Tesla nie ma ostatnio najlepszej passy. Tweet Elona Muska o wycofaniu z giełdy może kosztować firmę miliony dolarów, a zwolnieni pracownicy postanowili zemścić się na dawnym pracodawcy i ujawnić światu szereg nieprawidłowości, które według nich miały miejsce w fabryce aut Gigafactory.
Zdjęcia rzekomo uszkodzonych baterii zostały umieszczone na Twitterze Martina Trippa – pracownika, który kilka miesięcy temu został oskarżony o wykradanie danych i sabotaż produkcji w fabryce Gigafactory. Obrazy przedstawiają części do samochodów Tesli, które są poddawane różnym procesom obróbki. Co prawda z przedstawionych zdjęć nie wynika, że którykolwiek spośród elementów był mechanicznie uszkodzony, ale oprócz fotek Tripp zamieścił także listę numerów VIN samochodów, w których podobno zamontowano wadliwe baterie. Ich uszkodzenia miały być wynikiem awarii robota montującego części. W odpowiedzi na oskarżenia Tesla wydała oświadczenie, że wszystkie niewłaściwie złożone akumulatory trafiły na złomowisko, a nie do aut.
Zarzuty Trippa są jednak niczym w porównaniu z rewelacjami Karla Hansena, który twierdzi, że fabryka Gigafactory była miejscem przemytu dużych ilości kokainy i metamfetaminy. Za rozprowadzanie narkotyków miał być odpowiedzialny jeden pracownik powiązany z kartelem z meksykańskiej Sonory. Według Hansena, gdy sprawa wyszła na jaw pracownik ten nie tylko nie został zwolniony, ale także Tesla nie podjęła odpowiednich kroków by zgłosić ten fakt policji. Ponadto zwrócił on uwagę na rzekome praktyki Tesli w zakresie podsłuchiwania urządzeń mobilnych pracowników Gigafactory. Elon Musk kategorycznie zdementował te rewelacje, nie potwierdziła ich także stanowa policja.