Gdy słyszymy „iRobot”, od razu myślimy „Roomba” – kultowy robot to najbardziej rozpoznawalne dziecko amerykańskiego producenta, które na dobre wpisało się w krajobraz naszych domów. Nie każdy jednak wie, że historia firmy związana jest z zupełnie innymi projektami, a droga do zostania liderem na rynku inteligentnych rozwiązań sprzątających była nieoczywista.
W tym roku iRobot obchodzi 30 rocznicę założenia – z tej okazji przyjrzyjmy się patentom i ideom, które zmieniły świat… chociaż nie zawsze w taki sposób, o jakim początkowo myśleli ich pomysłodawcy.
Pełen kosmos
Historia firmy rozpoczyna się w 1990 roku od… spojrzenia w niebo. W głowach trójki pracowników wydziału robotyki Massachusetts Institute of Technology: Colina Angle, Helen Greiner i Rodneya Brooksa pojawił się pomysł stworzenia robota do eksploracji kosmosu. Na początku lat 90. było to niełatwe przedsięwzięcie – prywatne przedsiębiorstwa produkujące roboty właściwie nie istniały, a do pozyskania środków na badania nad prototypem i jego konstrukcję niezbędne okazały się rządowe granty. Na dodatek założyciele iRobot (wtedy jeszcze znanego pod nazwą IS Robotics) musieli samodzielnie i od podstaw zaprojektować wszystkie systemy urządzenia, od nawigacji przestrzennej po systemy wizyjne.
Mimo wszystkich tych trudności, w 1991 roku zaprezentowany został Genghis – sześcionoga konstrukcja zainspirowana budową anatomiczną owada, stworzona na bazie wcześniejszych, naukowych projektów Colina Angle i Rodneya Brooksa. Pod wieloma względami było to urządzenie przełomowe dla robotyki: sprzęt potrafił kroczyć, pokonywać przeszkody i łapać równowagę w trakcie chodzenia po nierównym terenie. Jego „mózgiem” był rekordowo mały jak na tamte czasy procesor z zaledwie 256 B pamięci RAM (nie, to nie literówka!).
Genghis odbił się szerokim echem w społeczności naukowej. Założyciele firmy marzyli, że ich robot będzie kiedyś kroczył po powierzchni Księżyca, a producent filmu Blues Brothers przeniesie jego historię na ekran. Plany te nie do końca wypaliły, ale iRobot wyniósł z nich cenną lekcję – nawet nieudany plan biznesowy to okazja do rozwoju działalności. Firma tymczasowo porzuciła marzenia o kosmosie i zwróciła się ku nieco bardziej przyziemnym rynkom.
Metodą prób i błędów
Kolejne lata działalności iRobot były wypełnione próbami zaistnienia w najróżniejszych segmentach rynku. Firma zajmowała się projektowaniem i rozwojem robotów badawczych i edukacyjnych, rozwiązań dla przemysłu petrochemicznego, nanotechnologii medycznych, a także… inteligentnych zabawek dla dzieci. Większość z tych przedsięwzięć była efektem współpracy z innymi przedsiębiorstwami, często rynkowymi weteranami, którzy szukali ciekawych rozwiązań na unowocześnienie swoich produktów.
Jednym z nich był S. C. Johnson, amerykański potentat rynku substancji czyszczących, który zaproponował iRobotowi współpracę w zakresie stworzenia dużego robota sprzątającego, przeznaczonego do mycia podłóg w supermarketach i centrach produkcyjnych. Urządzenia te ujrzały światło dzienne, acz nie okazały się komercyjnym sukcesem. Nie zmienia to faktu, że dla firmy był to niezwykle istotny moment, iRobot odkrył bowiem, w jaki sposób powinno się projektować systemy autonomicznego sprzątania; doświadczenie to będzie później kluczowe podczas rozwoju Roomby i Braavy.
W służbie ludzkości
Szybki rozwój technologii w latach 90. i na początku XXI wieku pokazał, że roboty to nie tylko ciekawa technologia do domu, ale także potężne narzędzia mogące ratować ludzkie życia. W stworzenie takich rozwiązań zaangażował się także iRobot, który w 1996 roku we współpracy z amerykańskim Departamentem Obrony opracował robota Ariel. Było to zaawansowane narzędzie przeznaczone do wyszukiwania min ulokowanych w strefie przybrzeżnej. Robot potrafił dokładnie przeczesywać wydzielony teren, nie omijając żadnego jego fragmentu – było to kluczowe w przypadku militarnego projektu, gdzie jakikolwiek błąd mógł narazić ludzkie zdrowie i życie na niebezpieczeństwo.
Ariel okazał się sukcesem, ale iRobot nie spoczął na laurach. Ich kolejny produkt również powstał na zlecenie agencji rządowej: zaprezentowany w 1998 roku PackBot miał być idealnym towarzyszem broni na trudnych polach bitwy. Ten taktyczny robot wielkości kosiarki do trawy wykorzystywany był przede wszystkim do badania terenu: dzięki specjalnym, giętkim „gąsienicom” mógł się poruszać po trudnym terenie, wspinać po schodach, a nawet przeczesywać zalane tunele. Jego długie ramię umożliwiało rozbrajanie ładunków wybuchowych z bezpiecznego dystansu, a złącza ładunkowe – wyposażenie urządzenia w wykrywacz min, czujnik broni chemicznej lub dodatkowe akumulatory.
Jednym z ważniejszych testów PackBota było jednak nie pole bitwy, a miejsce zamachu terrorystycznego – we wrześniu 2001 roku roboty zostały wysłane do eksploracji ruin World Trade Center, szukając ocalałych i sprawdzając, czy teren jest bezpieczny dla ratowników. Po raz kolejny wyruszyły one na ratunek dziesięć lat później, gdy światem wstrząsnęła katastrofa elektrowni jądrowej w Fukushimie. Pokryty radioaktywnymi odpadami teren kompletnie nie nadawał się do eksploracji przez ludzi, dlatego do oceny zniszczeń i zbierania informacji zaprzęgnięte zostały maszyny.
Warto przy tym wspomnieć, że PackBot towarzyszył ludziom nie tylko w czarnych momentach historii współczesnej. W 2014 roku 30 egzemplarzy zostało zakupionych przez brazylijski rząd do… pilnowania porządku podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej FIFA.
Ciekawym projektem iRobot był również podwodny dron Seaglider. Urządzenie powstało we współpracy z Uniwersytetem Waszyngtońskim i służyło przede wszystkim do badania właściwości fizykochemicznych wód oceanicznych. Najsłynniejsza misja z jego udziałem odbyła się w 2010 roku: po wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej Seaglider monitorował status miejsca wycieku i informował o rozprzestrzenianiu się plamy ropy. Konstrukcje iRobot są wykorzystywane także do eksploracji piramid w Gizie, jednego z najważniejszych zabytków światowej kultury.
Domowe zacisze
Doświadczenia zebrane przy projektowaniu i udoskonalaniu PackBota okazały się niezbędne do stworzenia komercyjnych produktów iRobot. Colin Angle zastanawiał się nad tym rozwiązaniem już od długiego czasu – okazało się, że wielu spośród jego znajomych marzyło o pomocnej, robotycznej „pokojówce” rodem z Rodziny Jetsonów. Na potrzeby projektów militarnych producent stworzył zaawansowane algorytmy, które umożliwiały urządzeniom dokładne przeczesywanie terenu – teraz wystarczyło jedynie wykorzystać je do budowy robota sprzątającego.
Pierwsza generacja Roomby ujrzała światło dzienne w 2002 roku i od razu stała się hitem: już pierwszego dnia swoich nabywców znalazło aż 500 egzemplarzy. Przez kolejnych 18 lat urządzenie było rozwijane i doskonalone, a iRobot nie rezygnował z dalszych eksperymentów. W 2005 roku na rynku pojawiły się roboty myjące Scooba (ich echo do dziś jest obecne w linii produktowej Braava), a rok później Dirt Dog przeznaczony do czyszczenia warsztatów i przestrzeni produkcyjnych. Producent tworzył także rozwiązania przeznaczone do czyszczenia basenów oraz kanałów ściekowych.
Dzisiaj, po 30 latach działalności, nazwa „iRobot” stała się synonimem innowacji. Projekty firmy udowadniają, że roboty mogą zmienić świat na lepsze w najróżniejszym zakresie: od pomocy w codziennych obowiązkach do ratowania ludzkiego życia i środowiska w sytuacjach kryzysowych. I chociaż Genghis ostatecznie nie trafił na Księżyc, wykorzystane w jego budowie technologie posłużyły następnie do zbudowania łazika Sojourner, wysłanego na powierzchnię Marsa w misji Pathfinder. Hmm, może jednak nie warto przestawać marzyć o sięgnięciu gwiazd?