SpaceX wchodzi w ostateczną fazę prac nad kapsułą Crew Dragon. Przeprowadzony w niedzielę test rakietowego systemu ratunkowego dowiódł, że procedury bezpieczeństwa pojazdu są dopracowane, co oznacza jego gotowość na załogowe loty.
Zasada była prosta: sprawdzić, czy kapsuła jest gotowa na błyskawiczne odłączenie się, jeśli podczas procedury startowej wystąpi błąd. Do testu wykorzystano rakietę Falcon 9. Lot rozpoczął się normalnie, jednak po półtorej minuty wznoszenia się SpaceX włączyło system przerwania misji w locie. Kapsuła natychmiast odłączyła się od rakiety, wykorzystując osiem silników Super Draco. Następnie wyrzuciła ona spadochrony, które spowolniły opadanie pojazdu, i wpadła do Oceanu Atlantyckiego, skąd została wyłowiona przez przeszkoloną załogę statku ratunkowego. Mniej szczęście miała rakieta Falcon 9 – nagłe zmiany ciśnienia i aerodynamiki po odłączeniu kapsuły spowodowały jej rozpadnięcie się i eksplozję, na szczęście w pełni kontrolowaną.
Udany test rozbudził apetyt na rozpoczęcie lotów załogowych. Według Elona Muska stanie się to jeszcze w tym roku – być może nawet na wiosnę lub w drugim kwartale 2020 r., jednak zanim misja z astronautami na pokładzie otrzyma akceptację NASA, Crew Dragon będzie musiał przejść jeszcze kilka lotów testowych – to niezbędne, gdy kapsuła ma przewozić ludzi. Elon Musk zdradził również, że SpaceX pracuje nad specjalnym statkiem, którego celem będzie łapanie powracających na Ziemię kapsuł Crew Dragon. Takie lądowanie ma być bezpieczniejsze i łagodniejsze od nagłego uderzenia w wody oceanu.