jak widzisz na koszulce pierwsze fałdki i zmarszczenia, wpływające na zwiększenie oporu powietrza.” – mówi Ketchel, który odgrywał ogromną rolę przy tworzeniu ubioru dla kolarzy grupy Garmin-Sharp. Według niego najistotniejszy jest umiejętny dobór materiałów przeznaczonych na uszycie poszczególnych partii stroju.
Aerodynamikę pozwalają również okiełznać kaski – twórcy modelu Specialized Evade mówią, że ich produkt pozwala zyskać 45 sekund na dystansie 40 km lub dać 2,6-metrową przewagę podczas 200-metrowego sprintu. Takie wartości robią wrażenie, nie dziwne więc, że coraz więcej kolarzy uzbraja się przed wyścigiem w zaawansowane technicznie nakrycia głowy.
Kolarze nowej generacji
Poprawa czasów uzyskiwanych przez zawodników wiąże się z jednym newralgicznym parametrem, czyli stosunkiem mocy do wagi. Kiedyś wartość tą można było podbić z pomocą strzykawki z odpowiednim specyfikiem – teraz możliwe jest to dzięki kompleksowej analizie wielu czynników oraz przygotowaniu odpowiedniego planu treningowego.
Gdy Lance Armstrong w 2010 roku relaksował się na polach golfowych, angielska grupa kolarska Team Sky była na fali wznoszącej, wygrywając wyścig za wyścigiem. Dyrektor tego zespołu wyznawał zasadę: „Opłaca się skupiać na rzeczach marginalnych.” Hasło to odbiło się szerokim echem w mediach i całej branży sportowej, która większą uwagę zaczęła przykładać do roli mniejszych usprawnień w wielu z pozoru mało istotnych aspektach, gdyż zebrane razem ulepszenia pozwalały odczuć wyraźną różnicę w wynikach uzyskiwanych w danej dyscyplinie. Początkowo słowa te wywoływały uśmiechy politowania, jednak dziś stanowią one motto niejednego sportowego profesjonalisty.
Uzyskiwanie przewagi w oparciu o analizę drobnych kwestii jest niezwykle istotne, ponieważ czołówka sportowców z różnych dyscyplin (również z kolarstwa) prezentuje w miarę wyrównany poziom, z którego wybicie się jest wyjątkowo trudnym zadaniem. W latach kiedy doping w kolarstwie uchodził za normę, 90 procent członków peletonu trenowało w zbliżony sposób. W przypadku niektórych cyklistów regularne ćwiczenia zostały niemal całkowicie wyparte przez zażywanie niedozwolonych środków, gdyż żmudne godziny spędzone na treningu nie przekuwały się w upragniony sukces.
Team Sky jako pierwszy przedstawił światu ideę, wedle której każdy zawodnik grupy miałby być trenowany z taką samą pieczołowitością jak lider danej ekipy. Był to duży krok naprzód, gdyż jeszcze kilka lat temu wielu profesjonalistów nie miało dostępu do trenerów, o ile nie wynajęli ich za własne pieniądze. Matteo Tossato, kolarski weteran z grupy Tinkoff-Saxo wspomina, że jego czasy różniły się od obecnych pod względem mentalności w procesie treningu.
„Teraz, gdy jest dostępna zaawansowana technologia, o wiele lepiej można zrozumieć poszczególne aspekty kolarskiego fachu. Moje ostatnie trzy lata w zespole Saxo były zupełnie inne – nie mieliśmy rowerów do prób czasowych, a jeśli dostawaliśmy nowy model, to z reguły działo się to pięć minut przed wyścigiem. Nie trzeba chyba dodawać, że po jego skończeniu u kolarza miały miejsce bóle wszystkich partii mięśni spowodowane zupełnie nową pozycją jazdy.”
Na przestrzeni ostatnich lat wzrosła również rola odpowiedniego odżywiania. Nowoczesne narzędzia pomiarowe są w stanie podawać dokładną ilość potrzebnej energii na pokonanie danego dystansu, co umożliwia przygotowywanie specjalnie zbilansowanej sportowej diety. Niektórzy zawodnicy posiadają nawet indywidualne menu, idealnie trafiające w ich żywieniowe potrzeby. Dla wielu kolarzy takie nastawienie zespołów jest mile widziane, choć reżimowa dieta niejednokrotnie potrafi dawać się im we znaki. Peter Stetina z grupy BMC Racing wspomina swój 3-tygodniowy debiut w poprzednim zespole Garmin-Sharp: „Zespołowi bardzo zależało na wyniku. Po skończeniu etapu piło się o konkretnych godzinach, jadło się dokładnie zmierzoną ilość węglowodanów, które zapijane były napojami z określoną ilością elektrolitów. Każda kolejna doba wyglądała dokładnie tak samo i gdy po ostatnim etapie wreszcie usiedliśmy do stołu aby skosztować normalnego i wyjątkowo apetycznego posiłku, to na następny dzień wszyscy mieli okropne nudności.”
Najbardziej ekstremalny przykład dbania o najdrobniejsze detale? Team Sky jest znany z tego, że jego zawodnicy zabierają ze sobą swoje własne materace i poduszki – wszystko po to, aby sportowcy mogli mieć zapewnione optymalne warunki do wypoczynku, a tym samym regeneracji swoich sił.
Przyszłość na dwóch kołach
Najbogatsze zespoły doskonale zdają sobie sprawę z roli aerodynamiki oraz odpowiednich metod treningowych i w ciągu ostatnich lat zrobiły naprawdę sporo, by ich zawodnicy osiągali na trasach coraz lepsze wyniki. Sprzęt kupowany przez liczące się grupy jest coraz bardziej zaawansowany, a pole do jego unowocześniania w dalszym ciągu jest bardzo szerokie.
Najnowsze trendy w produkcji rowerów skupiają się na łączeniu cech obecnych w specjalistycznych dwukołowcach. Celem jest stworzenie ultra lekkiego roweru, który sprawdzi się przy etapach górskich oraz będzie posiadał na tyle sztywną, a zarazem aerodynamiczną konstrukcję, że z powodzeniem będą mogli korzystać z niego również sprinterzy.
W ostatnich miesiącach Międzynarodowa Unia Kolarska poddała pod dyskusję ideę dopuszczenia do startów rowerów ważących mniej niż 6,8 kg. Jeśli pomysł zostanie zaaprobowany, to z pewnością będziemy świadkami bicia kolejnych rekordów czasowych, zwłaszcza tych osiąganych na etapach górskich.
Gorąca debata toczy się również nad nowymi regulacjami w kwestii mocy hamowania. Jeszcze do niedawna, profesjonalni kolarze nie mogli posiadać w swych rowerach hamulców tarczowych, które bardzo dobrze sprawdzają się np. na wilgotnej nawierzchni. Od 18 miesięcy część zawodników jeździ już z tarczówkami, jednak potrzebne jest wprowadzenie odpowiednich przepisów odnośnie ich wykorzystywania – pomoże to wyeliminować sytuację w której co bogatsi kolarze używają super wydajnych hamulców, a reszta stawki korzysta ze starszych i zarazem mniej wydajnych rozwiązań.
W dziesiejszych czasach producenci najnowszych rowerów starają się też maksymalnie ukryć wszelkie linki oraz projektować pojazdy tak, aby ich design cechował się możliwie jak największą aerodynamiką przy zachowaniu odpowiedniego poziomu komfortu dla kolarzy. Wielu z ekspertów i analityków zajmujących się wyścigami kolarskimi uważa, że oprócz modyfikacji rowerów będziemy świadkami nieustannych zmian w kwestii innych, z pozoru nieco mniej znaczących elementów wyposażenia zawodnika. Główna uwaga skupia się tu oczywiście na strojach – mają być one szyte z coraz bardziej nowoczesnych materiałów, a całokształt ubioru będzie tworzony pod sylwetkę danego kolarza, aby możliwe było jak najbardziej optymalne wykorzystanie aerodynamiki.
Spekuluje się, że w perspektywie dwóch, może trzech lat, grupy kolarskie wyjdą poza dotychczasowe ramy przygotowań i zajmą się analizą kolejnych czynników, mogących odwracać losy wyścigów. Mobilne stacje pogodowe pomogą menedżerom przygotowywać taktykę na trasę danego etapu – będą oni mogli śledzić aktualny kierunek oraz szybkość wiatru i potencjalne zagrożenie opadami, co pozwoli im na optymalne dobranie sprzętu dla startujących w wyścigu zawodników. Kto wie, czy w najbliższym czasie nie doczekamy się także jakiegoś mobilnego rejestratora oporu powietrza, z którego w trakcie wyścigu będzie mógł korzystać wyposażony w niego kolarz? Wyniki takich pomiarów byłyby bardzo przydatne dla analityków i mogłyby oszczędzić czas spędzany w tunelach powietrznych.
Według Robby’ego Ketchela z Garmin-Sharp to właśnie w analizie najróżniejszych danych należy upatrywać przyszłości współczesnego kolarstwa. „Posiadamy mnóstwo informacji i potrzebujemy odpowiednich metod aby określić, na jakich aspektach należy się skupić i jakie kwestie wymagają nakładów pieniężnych na ich dokładniejsze zbadanie. Praca analityków kolarstwa nie będzie już stała pod znakiem prób i błędów, tylko nabierze charakteru odrabiania przez nich pracy domowej w oparciu o dane dostarczane przez zawodników.”
Kolarski słownik
Peleton
Termin ten odwołuje się do głównej grupy zawodników jadących w wyścigu. Kolarze jadą blisko siebie aby zachować energię, a gdy któryś z nich jest gotowy do ataku na lepszą pozycję, to rozpoczyna się ucieczka.
Domestiques
Każdy zespół posiada swojego lidera, czyli zawodnika mającego największe szanse na wygranie danego wyścigu. Pozostali zawodnicy określani są mianem domestiques, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „pomocnicy”. Ich rolą jest wspomaganie lidera podczas jego walki o zwycięstwo.
Ucieczka
Ma miejsce gdy jeden lub kilku zawodników decyduje się opuścić peleton. Uciekający kolarze są natychmiastowo osądzani przez peleton – jeśli wśród nich znajduje się faworyt wyścigu, to od razu podejmowane są działania mające na celu dogonienie go przez resztę stawki.
Lead-out
Termin ten określa swoiste preludium przed sprinterskim końcem wyścigu. Kolarze bezpośrednio walczący o zwycięstwo są na bieżąco wspomagani przez swych kolegów, szykując się do ostatnich 10 km danego etapu.
Żółta koszulka
Najbardziej prestiżowe wdzianko, w jakim można wyjechać na trasę, zarezerwowane jest dla lidera klasyfikacji generalnej. Co ciekawe, nosić może ją również zawodnik, który nie wygrał żadnego etapu danego wyścigu – w historii kolarstwa taka sytuacja miała już miejsce kilka razy.
Zielona koszulka
Noszona jest przez lidera klasyfikacji punktowej, będącego jednocześnie najlepszym sprinterem wyścigu. Punkty naliczane są w zależności od trudności danego etapu, a największą ich ilość można zdobyć na odcinkach płaskich, gdzie najbardziej liczą się umiejętności sprinterskie.
Biała koszulka
Nagradzany jest nią najlepszy kolarz młodego pokolenia, który nie ukończył jeszcze 25 lat. Walka o tę koszulkę również ma znaczenie i pozwala wyłowić z kolarskiego tłumu dobrze zapowiadających się zawodników.
Koszulka w grochy
To wdzianko przypada Królowi Gór, czyli najlepszemu zawodnikowi w klasyfikacji górskiej. Największą ilość tego typu koszulek zdobył francuski kolarz Richard Virenque.
Rowery kiedyś i dziś
Model Trek Madone 5.9 z 2005 roku, należący do kanadyjskiego kolarza Rydera Hesjedala
Rama
W porównaniu do 1,75-kilogramowej ramy używanej przez Armstronga w 1999 roku, ten model można określić mianem „klasy piórkowej”.
Koła
Do 2005 roku zespół w którym jeździł Hesjedal korzystał z aluminiowych kół marki Bontrager. Po pojawieniu się pierwszych obręczy z włókna węglowego zostały jednak zdeklasowane.
Masa
Dwukołowy rumak Rydera waży 6,8 kg. Dla porównania, rower Armstronga z 1999 roku był aż o 1,8 kg cięższy.
Przerzutki
Kable na zewnątrz ramy nie tylko wyglądają staroświecko, ale są także odpowiedzialne za generowanie oporu powietrza.
Korba
Jeden ze standardowych modeli używanych w tamtym czasie nie był wyposażony w żadne urządzenie umożliwiające pomiar mocy.
Zębatka
Mamy tu do czynienia z 10-stopniową kasetą, w której tempo zmiany biegów jest znacznie niższe niż we współczesnych zębatkach.
Pinarello Dogma 65.1 Think 2 – dwukołowiec Chrisa Froome’a, przeznaczony na tegoroczną edycję Tour de France.
Rama
Jest nadzwyczajnie lekka, zachowuje wysoką sztywność i dobre współczynniki aerodynamiczne.
Koła
Froome korzysta z modelu oferującego najlepszy kompromis między wagą a właściwościami aerodynamicznymi.
Opony
Grupa kolarska do której należy Froome nie używa sponsorowanego ogumienia, dlatego też wybrała opony cechujące się optymalną przyczepnością w określonych warunkach.
Miernik mocy
Rower Froome’a w lewej korbie posiada wbudowane elektroniczne urządzenia pomiarowe. Wyniki ich pracy są kluczowe dla analityków pracujących w grupie kolarskiej.
Koronka
Froome korzysta z niezaokrąglonej osymetrycznej koronki, zwiększającej efektywność pracy nóg kolarza podczas pedałowania.
Zębatka
11-stopniowa kaseta oferuje szybsze czasy wrzucania biegów, co przydaje się zwłaszcza podczas podjazdów. Zmiana przełożeń odbywa się tu z użyciem elektroniki.
Najbardziej znane metody kolarskiego dopingu
EPO
Według wielu ludzi to właśnie ta substancja zniszczyła obraz kolarstwa zawodowego. Znana inaczej jako erytropoetyna, EPO została stworzona z myślą o osobach zmagających się z problemami wydolnościowymi nerek. Przyczynia się ona do zwiększonej produkcji czerwonych krwinek, dzięki czemu w krwi może być przenoszona większa ilość tlenu. Efektem jest bardzo znaczący przyrost ogólnej wydajności organizmu, co skłoniło wielu sportowców do stosowania tego wspomagacza. Skutki działania EPO najbardziej widoczne były w latach 90., kiedy to stosujący go kolarze wręcz deklasowali „czystych” konkurentów. Test na obecność tego środka został zaprezentowany dopiero w 2000 roku, a kolarzom początkowo udawało się go oszukiwać dzięki stosowaniu pomniejszonych dawek tej substancji.
Przetaczanie krwi
Ta metoda dopingu postrzegana była kiedyś jako jedna z najbardziej niewykrywalnych. Efekt jej działania podobny był do skutków zażywania EPO – pozwalała ona na łatwe zwiększenie liczby czerwonych krwinek, co przekładało się na zwiększoną wydajność organizmu. Przetaczanie krwi po raz pierwszy zastosowano w latach 80. Z racji problemów związanych z „logistyką” całego procesu, korzystanie z tej metody wymagało od dopingowiczów nie lada pomysłowości i w miarę jak w sporcie zaczęło funkcjonować EPO, tego typu praktyki stawały się coraz rzadsze. Dziś wykrywa się już niewiele przypadków dopingu tą metodą, a ogromną w tym rolę odgrywają tzw. paszporty biologiczne.
Ludzki hormon wzrostu
Stymuluje wzrost mięśni oraz ich regenerację, a do tego jest niewykrywalny w testach moczu. Korzystano z niego aż do 2004 roku, kiedy to wprowadzone zostały testy krwi, będące w stanie jednoznacznie określić czy dany zawodnik korzystał z tego wspomagacza.
Sterydy anaboliczne
Spora grupa środków przyspieszających wzrost oraz proces odpoczynku mięśni. Wśród nich znajdują się m.in. testosteron, nandrolon oraz cała masa innych substancji. Sterydy można dostarczyć do organizmu różnymi metodami, ale z racji dużej inwazyjności stanowią jedną z najbardziej ryzykownych metod dopingu. Nie wierzycie? W takim razie wygooglujcie sobie frazę „Tammy Thomas”…
Clenbuterol
Każdy medykament na astmę stosowany przez sportowców musi przejść kontrolę TUE (Theraputic Use Exemption), jednak nawet po certyfikacji jego używanie poddawane jest różnorakim restrykcjom. Wielu kolarzy zostało przyłapanych na stosowaniu Clenbuterolu – leku na astmę zawierającego w sobie sterydy odpowiedzialne za spalanie tkanki tłuszczowej.
„Opłaca się skupiać na rzeczach marginalnych” – motto grupy Team Sky opisuje kierunek rozwoju innowacji w kolarstwie. Praca nad dopracowywaniem szczegółów będzie mieć ogromne znaczenie.
Najwięksi kolarscy cwaniacy
Lance Armstrong
Amerykański kolarz bardzo często użalał się na to, że jak żaden inny zawodnik jest on poddawany tak wielu testom antydopingowym. Po ujawnieniu nielegalnego wspomagania odebrano mu większość zdobytych tytułów, wśród których znalazło się m.in. siedem zwycięstw w Tour de France oraz brązowy medal olimpijski.
Alberto Contador
Jakiś czas po wygranym przez Contadora Tour de France 2010, w jego organizmie znaleziono clenbuterol, czyli lek na astmę zawierający sterydy. Efektem tego było odebranie mu tytułu mistrzowskiego oraz zwycięstw osiągniętych w 2011 roku w takich wyścigach jak Giro d’Italia, Volta a Catalunya oraz Vuelta a Murcia.
Floyd Landis
Cztery dni po zakończeniu Tour de France 2006 wyszło na jaw, że jego zwycięzca posiłkował się testosteronem. Przez kolejnych kilka lat ciągnęło się w jego sprawie wiele batalii sądowych, aż w końcu w 2010 roku Landis został pierwszym kolarzem, któremu odebrano tytuł w wyścigu z cyklu Grand Tour.