Naprawdę chciałem polubić SteelSeries Rival 3 Gen 2 Wireless. To wszechstronna i solidna mysz, która przypomniała mi, jak praktyczne potrafią być wymienne baterie w sprzęcie dla graczy. Do tego dochodzi przystępna cena. Nie mogę jej jednak polecić jako myszy do grania. Dlaczego?
Rival 3 Gen 2 Wireless dziedziczy wiele zalet po oryginalnym Rival 3, a jej głównym atutem – oprócz przykuwających wzrok kolorów Aqua i Lavender – jest podwójna łączność bezprzewodowa oraz obsługa wymiennych baterii. Dzięki temu to wyjątkowo uniwersalna mysz.
Nowa generacja przynosi też kilka ulepszeń względem poprzednika: lepszy czas pracy, ślizgacze PTFE i niższe opóźnienie kliknięcia. Największa zmiana? Obsługa akumulatorów AAA. Jestem od lat zwolennikiem myszy bezprzewodowych, ale zawsze stawiałem na modele z wbudowanym akumulatorem. Po dłuższych testach Rival 3 Gen 2 Wireless przyznaję – wymienne akumulatory mają sens. Można osiągnąć imponujący czas pracy (nawet 200 godzin przy 1 000 Hz na dwóch bateriach AAA), a przy akumulatorach nigdy nie trzeba podłączać przewodu.
Największy plus? Jeśli masz dwa komplety akumulatorów i stację ładowania – jeden ładujesz, z drugiego korzystasz. To praktycznie „nieskończona” bateria.
Niestety, myszka w zestawie oferuje tylko dwie jednorazowe baterie AAA. Chcesz wykorzystać jej pełen potencjał? Musisz dokupić akumulatory i ładowarkę.
W praktyce czas pracy zgadza się z deklaracjami producenta. Używałem jednej baterii (dla obniżenia wagi do 95 g) – i wystarczała na nieco ponad tydzień pracy i grania. Potem wystarczyło zdjąć pokrywę i ją wymienić.
Główna wada? Waga – 95 g to dużo, zwłaszcza na tle konkurencji. Dla porównania: Glorious Model O Wireless waży 69 g, a NZXT Lift Elite Wireless zaledwie 57 g – a często kosztują podobnie.
Co gorsza, w przypadku SteelSeries rozkład masy również pozostawia sporo do życzenia. Baterie umieszczone z tyłu powodują wyraźne „dociążenie ogona”. Po kilku tygodniach przyzwyczaiłem się, ale nadal to czuję.
Na plus: mysz jest wygodna. Przy chwycie palm-claw jest komfortowa, choć nie oferuje najwyższego wsparcia dla całej dłoni. Jakość wykonania? Solidna w swoim segmencie cenowym. Z jednym wyjątkiem – rolką. Kółko przewijania przypomniało mi moje pierwsze Razer DeathAdder sprzed lat – miękkie, nieprecyzyjne, z wrażeniem „pływania między ząbkami”. Pojawiało się też… piszczenie. Nie zawsze, ale wystarczy, by zirytować – a wystąpiło już po kilku tygodniach użytkowania.
Problemem jest również przełącznik na spodzie (Bluetooth / 2.4 GHz / Off). Trudno go wyczuć i jeszcze trudniej zatrzymać w pozycji „Off”. Przełączanie między trybami wymaga zbyt dużej siły, przez co często przeskakuje dalej, niż chcemy.
Na szczęście funkcja uśpienia działa dobrze – bez niej bateria znikałaby znacznie szybciej. W aplikacji można ustawić tryb pracy, polling rate, DPI, stabilność łącza itp.
Sensor TrueMove Air 18K oferuje 18 000 DPI i 400 IPS – dla wielu wystarczy, ale jego jakość nie dorównuje topowym czujnikom. W testach (np. MouseTester) wyszła zauważalna niestabilność śledzenia – nie jest to problem codzienny, ale dla graczy FPS na wysokim poziomie może mieć znaczenie. Osobiście nie miałem trudności w Counter-Strike 2 czy Overwatch 2, ale bardziej wymagający użytkownicy mogą zauważyć różnicę.
Rival 3 Gen 2 Wireless to uniwersalny sprzęt do pracy, okazjonalnego grania i mobilnych zastosowań. Moim zdaniem jednak jest zbyt ciężka, z przeciętnym sensorem i – co najgorsze – z piszczącą, miękką rolką. Szkoda. Bo idea myszy z wymiennymi akumulatorami jest świetna, ale wykonanie tu nie przekonuje.
Specyfikacja
- CENA 259 PLN
- KSZTAŁT symetryczny
- WAGA 106 g (z bateriami)
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Uniwersalna mysz, która jako sprzęt stricte gamingowy wypada przeciętnie, głównie przez wagę, jakość sensora i nieprzyjemną rolkę przewijania.
Plusy
Podwójna łączność: 2,4 GHz i BT. Kształt. Fajne warianty kolorystyczne.
Minusy
Dość ciężka. Toporny w obsłudze przełącznik trybów. Miękka, piszcząca rolka. Sensor odstaje od konkurencji.