Być może uważamy możliwość łączenia się za pośrednictwem Wi-Fi za coś oczywistego, jednak dzieci z krajów Trzeciego Świata dopiero teraz po raz pierwszy doświadczają bezprzewodowej sieci. To zasługa inicjatywy One Laptop Per Children. Z osobami odpowiedzialnymi za projekt rozmawia Scott Carney.
Nie ma wątpliwości, ze rozwijający się świat ma swoje problemy. Dwie trzecie planety nadal walczy z pozostałościami kolonializmu, wojskowymi dyktaturami, niedostatecznymi warunkami sanitarnymi i brakiem szkół. Oprócz kilku miejsc w Europie, Ameryce Północnej i Azji planeta pogrążona jest w chaosie. Wobec tego co my, osoby zajmujące się rozwojem internetu, mamy zamiar z tym zrobić?
Na początek zajmujący się projektem One Laptop Per Child (OLPC) w Cambridge zaplanowali wyposażenie każdego dziecka na świecie w komputer. Inżynierzy z OLPC spędzili ostatnie pięć lat składając w całość bazujący na Linuksie laptop, który jest wielkości jednej trzeciej rozmiarów przeciętnego laptopa. Przy zakupach hurtowych cena jednego egzemplarza spada poniżej 100 dolarów i będzie on dostarczany do uczniów szkół na całym świecie za darmo. Ze względu na ręczny generator prądu nawet dzieci na wsiach w których nie ma prądu będą mogły wejść w erę technologii.
Nicholas Negroponte, założyciel projektu i Walter Bender, jego prezes, są intelektualnymi spadkobiercami Marshalla McLuhana, kanadyjskiego teoretyka społeczeństwa, który ukuł termin \”globalnej wioski\”, mający opisywać, jak komunikowanie sprawia, ze świat staje się mniejszy.
McLuhan, który twierdzeniem \”medium jest przekazem\” dokonał przełomu jako teoretyk, argumentując, ze technologia jest najpotężniejszym silnikiem zmian społecznych. Według Luhana bieg historii zmienił się bardziej poprzez wprowadzenie drukowanej prasy, komputerów, radia i telefonów niż za sprawa Winstona Churchila, Abrahama Lincolna czy Napoleona. Nawet najbardziej znaczące momenty w historii, takie jak zbombardowanie Hiroszimy, mogły się wydarzyć tylko na skutek znaczącego postępu technologicznego.
Zielone pudełko
Skorumpowane rządy nie znikają w wyniku zbrojnych rewolucji, ale stopniowo są wykluczane przez edukacje na odpowiednim poziomie. A czyż istnieje lepsze narzędzie do edukacji populacji niż dzieciaki zanurzone w WWW. I do tego właśnie służy ten komputer? Oficjalna nazwa tego niewielkiego zielonego laptopa to \”XO\”, jednak większość inżynierów biorących udział w projekcie nazywa go po prostu pudełko.
Nie zdobędzie żadnych nagród za wydajność, jednak braki w mocy rekompensuje zdolnościami adaptacyjnymi i możliwościami komunikacyjnymi. Dwie plastykowe anteny po obu stronach wyświetlacza umożliwiają temu urządzeniu nawiązanie połączenia z innymi laptopami w promieniu kilometra i utworzenie sieci kratowej. Wystarczy jeden komputer w strefie Wi-Fi, by dostarczyć internet do całej wioski – coś, co Walter Bender nazywa \”miniinternetem\”.
Obrotowy monitor LCD może pracować w dwóch trybach: kolorowym o małej rozdzielczości i czarno-białym o dużej rozdzielczości, przydatnym do czytania w silnym świetle słonecznym. Każda jednostka jest wyposażona we wbudowana kamerę oraz mikrofon w celu przeprowadzania konferencji wideo, 3 porty USB, 128 MB RAM i pamięć flash o pojemności pół gigabajta. Wszystko działa pod kontrola Linuksa.
Ten ukłon w stronę systemu operacyjnego i oprogramowania open source może być wielka przysługa oddana społeczności \”zrób to sam\” (ang. akronim DIY) oraz programistów. Za jednym zamachem ogólna liczba osób korzystających z Linuksa skoczy nagle z 29 milionów do więcej niż miliarda. Z tak dużym wzrostem społeczności użytkowników technologii nie potrzeba matematyka, by zdać sobie sprawę z faktu, ze mnóstwo z tych dzieciaków używających Linuksa zdobędzie wiedzę, by stać się programistami polegającymi na tym, czego sie nauczyły.
Zdobyc swój XO
Tak więc trollowaliśmy aukcje online, mamy kontakty z\”przyjaciółmi\” w nigeryjskim półświatku, a nawet zaoferowaliśmy do sprzedaży nasze nowe Nintendo Wii, jednak nadal nie możemy zdobyć na własność XO. Jednak bez obaw, istnieje sprawdzony sposób, by egzemplarz wpadł w nasze ręce. – jedynym problemem jest to, że trzeba na niego zarobić.
Gdy ludzie z OLPC zdecydowali się ominąć Microsoft i Apple wybierając Linuksa, liczyli się z tym, że wystarczająco dużo programistów na świecie zainteresuje się projektem i zacznie tworzyć oprogramowanie dla nowej platformy. Z pewnością natomiast już teraz mnóstwo ludzi zajmuje się tworzeniem kodu na Linuksa, i zawsze jest miejsce dla nowych osób. Dołączenie do zespołu takich twórców oznacza, że mamy szansę zdobycia naszego własnego egzemplarza i napisania kodu, który natychmiast zostanie wysłany do milionów ludzi w Trzecim świecie.
Jeśli więc nie jest to dla nas wystarczająco zachęcające, pomyślmy o tym: nie mamy wyboru. Jeśli jesteśmy dziećmi Pierwszego świata, jedyną drogą do zdobycia legalnego egzemplarza XO jest dołączenie do zespołu programistów i radzenie sobie z błędami kodu.
To open source, toteż ta praca nie uczyni nas bogatymi, jednak będziemy mogli dostać jedną z tych pożądanych maszyn zanim którykolwiek z naszych znajomych będzie w stanie wydobyć ją z czarnego rynku.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zaloguj się na stronie programu Developers Program OLPC, na którym znajdziemy projekty, do których możemy przyłączyć się jako wolontariusze.
Celem jest stworzenie platformy, która ma podłogę, ale nie ma sufitu. – mówi Walter Bender – Chcielibyśmy, by dzieciaki po zalogowaniu się mogły natychmiast korzystać z urządzenia bez konieczności czytania instrukcji. Jednak w miarę jak będą robić postępy chcielibyśmy też, aby urządzenie dotrzymywało im kroku.
Bender twierdzi, ze inaczej niż w przypadku planu rozdawania komputera dzieciom, nie ma planów co do tego, jak będą z niego korzystać – nie ma planów lub założonej ideologii. To jest, jak mówi Bender, \”otwarto-zamkniety projekt\”. Inicjatywa OLPC możne po prostu ocalić rozwijający się świat. Zamiast korzystania z blogów i tworzenia modnych stron służących zarabianiu pieniędzy, Bender i Negroponte korzystają z prostych maszyn, które mogą zmienić całe narody.
Walter Bender ma nadzieje, ze dzieciaki będą za ich pomocą edytować własne wiki, tworzyć przekazy eksiazek Trzeciego Świata, pisać blogi, tworzyć nowe aplikacje oraz technologiczne rozwiązania pozornie trudnych problemów Trzeciego Świata, ale nawet on przyznaje, ze komputery mogą być użyte w innych celach. Przykładowo, nikt nie powstrzyma dzieciaków od oszustw, serfowania po stronach z pornografia (i filmowania pornografii) lub zajmowania się plotkami o gwiazdach.
Ale nawet przy założeniu tego niewłaściwego korzystania z internetu, wstępne badania prowadzone nad biednymi, nie umiejącymi czytać dziećmi, które otrzymały dostęp do internetu wskazują na pozytywne rezultaty. W Indiach przeprowadzano projekt o nazwie Hole-in-the-Wall (http://www.holein-the-wall.com), w którym za darmo w 126 slumsach w całym kraju założono terminale z dostępem do internetu, a dzieci uczyły się czytać i korzystać z komputerów we własnym zakresie.
Po jakimś czasie uczyły jedno drugie zalet i wad technologii, a wiedza rozprzestrzeniała się z prędkością pożaru. Gdy już zdobyły odrobinę wiedzy o sieci, osiągały lepsze wyniki w szkole i zaczęły mieć wyobrażenie o świecie istniejącym poza ich nędzą. Tak wiec, gdyby otrzymały laptop XO, można spodziewać się wspaniałych rezultatów. Problem polega jednak na tym, ze nikt nie wie jakie one by były.
Boom na outosurcing dotykający Indii dostarcza przykładu. Wszyscy są pod wrażeniem finansowych osiągnięć, jakie przypadły Indii dzięki outsourcingowi, jednak więcej uwagi poświęcono odnoszącym sukcesy kapitalistom, którzy pojawili się ze swoimi ideami, a nie ludziom odbierającym telefony w call center.
Punkty przepisywania nagrań lekarzy, call centers oraz wprowadzanie danych może przyczyniają się do zarabiania pieniędzy przez ludzi żyjących za rupie, jednak nie jest to rodzaj pracy, który uczyni z Indii lidera rynku. Tak wiec nawet jeśli OLPC dokonają przełomu w umiejętności posługiwania się komputerem, nie oznacza to, ze komputerowy geek z Zambii będzie opłacany przez wielkich tego świata za coś więcej niż wprowadzanie danych.
Najbardziej optymistyczny scenariusz
Bez zagwarantowania rezultatów sprzedanie projektu krajom, które zmagają się ze zbrojnymi powstaniami, słabymi warunkami sanitarnymi oraz epidemia AIDS może się okazać trudnym zadaniem. Każdy XO kosztuje jedyne 100 dolarów, jednak jeśli naszym celem jest udostępnienie go każdemu dziecku w rozwijających się krajach, mówimy o 100 miliardach dolarów, z koniecznością wymiany każdej jednostki co 5 lat.
Spodziewam się, ze ten projekt będzie przypominać to, co wydarzyło się w Indiach – mówi Richard Wilk, antropolog z Uniwersytetu Indiana – gdy ludzie zebrali się i zbudowali tysiące punktów zasilania bateriami słonecznymi. Pracowali przez chwile, jednak zabrakło starań w kierunku podtrzymania ich działań i w rezultacie wszystko upadło. Z tak dużą liczba krajów zaangażowanych w OLPC skoordynowanie wszystkiego w taki sposób, by dobrze działało wymaga dużego wysiłku. Tak wiec nie wszystkie kraje z tego skorzystają.
Cokolwiek się zdarzy, liczba nowych użytkowników bez wątpienia zmieni topografie sieci. Miliard nowych laptopów może oznaczać nawet dwa miliardy nowych użytkowników komputerów. I do pewnego stopnia każdy z tych ludzi zasili rosnącą pule wyszukiwanych danych i, miejmy nadzieje, świat idei.