Daniel Ek, założyciel Spotify, nie ukrywał uśmiechu informując o tym, że jego serwis będzie jedynym tego typu oferującym muzykę legendarnego zespołu Led Zeppelin. Spotify traktuje to jako sukces, jednak czy aby na pewno jest się z czego cieszyć?
Led Zeppelin przez lata nie byli widoczni w usługach streamingu muzyki. Zespół zgodził się w 2007 roku na sprzedaż utworów poprzez iTunes, jednak od tamtej pory ich twórczość była niedostępna w jakimkolwiek legalnym źródle cyfrowym. Umowa, która została podpisana ze Spotify sprawia, że użytkownicy serwisu będą mogli słuchać ich utworów na całym świecie, kiedy tylko będą chcieli.
Wszyscy są szczęśliwi, prawda? Sytuacja niestety jest nieco bardziej skomplikowana. Spotify na pewno jest zadowolone (zdradza to uśmiech szefa). Zespół także, ponieważ oznacza to dla nich dodatkowy przychód (choć zapewne nie tak bardzo wielki). A co z fanami? Fanów najpewniej mało to interesuje, ponieważ jeśli kochają Led Zeppelin, to już na pewno znaleźli metodę na słuchanie ich muzyki i nie będą do tego potrzebowali usługi Spotify.
Inne serwisy oferujące streaming muzyki zapewne nie są zadowolone. Zostały bowiem skutecznie pozbawione możliwości konkurowania ze Spotify. Zawarta umowa zakłada wyłączność dla Spotify, zatem muzyki Led Zeppelin nie usłyszymy w takich usługach jak Rdio, Google Play All Access Music lub nadchodzących YouTube i Beats.
Spotify wykorzystuje swoją ogromną siłę i sprawia, że użytkownicy nie boją się o to, jak dobra jest sama usługa, tylko czy będzie ona posiadała muzykę ich ulubionego zespołu. Jeszcze do niedawna taka sytuacja nie miała miejsca. Niebezpiecznym jest pogrywanie w ten sposób na rynku, który dopiero szuka stabilizacji i powrotu do normy.
Spotify zawdzięcza swój wczesny wzrost temu, że serwis posiadał niemal wszystko. Muzycy widzieli w usłudze wielkie szanse i nadzieje. Dodatkowy dochód i możliwość sprzedania swojej muzyki w sposób legalny. Teraz jednak przechodzimy do stanu, w którym użytkownik musi opłacać kilka różnych subskrypcji, aby usłyszeć to, co chce usłyszeć. To nie jest dobre rozwiązanie.
Podobną sytuację widzimy w przypadku streamingu TV. Netflix, Amazon, Microsoft czy Sony biorą udział w niesamowitym wyścigu zbrojeń. Dochodzi nawet do sytuacji, w której produkują one swoje własne programy, które nie mogą być wyświetlane u konkurencji.
Spotify nie jest oczywiście jedyną firmą, która działa w ten sposób na rynku muzycznym. Podobnie sprawa wygląda z Apple, The Beatles oraz zespołem Fab Four, który wykonuje muzykę legendarnego zespołu. Firma z Cupertino posiada wyłączne prawa na odtwarzanie ich utworów w swojej usłudze. Jest to jedna z przyczyn, dlaczego The Beatles nie jest obecne w Spotify.
A co w sytuacji, gdy pojawi się jakaś nowa usługa streamingu muzyki, na przykład Beats lub YouTube, która będzie chciała podpisać umowę na wyłączność z jakimś znanym zespołem? Nie jest to przecież niemożliwe. Co ciekawe, część firm nie będzie do tego potrzebowała wysokiego nakładu pieniężnego. Dre jest przecież właścicielem Beats i jeśli zadecyduje o tym, że jego najnowszy album będzie dostępny tylko w usłudze streamingu Beats, może pogrążyć Spotify na kilka lat.
Podpisując umowę na wyłączność z Led Zeppelin, Spotify działa na niekorzyść użytkowników, którzy w dłuższej perspektywie czasowej na tym stracą. Zamiast tego typu działań, kierownictwo powinno się skupić na udoskonalaniu swojej usługi. Z tego każdy mógłby się cieszyć.