Z danych opublikowanych przed organizację IDC (International Data Corporation) wynika, iż nie tylko Apple ma problemy ze sprzedażą swoich smartfonów. Jak jasno pokazują dane z pierwszego kwartału tego roku, rynek smartfonów osiągnął punkt krytyczny.
Jak się okazuje zaprezentowane przedwczoraj przez Apple wyniki finansowe za drugi kwartał 2016 roku mogą być naturalną konsekwencją sytuacji na światowym rynku. Według IDC pięciu największych producentów smartfonów było w stanie wygenerować wzrost na poziomie zaledwie 0,2 procenta w stosunku do tego samego kwartału roku temu. Taki rezultat jest wynikiem spadku sprzedaży zarówno smartfonów Apple, jak i Samsunga. Ten drugi radzi sobie odrobinę lepiej, ale również na rynku chińskim popyt na urządzenia tej marki zdecydowanie zmalał. Lenovo i Xiaomi, które do niedawna trzymały się w pierwszej piątce, teraz z niej wypadły na rzecz Oppo i Vivo, które głównie w Chinach oferują podobne produkty w niższej cenie. Niezmiennie dobrze ma się jedynie Huawei, które odnotowało wzrost sprzedaży zarówno na rynkach zachodnich, jak i azjatyckich.
To co jednak najbardziej rzuca się w oczy to fakt, iż światowy rynek smartfonów wydaje się być nasycony. Liczba osób bez urządzenia mobilnego, do których pragną dotrzeć producenci sprzętu spadła dramatycznie. Stąd też zapewne starania wielu z nich o pozyskanie klientów w mniej rozwiniętych rejonach świata. Nawet rynek w Chinach, który wydawał się być przez długi czas studnią bez dna osiągnął swój limit. W tej chwili producenci wchodzą w walkę o świadomego klienta, który wie czego chce i nie daje się tak łatwo przekonać. Inna sprawa, że same urządzenia od jakiegoś czasu nie są w stanie zaoferować nic nowego lub przełomowego, co wzbudziłoby zainteresowanie użytkowników. Bardzo zatem prawdopodobne, iż w przyszłym roku liczba sprzedawanych urządzeń będzie nadal spadać i nawet nowe flagowce topowych producentów tego nie zmienią.