Relaksująca monotonia symulatorów „codzienności”, takich jak Animal Crossing, zostaje obalona w DREDGE, grze, która wciąga bardziej od typowych połowów głębinowych. Pozycja niezależnego dewelopera, Black Salt Game, sprytnie łączy mechanikę eksploracji i pętlę rozgrywki polegającą na łowieniu ryb ze złowrogim i nawiedzonym nurtem wyciągniętym prosto z wodnego horroru.
DREDGE z dumą nosi wpływy Lovecrafta na więcej niż jeden sposób, zapewniając graczom spokojny, codzienny rytuał, jednocześnie nieustannie przypominając graczowi o głębszych zagrożeniach czających się tuż pod powierzchnią oceanu. Rezultatem jest intrygująca gra, która rozwija się w jego tempie, zapewniając wyjątkowe wrażenia, które nie przypominają niczego, w co grało się wcześniej.
Rozgrywka zaczyna się, gdy gracz zostaje uwięziony w małym nadmorskim miasteczku, gdzie zostaje szybko zwerbowany jako rybak. Początkowo zachęcany jest do trzymania się blisko miasta Greater Marrow, ponieważ spłaca swój dług (za przywilej korzystania z miejskiej łodzi) poprzez sprzedaż ryb i bibelotów wydobytych z głębin. Po jakimś czasie seria dziwnych zdarzeń pokazuje, że coś jest nie tak – od czasu do czasu gracz znajdzie anormalne ryby z dziwnymi mutacjami, a niebezpieczne behemoty ścigają go, gdy wyrusza w nocy badać głębiny.
Z biegiem czasu zaproszony zostaje do podróżowania do pięciu różnych miejsc, ze swoimi tajemnicami i niebezpieczeństwami, którym należy stawić czoła lub ich unikać. Podczas eksploracji i łowienia ryb należy zrównoważyć ograniczoną przestrzeń ładunkową na swoim statku i potrzebę ulepszania łodzi.
DREDGE jest najlepszy, gdy gracz ma ograniczoną ilość czasu na wykonanie zadania przed zapadnięciem nocy. Wiele wysp jest rozmieszczonych tak, aby mieć go jednak wystarczająco dużo, by następnie wycofać się przed zmrokiem do doku.
W podstawowej pętli można znaleźć pewien komfort, podobnie jak w innych symulatorach tego typu, jak przy zbieraniu robaków we wspomnianym Animal Crossing, chociaż ciągle pojawiają się przypomnienia, że to jednak nie tytuł stricte rozrywkowy. Podczas gdy większość NPC-ów albo przymyka oko na terror czyhający w głębinach morskich, albo godzi się z mozołem swojego małego życia, gracz nigdy nie może naprawdę uciec od dziwaczności świata, bez względu na to, jak bardzo się osiedli. To sprytne podejście do gatunku kosmicznego horroru, które oddaje ton i klimat mitu Cthulhu znacznie lepiej niż inne gry, które sprowadzają się do czystej akcji.
Największą wadą gry jest to, że podstawa rozgrywki nakłada poważne ograniczenia na sposób, w jaki rozwiązuje się tajemnice. Prawie wszystkie zadania mają dość liniowy schemat – gracz otrzymuje zadanie od NPC, wykonuje je, zbierając ryby lub dokonując eksploracji, a następnie dostaje nowe przedmioty lub umiejętności. Drzewka ulepszeń w grze są w dodatku niepotrzebne, bo wybory rozwoju mają pozorny charakter. Choć zwykle nie ma się nic przeciwko, będąc pochłoniętym historią, DREDGE prowadzi zwyczajnie gracza z punktu A do punktu B.
Trochę za rzadko ma się też poczucie prawdziwego zagrożenia, gdy zadania można wykonać w pobliżu bezpiecznych portów i w dowolnym czasie, co nie wpływa w żaden sposób na reakcje NPC-ów. Świat DREDGEwydaje się przez to bardzo statyczny.
Pomimo tych uchybień gra eksploruje gatunek horroru w wyjątkowy sposób. Jeśli lubisz nietypowe tytuły z tej kategorii i szukasz gry o niskim ryzyku, którą można odkrywać w wolnym czasie, to zdecydowanie pozycja dla ciebie.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Udany, psychologiczny horror będący hołdem dla dzieł Lovecrafta.
Plusy
Świetny styl. Fascynujący świat. Solidna mechanika.
Minusy
W końcu staje się powtarzalna. Brak zależności między niektórymi działaniami.