Chiński koncern Chery coraz śmielej wychodzi poza własne granice, wprowadzając na światowe rynki markę spin-off Jaecoo – linię SUV-ów, która zamiast czystej funkcjonalności stawia na przygodę, solidność i odrobinę elegancji. W Polsce reprezentują ją dwa modele: Jaecoo 5 i Jaecoo 7.
Testowany Jaecoo 7 to średniej wielkości SUV, który wewnętrznie konkuruje z takimi modelami jak MG HS czy blisko spokrewnionym Chery Tiggo 7. Naturalnymi rywalami pozostają też rynkowe klasyki – Toyota RAV4, Mazda CX-5 i Mitsubishi Outlander. Segment, w którym przyszło mu walczyć o uwagę kierowców, już dawno przestał być kameralny, a mimo to nowy Jaecoo wchodzi w niego z zaskakującą pewnością siebie.
Na polskim rynku „siódemka” dostępna jest w dwóch wersjach – benzynowej z napędem na cztery koła oraz hybrydowej plug-in. Testowany wariant to ten pierwszy – prostszy, tańszy o 23 tysiące złotych, ale wcale nie pozbawiony ambicji. Ceny startują od 130 900 PLN, a oferta ogranicza się do dwóch poziomów wyposażenia. Do wyższej wersji Offroad trzeba dopłacić 18 tysięcy złotych.
Pod względem technicznym Jaecoo 7 opiera się na platformie Chery T1X, którą dzieli z modelami Omoda 5, Tiggo 7 i Tiggo 8. Marka oferuje solidne zaplecze posprzedażowe: 7-letnią gwarancję / 150 000 km lub 3 lata bez limitu kilometrów, do tego 3-letnią ochronę lakieru, 12-letnią gwarancję antykorozyjną i 2-letnią gwarancję na części zamienne.
Wersja spalinowa to kanciasta bryła, która w jednym projekcie próbuje łączyć terenową sylwetkę z miejskim sznytem. Kabina zaskakuje solidnością – miękkie tworzywa tam, gdzie naturalnie sięga dłoń, staranne spasowanie, sporo detali o eleganckim połysku.
Dzięki zwiększonemu prześwitowi do auta wsiada się wygodnie, a pozycja za kierownicą jest wysoka, wręcz dominująca. Niektórzy uznają ją za zbyt wyniosłą, ale wielu kierowców właśnie w tym znajdzie przyjemność. Fotele obszyto ekoskórą, mają sześciokierunkową regulację elektryczną i czterokierunkowe podparcie lędźwiowe. Brakuje jedynie wysuwanego podparcia ud, przez co siedziska wydają się nieco płaskie – typowe dla aut z Państwa Środka. W zamian dostajemy komfortowe podgrzewanie i wentylację, które sprawdzają się w każdej aurze.

Kierownica – również podgrzewana – dobrze leży w dłoniach, choć błyszczące panele przycisków lubią zbierać odciski palców. Za nią znajduje się 10,25-calowy ekran zegarów, prosty i czytelny, uzupełniony o head-up display, który przekazuje najważniejsze informacje w sposób przejrzysty i nienachalny.
Centralnym punktem kokpitu jest ogromny, 14,8-calowy pionowy ekran dotykowy. To on od razu przyciąga wzrok po zajęciu miejsca w kabinie – wygląda imponująco, choć wymaga chwili przyzwyczajenia. System operacyjny działa płynnie, a górne menu typu „control centre” pozwala szybko sięgnąć po najczęściej używane funkcje, jak regulacja głośności czy jasności ekranu.
W standardzie otrzymujemy Apple CarPlay i Android Auto – zarówno przewodowe, jak i bezprzewodowe – a także wentylowaną ładowarkę indukcyjną. Jedynym minusem pozostaje konieczność częstego przełączania między menu multimediów a sterowaniem klimatyzacją – przydałoby się choć jedno fizyczne pokrętło. Przycisk lotniczego selektora biegów i pokrętło trybów jazdy mają przyjemny, solidny klik, dający poczucie dobrze zaprojektowanej mechaniki.
Drugi rząd oferuje zaskakująco dużo miejsca. Oparcia są nieco bardziej pochylone, dzięki czemu siedzi się wygodnie i bez napięcia. Dwie dorosłe osoby znajdą tu pełen komfort, trzecia – tylko okazjonalnie. Pasażerowie mają do dyspozycji nawiewy, porty USB i podłokietnik z uchwytami na napoje.
Bagażnik, jak na wizualne gabaryty auta, jest raczej niewielki. Ale pod podłogą kryje się coś, czego w tym segmencie prawie już nie ma – pełnowymiarowe koło zapasowe. To ukłon w stronę tych, którzy naprawdę lubią zjechać z asfaltu. Klapa jest elektryczna, działa szybko i cicho.
Pod maską pracuje 1,6-litrowy czterocylindrowy silnik turbo połączony z 7-biegową przekładnią dwusprzęgłową (DCT) i napędem na cztery koła. Po uruchomieniu jednostka delikatnie „mruczy”, po chwili cichnie i pozwala ruszyć niemal bezszelestnie.

Skrzynia wymaga chwili oswojenia – przy ruszaniu potrafi podbić obroty, ale później działa płynnie i przewidywalnie. Silnik reaguje szybko, momentami aż zbyt gwałtownie, co przy niskich prędkościach może skutkować lekkim szarpnięciem. Napęd AWD świetnie przenosi moc na asfalt, pozwalając uniknąć uślizgów, a przy tym daje sporo pewności na mokrej nawierzchni i poza utwardzonymi drogami.
Zawieszenie jest miękkie, komfortowe, choć układ kierowniczy sprawia wrażenie sztucznego – zbyt lekki w mieście, a zbyt twardy przy wyższych prędkościach. Na autostradzie Jaecoo 7 okazuje się jednak cichym i stabilnym towarzyszem podróży. W zakrętach czuć wyraźne przechyły, ale przyczepność pozostaje po stronie kierowcy.
Podczas lekkiego testu terenowego auto pokazało, że nie boi się brudu. Tryby Off-Road, Snow, Mud i Sand zmieniają charakter pracy silnika i kontroli trakcji, a na ekranie można podglądać graficzny rozkład momentu obrotowego między osiami. Nie jest to oczywiście samochód terenowy z krwi i kości, ale gdy trzeba – potrafi zaskoczyć.
Pod względem zużycia paliwa entuzjazm nieco opada: średnio około 9 l/100 km, a w spokojnej jeździe miejskiej około 7,5 litra. Nie są to wartości, które robią wrażenie, choć w tej klasie – i przy stałym napędzie 4×4 – nie jest to dyskwalifikujące.
Jaecoo 7 oferuje komplet systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy, które momentami bywają zbyt natarczywe. Adaptacyjny tempomat działa poprawnie, lecz zostawia spory dystans i potrafi zbyt gwałtownie reagować na auta wjeżdżające przed maskę. Asystent pasa ruchu jest w porządku, ale centracja toru jazdy zbyt mocno ingeruje w kierowanie, a monitor uwagi kierowcy potrafi irytować, reagując na każde spojrzenie w bok. Na szczęście można go wyłączyć – przynajmniej do kolejnego uruchomienia silnika. Auto nie zostało przetestowane przez Euro NCAP.
Jaecoo 7 to samochód, który lubi robić wrażenie. Jego sylwetka przywodzi na myśl auta premium – zwłaszcza z profilu – a wnętrze łączy surowość z technologicznym rozmachem. Ogromny ekran, staranne wykończenie, napęd na cztery koła w standardzie i pełnowymiarowe koło zapasowe tworzą zestaw argumentów, których trudno nie docenić.
Z drugiej strony, są tu typowe kompromisy – niezbyt naturalne czucie kierownicy, sporo funkcji ukrytych w podmenu, czy wysokie spalanie. Ale jeśli przyjąć, że nie każdy klient szuka idealnego auta, tylko czegoś, co daje mu nieco emocji i charakteru za rozsądne pieniądze, to Jaecoo 7 trafia dokładnie w ten punkt.
Specyfikacja
- CENA MODELU TESTOWEGO 148 900 PLN
- PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 180 km/h
- 0-100 KM/H 11,4 sekundy
- SILNIK 1.6 T-GDI
- MOC 147 KM
- MAKSYMALNY MOMENT OBROTOWY 275 Nm
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Jaecoo 7 potrafi oczarować dobrym wyposażeniem w atrakcyjnej cenie, ale jego osiągi i spalanie nie czynią z niego wyboru dla każdego.
Plusy
Atrakcyjna, wyrazista stylistyka. Solidne wykończenie wnętrza. Komfortowe fotele. Długa gwarancja i oficjalne warunki posprzedażowe.
Minusy
Układ kierowniczy pozbawiony naturalnego wyczucia. Zbyt wiele funkcji ukrytych w podmenu. Średnie osiągi i przeciętne spalanie.



