Stylistyka retro przeżywa swój renesans. Pikselowe lub rysunkowe projekty postaci, mechanizmy rozgrywki jak sprzed lat, charakterystyczna oprawa dźwiękowa… brzmi jak gotowy przepis na sukces, nieprawdaż? Zamiłowanie do klasyki staje się czasami pułapką dla deweloperów, którzy w pogoni za nastrojem tamtych czasów zapominają o tym, że rynek gier jest teraz zupełnie inny. Streets of Rage 4 ze świeżo wydanym dodatkiem Mr. X Nightmare to doskonały przykład tytułu retro, który zachowuje najlepsze cechy gatunku, nie zapominając przy tym o potrzebach nowoczesnych graczy.
W grze po raz kolejny wcielamy się w grupę bohaterów chroniących miasto przed korupcją i przestępczością. Chociaż stojący za tajemniczym Syndykatem Pan X został pokonany, w najciemniejszych zaułkach zaczynają krążyć plotki o zupełnie nowej organizacji, na czele której stoją dzieci dawnego mafijnego bossa. Detektywi Axel Stone i Blaze Fielding muszą stawić czoła setkom przestępców, skorumpowanych policjantów i innych członków kryminalnego półświatka. Z pomocą przychodzą im Cherry Hunter, córka jednego z głównych bohaterów poprzedniej części, oraz Floyd Iraya, podopieczny znanego z „trójki” doktora Zana.
Pod względem rozgrywki Streets of Rage 4 jest klasycznym przedstawicielem gatunku beat ‘em up, w której pojedyncza postać staje do walki z dziesiątkami wrogów. Do dyspozycji otrzymujemy spory arsenał białych broni oraz szereg ciosów specjalnych z ziemi i powietrza, w tym oznaczony gwiazdką Star Move – potężny finiszer potrafiący unieszkodliwić kilku przeciwników jednocześnie, ale o ograniczonej liczbie użyć.
W trakcie pokonywania poziomów rozbijamy także obiekty, które kryją w sobie jabłka i pieczone kurczaki. Posiłki te odnawiają nasze zdrowie, acz trzeba pamiętać o tym, że po opuszczeniu danego ekranu nie będziemy mogli wrócić po zostawione na nim przedmioty. Rozgrywka w Streets of Rage 4 wymaga zatem nie tylko zręcznych palców, ale także rozsądnego korzystania ze znajdziek i umiejętności specjalnych.
Chociaż już podstawowa wersja gry dostarczyła mi kilku godzin dobrej zabawy, dopiero DLC Mr. X Nightmare pozwoliło w pełni docenić niuanse systemu walki. Dodatek zawiera trzech nowych bohaterów o różnych umiejętnościach i specjalizacjach: policjantka Estel korzysta z naprawdę dużych spluw, wytrzymały i powolny Max najlepiej sprawdza się w zwarciu, zaś Shiva to zwinny i szybki karateka, który nie może jednak używać broni. Plusem jest duże zróżnicowanie nowych postaci – każda z nich ma swój własny styl, odmienny od tych, które znamy z podstawowej wersji gry.
Prawdziwą przyjemnością okazało się testowanie bohaterów w trybie Survival, również dodanym w DLC. Polega on na przechodzeniu losowo wygenerowanych poziomów jeden po drugim – w przeciwieństwie do trybu fabularnego, tutaj dysponujemy zaledwie jednym życiem. Aby gra była wyrównana, po pokonaniu każdej lokacji otrzymujemy jedno ulepszenie, na przykład zatruwające nasze ciosy lub zwiększające obrażenia, gdy jesteśmy zranieni. Im wyżej zajdziemy, tym trudniejsze walki nas czekają: około 20 poziomu normą będzie bicie się z kilkoma bossami z „podstawki” i odpieranie fal szeregowych wrogów jednocześnie.
Losowy charakter trybu Survival sprawia, że każda rozgrywka jest niepowtarzalna, a gra trzyma nas w napięciu od pierwszych sekund. DLC dodaje także nowe bronie – teraz oprócz klasycznych kijów baseballowych możemy sprawić wrogom lanie… gigantyczną rybą lub śmierdzącym owocem durian. Cóż, Streets of Rage nigdy nie celowało w realizm.
Oprawa graficzna i dźwiękowa to kolejna mocna strona tytułu. Zamiast pikselozy oryginału (chociaż ten styl pojawia się w niektórych poziomach trybu Survival), deweloper postawił na prześlicznie rysowane i animowane projekty postaci. Co prawda stylistyka ta ma swoje wady – niektóre skrzynki z przedmiotami leczniczymi wtapiały się w dekoracje tła, przez co zdarzało mi się pominąć znajdźki – ale trudno nie uśmiechnąć się na widok ognistego ciosu Blaze, odrzucającego wrogów do tyłu i wgniatającego ich w ścianę, lub charakterystycznego spowolnienia czasu, włączającego się tuż po pokonaniu ostatniego przeciwnika.
Streets of Rage 4 z dodatkiem Mr. X Nightmare to z jednej strony bardzo „ejtisowy” tytuł dla miłośników klasyki, a z drugiej: świetnie wykonana, dynamiczna bijatyka, która spodoba się osobom dopiero zaczynającym przygodę z grami typu beat ‘em up.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Plusy
Wciągający, wymagający system walki łączący zręczność i strategię. Survival naprawdę daje popalić. Każdą postacią gra się nieco inaczej.
Minusy
Niektóre interaktywne obiekty są nieczytelne i trudne do znalezienia.