Od kiedy niemal dekadę temu zastąpił model ix35, Hyundai Tucson okazał się strzałem w dziesiątkę – błyskawicznie zyskał renomę jednego z najlepszych SUV-ów rodzinnych na rynku. W ubiegłym roku przyszła pora na odświeżenie – nowy wygląd i zupełnie przeprojektowane wnętrze w ramach faceliftingu w połowie cyklu modelowego.
Ale w świecie pełnym nowych rywali, których z tygodnia na tydzień przybywa, pytanie brzmi: czy te zmiany wystarczą, by utrzymać Tuscona na szczycie segmentu? Aby się przekonać, zabrałem na warszawskie drogi sportowo wystylizowaną wersję plug-in hybrid (PHEV) z pakietem N Line.
Na pierwszy rzut oka trudno dostrzec większe różnice – grill, reflektory czy linia dachu wyglądają znajomo. Dopiero bezpośrednie porównanie z poprzednią wersją ujawnia subtelne zmiany – nowe zderzaki z przodu i z tyłu, które optycznie poszerzają auto oraz lekko przeprojektowany grill o bardziej kanciastym kształcie.
Dodano też nowe wzory felg aluminiowych, choć to raczej drobne korekty – Tucson już wcześniej prezentował się świeżo i nowocześnie, więc gruntowny lifting nie był konieczny. Wersja N Line i tak wyróżnia się na tle pozostałych odmian.
Prawdziwe nowości kryją się w środku. Deska rozdzielcza została całkowicie przeprojektowana, nawiązując stylistycznie do wnętrza Hyundai Santa Fe. Pojawił się nowy zestaw wskaźników cyfrowych oraz ekran dotykowy zamknięty we wspólnej, zakrzywionej ramie obejmującej połowę kokpitu.
Nowy ekran umieszczono na praktycznej półce, co ułatwia precyzyjne korzystanie z dotyku w trakcie jazdy. Poniżej znalazł się klasyczny panel z fizycznymi przyciskami do sterowania klimatyzacją i funkcjami auta.
Choć niektóre tworzywa (np. plastik na kierownicy) mogłyby być przyjemniejsze w dotyku, całość sprawia solidne wrażenie. Wszystko działa, jak należy – z wyczuwalną jakością i precyzją wykonania.
Hyundai Tucson błyskawicznie zyskał renomę jednego z najlepszych SUV-ów rodzinnych na rynku
Tucson oferuje też sporo przestrzeni – zarówno z przodu, jak i z tyłu pasażerowie mają do dyspozycji dużo miejsca na nogi i głowę. Bagażnik w testowanej wersji PHEV z napędem AWD ma pojemność 558 litrów, czyli więcej niż np. Škoda Karoq. Wersje z napędem spalinowym mieszczą jeszcze więcej.
Nowy system multimedialny nie jest może najbardziej efektowny wizualnie, ale za to bardzo intuicyjny – przejrzyste menu, logiczne ikony, szybka reakcja na dotyk. Najważniejsze jednak, że Hyundai nie zrezygnował z fizycznych przycisków dla podstawowych funkcji. Prawdziwą gwiazdą jest nowy zestaw cyfrowych zegarów – czytelny, funkcjonalny i wspierany przez system kamer w lusterkach pokazujących obraz martwego pola przy włączonym kierunkowskazie.



Tucson wciąż oferuje pełną gamę napędów: benzynę, diesla, klasyczną hybrydę i testowaną PHEV. Zarówno HEV, jak i PHEV bazują na tym samym silniku 1.6 T-GDI, ale różnią się mocą motoru elektrycznego i pojemnością baterii.
W PHEV znajdziemy motor elektryczny 67 kW, co w połączeniu z jednostką spalinową daje łącznie 253 KM. Moc trafia na wszystkie koła przez sześciobiegowy automat. Bateria o pojemności 13,8 kWh pozwala przejechać do 60 km na prądzie (w praktyce bliżej 50 km).
To mniej niż oferuje np. Volkswagen Tiguan PHEV, ale wystarczająco dla osób jeżdżących głównie po mieście i mających dostęp do ładowarki. W dłuższej perspektywie pozwala to uzyskać bardzo niskie średnie zużycie paliwa – o ile regularnie go ładujemy. Do dłuższych tras lepiej nadaje się diesel, ale PHEV nadrabia osiągami i napędem AWD.
Mimo sportowego pakietu N Line, Tucson nie udaje auta dynamicznego. Układ kierowniczy jest lekki i niezbyt komunikatywny, ale precyzyjny. Auto prowadzi się pewnie i stabilnie, choć nie zachęca do agresywnej jazdy. W spokojnym stylu Tucson pokazuje pełnię możliwości – zawieszenie dobrze tłumi nierówności, auto jest ciche, wygodne i dobrze sprawdza się w mieście, na autostradzie i w lekkim terenie. Dzięki napędowi AWD, trybom offroadowym i systemowi kontroli zjazdu poradzi sobie nawet poza asfaltem.
Hyundai doposażył auto w pełen pakiet systemów: utrzymanie pasa, tempomat, autonomiczne hamowanie, a także monitorowanie martwego pola. Na tylnej kanapie znajdziemy dwa mocowania ISOFIX – wystarczające dla większości rodzin, choć niektórzy mogą preferować auta z trzecim mocowaniem z przodu, jak Audi Q3.
Wersje PHEV są oczywiście najdroższe w gamie – ceny startują od 199 900 PLN, ale to wciąż mniej niż za KIA Sportage PHEV. W podstawowej wersji Smart znajdziemy już: 18-calowe alufelgi, podgrzewane fotele, automatyczne światła i wycieraczki, bezprzewodową ładowarkę do smartfona, dwustrefową klimatyzację, kamerę cofania i czujniki z przodu i z tyłu. Dodatkowo: nawigacja, Apple CarPlay i Android Auto są w standardzie. Wyższe wersje oferują m.in. lepsze wykończenie wnętrza, system audio klasy premium, większe felgi czy system kamer 360 stopni. Testowany N Line (240 900 PLN) to sportowa stylizacja, co dla większości nie będzie pozycją obowiązkową.
Jeśli szukasz praktycznego SUV-a rodzinnego i możesz korzystać z ładowania, Hyundai Tucson PHEV powinien znaleźć się na twojej liście. Nie jest najbardziej emocjonującym samochodem w klasie, ale jego kompetencje są niezaprzeczalne. To wszechstronny, wygodny i dopracowany samochód, który odnajdzie się w każdej codziennej sytuacji.
Specyfikacja
- CENA MODELU TESTOWEGO 259 000 PLN
- PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 220 km/h
- 0-100 KM/H 7,8 sekundy
- SILNIK 2.0 TDI
- MOC 193 KM
- MAKSYMALNY MOMENT OBROTOWY 400 Nm
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Hyundai Tucson PHEV to wszechstronny SUV dla nowoczesnej rodziny – wygodny, oszczędny i świetnie wyposażony. Nie wzbudza sportowych emocji, ale trudno mu cokolwiek poważnie zarzucić.
Plusy
Atrakcyjne wnętrze, zwłaszcza w wersji N Line. Komfort i przestronność. Nowy kokpit. Bardzo dobre wyposażenie już w bazowej wersji. Napęd na cztery koła i tryby off-road w standardzie PHEV. Intuicyjny system multimedialny. Wysoki poziom bezpieczeństwa.
Minusy
Średni zasięg elektryczny jak na PHEV. Wysoka cena wersji plug-in. Kierownica i niektóre plastiki mogłyby być lepszej jakości. Polaryzujący design.