Nowy „flagowiec” od Nothing to telefon, który chce być wyjątkowy. Tylko czy zabawny design i nietypowy wyświetlacz z tyłu urządzenia wystarczą, by przykryć braki w wydajności, przeciętną jakość zdjęć i wysoką cenę?
Nothing Phone 3 to najdroższy telefon w historii marki – jego cena to 3 649 PLN. Producent szumnie określa go swoim pierwszym „prawdziwym flagowcem”, co sugeruje, że ma on rywalizować z iPhone’em 16 Pro czy Galaxy S25 Ultra. W praktyce jednak bliżej mu do solidnego średniaka.
Transparentna obudowa i „blokowy” wygląd faktycznie przyciągają uwagę – ale tylko na chwilę. Z bliska widać niedociągnięcia: teleobiektyw dziwnie przesunięty do krawędzi, paskudna, półokrągła wstawka pod lampą błyskową, która wygląda jakby miała świecić, ale tego nie robi.
Największą zmianą wizualną jest Glyph Matrix – mały, kropkowy wyświetlacz LED umieszczony z tyłu telefonu. Pokazuje godzinę, powiadomienia, a nawet pozwala grać w butelkę (!). Brzmi dziwacznie? Tak jest w rzeczywistości. To bardziej zabawka niż coś realnie użytecznego. Co gorsza, pojawienie się Matrixa oznacza zniknięcie charakterystycznych dla Nothing dużych diod LED, które zdobiły wcześniejsze modele. Zamiast rozwinąć to, co działało, Nothing postanowiło eksperymentować – ze średnim skutkiem.
Telefon wyposażono w trzy aparaty: standardowy, ultraszerokokątny i teleobiektyw z 3x zoomem optycznym. Wszystkie mają 50 Mp, ale liczby nie przekładają się na jakość zdjęć. W dobrych warunkach oświetleniowych główny aparat robi poprawne zdjęcia, choć HDR potrafi „spłaszczyć” kontrasty i nienaturalnie rozjaśnić cienie. W nocy balans bieli szwankuje, często wpadając w nieprzyjemne, cyjanowe tony. Obiektyw ultraszerokokątny cierpi na wyraźną aberrację chromatyczną i nienaturalne przetwarzanie detali. Teleobiektyw to loteria – raz zrobi dobre zdjęcie, innym razem generuje miękką poświatę, która przypomina efekty z lat 80., jakby ktoś pomazał obiektyw wazeliną.
Jedyne, co naprawdę zaskakuje pozytywnie, to tryb makro. Udało mi się zrobić świetne zdjęcia z bliska, ostre, dobrze naświetlone i z piękną kolorystyką – poziomem porównywalnym do iPhone’a 16 Pro. Ale jeden tryb nie ratuje całego systemu fotograficznego.
Sercem Nothing Phone 3 jest Snapdragon 8S Gen 4 – solidny chip, ale bliżej mu do ubiegłorocznych flagowców niż do aktualnych konstrukcji. W codziennym użytkowaniu telefon działa płynnie, nie ma problemu z grami czy aplikacjami, ale to dziś standard – nie powód do zachwytu.
Bateria o pojemności 5 150 mAh z technologią krzemowo-węglową miała być atutem, a w testach wypadła… przeciętnie. Wyniki są gorsze niż w OnePlusie 13, a porównywalne z dużo tańszym modelem Nothing Phone 3A. Dzień pracy to maksimum – bez codziennego ładowania się nie obejdzie.
Telefon działa na Androidzie 15 z mocno zmodyfikowanym interfejsem od Nothing. Dominuje estetyka czarno-biała, a ikony są pozbawione podpisów. Wygląda to efektownie, ale momentami ciężko się połapać, która aplikacja jest która.
Ciekawostką jest funkcja Essential Space – przyciskiem na obudowie można zrobić zrzut ekranu, lub nagrać notatkę głosową, którą potem przetworzy AI. Pomysłowo, ale znowu – trik dostępny również w znacznie tańszym modelu 3A. Podobnie jak sam interfejs – nie ma tu żadnej funkcji, która naprawdę usprawiedliwiałaby cenę.
Nothing Phone 3 to przykład telefonu, który chce być postrzegany jako rewolucyjny, a kończy jako zbyt drogi średniak z kilkoma ciekawostkami. Nazwanie go „flagowcem” było odważne – i nietrafione. Wyraźnie brakuje mu zarówno fotograficznych możliwości, jak i realnej wydajności.
Specyfikacja
- CENA Od 3 649 PLN
- CPU Qualcomm Snapdragon 8s gen 4
- GPU Adreno 825
- RAM 12 GB
- PAMIĘĆ WBUDOWANA 256 / 512 GB
- EKRAN AMOLED 6,67”, 120 Hz, 460 ppi
- WYMIARY 161 x 76 x 9 mm
- WAGA 218 g
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Nothing Phone 3 to efektownie zaprojektowany średniak udający flagowca – z ceną zbyt wysoką jak na to, co realnie oferuje.
Plusy
Świetny tryb makro, lepszy niż w iPhonie 16 Pro. Długi okres wsparcia oprogramowania (5 lat / 7 lat zabezpieczeń). Charakterystyczny, odważny design.
Minusy
Aparaty (poza makro) są mocno rozczarowujące. Procesor nie dorównuje aktualnym flagowcom. Glyph Matrix to bardziej gadżet niż realna funkcja. Bateria wypada przeciętnie. Wysoka cena.