PlayStation Portal długo był jak ten znajomy DJ, który ma świetną selekcję kawałków, ale gra tylko wtedy, gdy ktoś inny przyniesie sprzęt. Fajnie, że jest, miło się z nim spędza czas, ale bez konsoli PS5 pod ręką jego sens istnienia bywał… dyskusyjny. I właśnie dlatego ostatni update Sony to moment przełomowy – taki, po którym Portal wreszcie przestaje być gadżetem „do kanapy w drugim pokoju”, a zaczyna przypominać prawdziwie przenośne PlayStation.
Koniec smyczy. Portal idzie w chmurę
Najważniejsza zmiana? Cloud streaming wychodzi z bety i wchodzi na pełnej. Dla użytkowników PlayStation Plus Premium oznacza to dostęp do ponad 2 800 gier, które można streamować bez włączonej konsoli PS5. Bez niej w domu. Bez niej w hotelu. Można powiedzieć więcej: w zasadzie nie musisz posiadać jej w ogóle.
Portal przestaje być pilotem do PS5, a zaczyna być samodzielnym oknem na ekosystem PlayStation. Jeśli masz cyfrową bibliotekę gier – możesz ją teraz odpalić praktycznie z dowolnego miejsca na świecie, o ile internet nie pamięta jeszcze czasów Neostrady.

Nowe menu, czyli UX po terapii
Sony wyraźnie posłuchało narzekań użytkowników, bo interfejs Portala przeszedł solidny lifting. Zamiast jednego, lekko chaotycznego ekranu mamy teraz trzy czytelne sekcje:
- Remote Play
- Streaming z chmury
- Wyszukiwarkę
Niby banał, ale działa. Nawigacja jest szybsza, bardziej logiczna, mniej klików – mniej frustracji. Portal po raz pierwszy sprawia wrażenie skończonego produktu, a nie bety udającej finał.
Do tego Quick Menu dostępne niemal wszędzie pod przyciskiem PS oraz osobny ekran statusu sieci – idealny moment, by bez złudzeń sprawdzić, czy to „lagi”, czy po prostu twoje Wi-Fi postanowiło dziś strajkować.
Kupujesz DLC w trakcie gry. Tak po prostu
To jedna z tych funkcji, które brzmią jak drobiazg, a w praktyce zmieniają wszystko: zakupy w grze działają teraz bezpośrednio na Portalu, także w cloud streamingu. Koniec z absurdem polegającym na włączaniu PS5 tylko po to, by kupić skórkę, season pass czy walutę w grze.
Dzięki temu Fortnite, Helldivers 2 i inne gry-usługi wreszcie mają sens na Portalu. Wchodzisz, grasz, kupujesz, wracasz do gry. Bez przerywników. Bez teleportowania się do salonu.
Jakość obrazu i dźwięku – bez fajerwerków, ale solidnie
Technicznie Portal robi dokładnie to, co powinien:
- do 1080p i 60 kl./s
- rekomendowane minimum 15 Mb/s
- opcja 720p, jeśli internet ma gorszy dzień
8-calowy ekran LCD nadal broni się bardzo dobrze – jest jasny, ostry i przyjemny w odbiorze, choć OLED aż prosi się o swoje pięć minut w ewentualnej wersji „Portal Pro”.
Nowością jest też wsparcie dla dźwięku 3D (na słuchawkach przewodowych lub PlayStation Link), co w grach narracyjnych i RPG potrafi zrobić klimat lepszy niż połowa dialogów.

Ale… fizyki nie oszukasz
Cloud streaming pozostaje cloud streamingiem. Input lag istnieje i będzie istniał – szczególnie w szybkich, reakcyjnych grach. Może jest to powód, dla którego w pokaźnej bibliotece nie ma jeszcze TEKKEN 8? Jeśli jesteś przyzwyczajony do grania na monitorze z niskim opóźnieniem, to Black Myth: Wukong czy FPS-y mogą boleśnie przypomnieć, że gramy przez internet, a nie lokalnie.
Portal nadal najlepiej czuje się w:
- singlowych grach fabularnych
- RPG-ach
- tytułach „cinematic experience”
Czyli dokładnie tam, gdzie tempo pozwala zapomnieć o milisekundach.
Bateria, cena i pytanie o przyszłość
Czas pracy? 4–5 godzin, bez zmian – Portal dekoduje wideo, nie renderuje gry, więc cudów nie ma. Za to przy obecnych cenach (okolice 900 PLN) i przy fakcie, że nie potrzebujesz PS5, by korzystać z chmury, robi się z tego całkiem sensowny punkt wejścia do świata PlayStation.
Z drugiej strony: ten update boleśnie pokazuje coś jeszcze. Rynek chce przenośnego PlayStation z krwi i kości. Takiego, które działa offline. Takiego, które odpala gry lokalnie. Portal jest już bardzo blisko – ale wciąż stoi jedną nogą w chmurze, a drugą w kompromisie. Z drugiej strony dzięki temu kompromisowi nie waży niecałego kilograma, jak potrafią już najmocniejsze specyfikacyjnie handheldy.

Portal wreszcie spełnia obietnicę
PlayStation Portal startował jako urządzenie dziwne, drogie i niezrozumiane – trochę jak płyta artysty, który wydał ją epokę za wcześnie. Dzisiejszy Portal to już dojrzały projekt, który w końcu robi to, co obiecywał: daje PlayStation w wersji mobilnej, bez kabli, bez konsoli, bez tłumaczenia się „jak to działa”.
Nie jest idealny. Nie zastąpi Steam Decka. Ale po tym update’cie trudno już mówić o nim jak o gadżecie dla największych entuzjastów. To wreszcie pełnoprawne narzędzie do grania – i być może najciekawsza zapowiedź tego, co Sony dopiero planuje.
A jeśli to tylko przygrywka przed prawdziwym handheldem… to cóż, popcorn już się robi.



