Jego osoba niezmiennie od wielu lat kojarzona jest z motoryzacją. Niegdyś Mistrz Europy i Polski, stał się dla wielu kierowców rajdowych wzorem do naśladowania, a dla całej rzeszy rodaków ikoną tego sportu. Od tamtego czasu upłynęło wiele wiosen. Po drodze była przygoda z reklamą, telewizją, a nawet polityką. Najwięcej serca Krzysztof włożył jednak w swoje starty w Rajdzie Dakar. Jest on również pomysłodawcą i opiekunem Supercar Clubu, o którym pisaliśmy w poprzednim numerze Magazynu T3. Tym razem prezentujemy obszerny wywiad, jaki udało się nam przeprowadzić z Polskim Mistrzem Kierownicy?
Kiedy spojrzy się na twoje dokonania i liczne inicjatywy, człowiek zaczyna się zastanawiać, czego jeszcze w życiu można by chcieć spróbować? Jest jeszcze taka rzecz, którą chciałbyś się zajmować, a jeszcze nie miałeś ku temu okazji?
Jest cała masa ciekawych rzeczy, które człowiek tak ciekawy życia jak ja, chciałby spróbować. Ale nie mam na to zbyt wiele wolnego czasu. Na razie mam ściśle określony cel, którym jest wskoczenie na podium w najbliższym Rajdzie Dakar. Od wielu miesięcy większość energii pożytkuję na to, żeby go osiągnąć i dlatego przede wszystkim skupiam się na przygotowaniach do startu. Wierzę w to, że jeszcze przyjdzie odpowiedni czas na realizację moich, niezrealizowanych dotąd planów. Być może dopiero na sportowej emeryturze, ale lepiej późno, niż wcale.
Czujesz się spełnionym kierowcą? Myślę tu o startach w rajdowych mistrzostwach Polski i Europy?
Ja nigdy nie miałem dosyć sukcesów i nigdy nie zakładałem, że zdobycie Mistrzostwa Europy będzie zwieńczeniem mojej kariery kierowcy rajdowego. Wręcz przeciwnie. To dopiero dało mi potężnego kopa do dalszej pracy i założenia sobie kolejnych, jeszcze trudniejszych do zrealizowania celów. Każdy kolejny sukces jest dla mnie motywatorem, który popycha mnie wciąż do przodu.
Kilka lat temu zaczęła się również twoja wielka przygoda z Rajdem Dakar. Który rodzaj wyścigów jest bardziej niebezpieczny i daje więcej zadowolenia z osiągniętego wyniku?
Rajd Dakar jest absolutnie nieporównywalny z żadnym innym rajdem. To naprawdę jeden z najtrudniejszych rajdów świata, który ukończyć potrafią nieliczni, a co dopiero walczyć o zwycięstwo. Dlatego bycie w ścisłej czołówce Dakaru daje mi chyba największą satysfakcję i to przeświadczenie, że jestem na tyle silny, aby w nim jeszcze zwyciężyć. Dwa razy byłem blisko podium, a w tym roku chcę na nim stać na mecie.
Jak wyglądał twój najniebezpieczniejszy wypadek na przełomie całej kariery?
Najgroźniejszy wypadek zakończył się kompresyjnym złamaniem kręgosłupa, podczas Rajdu Faraonów w 2007 roku. Niby wszystko wyglądało niegroźnie, bo tylko mocno uderzyliśmy podwoziem w wydmę, ale przeciążenie było tak duże, że kręgi nie wytrzymały. Początkowo bałem się, czy nie wpłynie to na moją dalszą karierę, ale na szczęście rany goją się na mnie ?jak na psie? i już w kilka tygodni później znowu siedziałem za kierownicą rajdówki.
Jakie technologiczne gadżety przydają się najbardziej podczas takiego wyścigu jak Dakar?
Moim zdaniem dwie technologie są kluczowe dla każdej z załóg: nawigacja, która pomaga odnaleźć właściwą drogę i telefon satelitarny, od którego w razie wypadku zależeć może nasze życie. Na bezkresnych pustyniach nie działają zwykłe telefony, więc często jest to jedyny sposób na wezwanie pomocy. Poza tym nie możemy zabierać ze sobą innych urządzeń elektronicznych niż dopuszczone przez regulamin.
Z jakich technologicznych gadżetów korzystasz najczęściej w domu, podróży?
Najczęściej korzystam z AutoMapy. Mimo, że często podróżuję, to jednak korzystanie z nawigacji podczas podróży daje mi rodzaj odprężenia. Nie myślę przynajmniej o tym, czy dobrze jadę, zwłaszcza w obcym mieście. A gdy napotkam korek lub wjadę w zupełnie nieznaną mi okolicę, AutoMapa wyciąga mnie z tarapatów bez żadnego problemu. W ten sposób podróż jest szybsza i bezpieczniejsza.
Skąd zainteresowanie polityką? Byłeś w końcu posłem w Parlamencie Europejskim z listy PO.
Postanowiłem wesprzeć kolegów z PO i przyjąłem mandat do Europarlamentu. Zastąpiłem na tym stanowisku Panią Barbarę Kudrycką, która otrzymała nominację na ministra w polskim rządzie. Wiedziałem, że to będzie świetna okazja do tego, aby z jednej strony poznać wielką politykę ?od kuchni? i zdobyć nowe doświadczenia, a jednocześnie zrobić coś pożytecznego dla nas wszystkich. Wszak kwestia poprawy bezpieczeństwa drogowego w Europie dotyczy również Polaków.
Udało ci się wprowadzić jakieś rzeczywiste zmiany za czasu tej dwuletniej kadencji?
Wprowadzenie ogólnoeuropejskich zmian to nie taka prosta sprawa. Projekty, które wówczas zostały rozpoczęte, trwają w większości do dzisiaj. To długie procesy wymagające spójnego prowadzenia działań przez wiele krajów Unii. Ich efekty będą dopiero widoczne w nadchodzących latach. Przykładowo wiele pracy poświęcono opracowaniu inteligentnych rozwiązań w systemach bezpieczeństwa do zastosowania w samochodach, jednak nie są one jeszcze wprowadzone do masowej produkcji u większości producentów aut. Wprowadzenie i upowszechnienie tych rozwiązań wymaga czasu.
W pewnym momencie pojawił się pomysł na Supercar Club. Jak dużą przyjemność czerpiesz z tej inicjatywy?
Supercar Club jest ekskluzywnym klubem, dla starannie wyselekcjonowanej grupy klientów. Ale produkty, jakie im Klub oferuje, również są ekskluzywne i jedyne w swoim rodzaju. Nie każdy może sobie pozwolić na jazdę dowolnie wybranym modelem samochodu marzeń, w dowolnie wskazanym przez siebie terminie. Dla mnie jest to duża satysfakcja, że mogę być częścią tak wyjątkowego projektu, angażować się w niecodzienne wydarzenia i spotykać tu wyjątkowych ludzi. W tym otoczeniu człowiek czuje się naprawdę wyjątkowo.
Jaki, o ile go jeszcze nie posiadasz, jest twój wymarzony samochód? Dlaczego akurat ten?
Jest tyle rewelacyjnych samochodów na świecie, że nie sposób wszystkimi pojeździć. Czasami auto wygląda powalająco, wydaje się, że jest drapieżne, szybkie i komfortowe, a po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów okazuje się, że ma jednak istotne mankamenty. Ja ciągle poszukuję tego jednego, ale taki już jestem, ze kocham każdy z nich, niezależnie od marki i ewentualnych niedoskonałości. Teraz ujeżdżam czarnego GTRa i na razie jestem zachwycony jego właściwościami i możliwościami. Pasujemy do siebie. On jest tak samo drapieżny i bezkompromisowy, jak ja (śmiech).
Czy Supercar Club jest jakąś formą ?planu emerytalnego??
Supercar Club jest raczej formą wykorzystania i wzmocnienia wizerunku. Jest to też budowanie zupełnie nowej w Polsce jakości, jaką jest forma działania Klubu. Oprócz tego uczestnictwo w działaniach klubowych daje mi możliwość obcowania z ciekawymi ludźmi i wspaniałymi samochodami, które kocham najbardziej. No, oczywiście zaraz po mojej rodzinie.
Jaki samochodowy gadżet, z tych obecnie istniejących, ale i będących w fazie koncepcji, chciałbyś żeby na stałe trafił do każdego seryjnie produkowanego samochodu?
Trudno jednoznacznie powiedzieć, co jest najbardziej pożądanym ?gadżetem?. Ale myślę, że zintegrowane systemy bezpieczeństwa będą najlepiej służyły wszystkim kierowcom na świecie. Życie i zdrowie ludzkie jest najważniejsze. Korzystanie z gadżetów wyłącznie dla przyjemności jest moim zdaniem na dalszym planie.
Jakiego gadżetu nie chciałbyś natomiast nigdy zobaczyć w samochodzie?
Patrząc na polskie realia, barek w schowku samochodowym to ostatnia rzecz, jaką bym widział w samochodzie. Wszyscy wiemy, jakie są statystyki dotyczące pijanych kierowców, a te są wręcz przerażające. Alkohol w samochodzie to dwie, wykluczające się rzeczy. Niestety tysiące kierowców tego nie rozumie i codziennie naraża życie swoje, swoich bliskich i innych użytkowników dróg, wsiadając za kierownicę na ?podwójnym gazie?.
Jesteś fanem dużej ilości elektroniki w samochodach, czy może raczej hołdujesz zasadzie, że im prościej tym lepiej? Jakie są wady i zalety obu stron?
Każdy kij ma dwa końce. Elektronika w samochodzie z jednej strony poprawia komfort i bezpieczeństwo podróżujących, a w sporcie samochodowym daje niezwykłe możliwości przy konstruowaniu cudownych maszyn do ścigania się. Ale nadmiar elektroniki to również większe prawdopodobieństwo awarii, która może zepsuć najprzyjemniejszą podróż czy najlepiej rokujący start w rajdzie. Myślę, że jak ze wszystkim w życiu, tutaj również należy zachować umiar i stosować takie rozwiązania techniczne, które będą pomagać, a nie przeszkadzać kierowcy.
Patrząc wstecz, czy jest coś, czego żałujesz?
Czasami odnoszę wrażenie, że były momenty podczas rajdów, kiedy mogłem podejmować inne decyzje, niż podjąłem. Wtedy ustrzegłbym się błędów, które czasem wiele mnie kosztowały. Ale nie ma idealnych kierowców i zdaję sobie sprawę, że każdy z nas popełnia mniejsze i większe błędy w swojej karierze. Taki jest sport motorowy: nie do końca przewidywalny i bardzo często zaskakujący. I to jest w nim piękne.