Z Danielem Kotyrasem, dyrektorem ds. marketingu i PR w NetArt, rozmawia Piotr Perka.
Jak zmienił się rynek domen na przestrzeni
ostatnich kilku lat?
Urósł kilkakrotnie. Wystarczy spojrzeć na statystyki
publikowane przez NASK w serwisie dns.pl,
żeby zauważyć, że tylko w latach 2006 i 2007
zarejestrowano około 400 tysięcy domen z końcówką
.pl. W samym 2007 r. liczba domen polskich
wzrosła o 25% w stosunku do ogółu zarejestrowanych
domen.
Ale nie same liczby są tu najważniejsze, bo aby mogło dojść do tak dynamicznego
wzrostu, konieczna była aktywna polityka
sprzedażowa firm pośredniczących w rejestracji
domen, takich jak choćby NetArt. Polityka
ta nie ogranicza się jedynie do stałego obniżania
cen, ale podejmowane są także działania edukacyjne.
Faktem jest, że przeciętny przedsiębiorca
nie tylko nie ma świadomości czym jest domena,
na jakich zasadach się ją rejestruje, ale, co najważniejsze,
nie zdaje sobie sprawy z tego, dlaczego
domena jest mu potrzebna. I tu obowiązek
edukacji rynku spoczywa na wszystkich firmach
z branży.
Niestety, znacznej części firm na
to nie stać i tu powstaje pewien paradoks, bo
NetArt edukuje rynek, na czym korzystają także
nasi konkurenci. Jako jedyna firma z branży podjęliśmy
się takiego zadania – już od 2006 r. regularnie
podejmujemy różnego rodzaju działania
edukacyjne. Przypomnę choćby duży cykl artykułów
w Gazecie Prawnej na temat domen i usług
hostingowych.
Ponadto warto również zwrócić uwagę na rosnącą
dywersyfikację polskiego rynku domen. Związane
jest to między innymi z tym, że polscy klienci
coraz częściej decydują się na zakup domen międzynarodowych,
jak na przykład .com czy .eu.
Obecnie już ponad 1/3 wszystkich domen zarejestrowanych
w Polsce to domeny inne niż .pl.
Jakie są największe bolączki polskiego
rynku domen?
Jedną z podstawowych bolączek jest relatywnie
wysoka cena przedłużeń domen, którą narzuca
na rejestratorów operator. W wyniku tego podstawowa
cena domeny (bez uwzględnienia promocji)
.pl jest zwykle 2 razy wyższa niż cena domeny
.com czy .eu. Dla wielu osób fizycznych lub
małych firm może to być przeszkoda w rozwinięciu
już prowadzonego biznesu. Dochodzi do tego
także niska świadomość przedsiębiorców
w kwestii konieczności posiadania wielu domen.
Nie jednej, a kilku czy nawet kilkunastu. Na całym
świecie przyjęło się, że niemal każda firma
rejestruje domeny ze swoją nazwą w podstawowych
rozszerzeniach (krajowej, globalnej, europejskiej
i czasami kilku innych). Oprócz rejestracji
domen związanych z nazwą firmy, na całym
świecie firmy dbają, aby zarejestrować domeny
będące nazwami sprzedawanych produktów.
Natomiast, jeśli chodzi o przeciętnych użytkowników
internetu, to w Polsce dopiero zaczyna się
taki zwyczaj pojawiać, ale zanim spowszednieje,
mogą minąć jeszcze 2-3 lata.
Jaka jest specyfika rynku domen i hostingu
w Polsce wobec trendów obserwowanych
na świecie? Które zjawiska przybrały
na sile w ostatnim czasie?
Na pewno można obserwować tworzenie się
rynku wtórnego handlu domenami – co przybrało
na sile w 2007 r. Związane było to z kilkoma
wydarzeniami, które media nagłośniły. Dzięki temu
znaczna część społeczeństwa dowiedziała
się, że istnieje coś takiego jak domena i że przy
odrobinie wiedzy można na niej sporo zarobić.
Na naszych oczach powstaje też, całkiem prężny,
rynek usług reklamowych związanych z parkowaniem
domen i rejestracją domeny jedynie w celu
umieszczenia tam prostej strony zawierającej reklamy
– tu przy relatywnie niskich cenach za pierwszy
okres abonamentowy domen istnieje szansa, że inwestycja
przyniesie kilkaset procent zysku.
Są to dwa zjawiska, które nas przybliżają do
trendów światowych. Oddala natomiast podejście
osób traktujących rejestrację domeny jako
inwestycję. Na świecie domena traktowana jest
jako inwestycja długofalowa, w Polsce na odwrót
– domena jest rejestrowana w promocyjnej
cenie i potencjalny inwestor chciałby na niej dużo
i szybko zarobić (i jest to zrozumiałe), a gdy
w pierwszym roku nie znajdzie się potencjalny
kupiec, inwestycja jest porzucana.
Myślę, że jest to związane z tym, że zajmują się tym osoby
z małym doświadczeniem biznesowym. Zwykle
osoby te nie mają także wystarczających środków
finansowych na to, żeby 200 czy 300 domen
utrzymywać przez kilka lat, a dopiero po 3-4
latach wystawić na sprzedaż.
Jak kształtuje się popyt na domeny .eu?
Dobrze, widać to choćby w tym, że Polska rośnie
w statystykach liczby zarejestrowanych domen.
Pod koniec stycznia EURid podał, że abonenci
z Polski zarejestrowali już 109 tys. domen .eu.
W statystykach awansowaliśmy z 8 na 6 pozycję
– wyprzedzając m.in. Belgię i Szwecję oraz
wszystkie kraje tzw. „nowej” Unii. Popyt na domeny
.eu będzie stale się zwiększał, gdyż tak jak
wspomniałem wcześniej, świadomość klientów
odnośnie potrzeby kreowania będzie rosła. Ponadto
skoro domen krajowych (najwyższego rzędu)
.pl jest zarejestrowanych około 500 tys.,
a domen .eu około 100 tys., to oznacza, że pozostaje
wolnych wiele atrakcyjnych nazw.
No i w końcu cena przy przedłużeniu jest o połowę
niższa niż cena domeny krajowej .pl.
Co ciekawsze, obecna liczba zarejestrowanych
domen europejskich stanowi ponad 50% wszystkich
domen globalnych zarejestrowanych przez
Polaków. Jest to wynik bardzo obiecujący, tym
bardziej że domenę tę rejestrować można dopiero
od niespełna dwóch lat.
A co usługami hostingowymi?
Można zauważyć kilka trendów. Dla klientów
najważniejsze jest stałe ulepszanie oferty, podnoszenie
parametrów, przy jednoczesnym zachowaniu
cen na stałym poziomie. Drugim istotnym, przynajmniej według mnie, wydarzeniem jakie
wpłynie na cały rynek jest coraz to bardziej otwarta
polityka informacyjna usługodawców.
NetArt pod koniec 2007 r. opublikował bardzo
szczegółową listę parametrów świadczonych usług
hostingowych.
Zdecydowaliśmy się na ten ruch głównie dlatego,
że doszliśmy do wniosku, iż każdy klient
powinien wiedzieć w jaki sposób będzie mógł
skorzystać z wykupionej usługi, zanim ją opłaci.
Wcześniej, przed opublikowaniem Parametrów
Bezpieczeństwa, część klientów otrzymywała takie
informacje telefonicznie lub mailowo – na życzenie.
Nie bez znaczenia była świadomość, że
niewielu naszych konkurentów będzie mogło sobie
szybko pozwolić na podobny ruch.
W ten sposób pokazaliśmy rynkowi otwarcie,
jakie mamy możliwości techniczne oraz w jak precyzyjny
sposób umiemy nimi zarządzać. A przy usługach
współdzielonych właśnie odpowiednie
administrowanie zasobami w taki sposób, aby
każdy klient mógł swobodnie korzystać z wykupionych
usług, odgrywa największą rolę. Oczekuję,
że przynajmniej część konkurencji podejmie
wyzwanie i już za kilka miesięcy każdy klient będzie
mógł przed podjęciem decyzji zakupowej zapoznać
się z parametrami zamawianych usług.
Jak ocenia Pan usługę rejestracji domen
z polskimi znakami? Jak duże zainteresowanie
jest tą usługą?
Nie wróżę tej usłudze przyszłości, oczywiście będzie
garstka klientów chętnych na takie domeny,
jednak ze względu na lokalny charakter rozwiązania
nie widzę możliwości na masowe zainteresowanie
takimi domenami.
Z jakich usług domenowych można skorzystać
w Państwa firmie? Które usługi
cieszą się największą popularnością?
NetArt oprócz samej rejestracji domen świadczy
dwie dodatkowe, bardzo popularne usługi: darmowe
konto pocztowe oraz IP/URL forwarding.
Dla wielu klientów są to bardzo ważne usługi.
Zwłaszcza dla startujących w sieci serwisów – stronę
można hostować na dowolnym serwerze, który
nie oferuje możliwości przypisania domen (czyli
większość darmowych usług hostingowych),
a wyświetlać ją użytkownikom pod zarejestrowaną
domeną. Podobnie rzecz ma się z darmowym kontem
pocztowym – wystarczy zarejestrować domenę
w nazwa.pl, skierować ją na nasze dnsy i można
za darmo korzystać z konta e-mail we własnej
domenie. Sytuacja idealna na start.
Jak ocenia Pan zjawisko spekulacji polskimi
domenami?
Tu trzeba wyraźnie rozgraniczyć powstawanie
rynku wtórnego domen od mało etycznych
i prawnie wątpliwych działań z pogranicza cybersquattingu.
Ale wracając do Pana pytania, nie nazwałbym
tego zjawiska spekulacją (pojęcie zostało wypaczone
w poprzednim systemie), a inwestycją. Jest to
dla mnie sytuacja w pełni normalna. Są osoby,
które potrafią dane dobro nabyć szybciej i taniej
niż inne – nie widzę przeszkód, aby ze swojej
umiejętności nie miały czerpać zysku.
Natomiast bardzo negatywnie oceniam działania osób i firm
naruszających prawo. Dałem temu wyraz chyba
dwa lata temu, publikując w Magazynie INTERNET
artykuł wskazujący na to, do jakich naruszeń dochodzi
w momencie rejestracji domeny będącej cudzym
znakiem towarowym. Z roku na rok sytuacja w tej
materii poprawia się – widać to po zwiększonej liczbie
spraw rozpatrywanych przez sąd polubowny
działający przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji.
Przedsiębiorcy uczą się dochodzić swoich
praw i obecnie zanim podejmą negocjacje z cybersquatterem,
zasięgają opinii specjalistów.
Jak oceniłby Pan świadomość użytkowników
prywatnych i firm w Polsce odnośnie
domen i hostingu?
Zbyt mała. Wciąż zbyt wielu klientów myli usługę
rejestracji domeny z usługą hostingu. Z domenami
sprawa jest stosunkowo prosta, bo nie
jest to usługa skomplikowana technologicznie.
A ponadto tak jak już wcześniej wspominałem,
świadomość użytkowników stale rośnie.
Natomiast jeśli chodzi o usługi hostingowe, to
jeszcze długa droga, głównie przed firmami hostingowymi.
Bez tego nie można mieć nadziei na
wzrost świadomości odnośnie konieczności posiadania
i umiejętności wyboru właściwego dostawcy
usług hostingowych.
Najpowszechniejszym błędem osób rozpoczynających
działalność w internecie jest kierowanie
się ceną. Klient nie potrafi ocenić, jakiego rodzaju
usługi będą mu potrzebne. Stąd rodzą się później
stresujące sytuacje na linii firma-klient.
Jednak trzeba przyznać, że w ciągu kilku ostatnich
lat wiele się zmieniło, choćby ze względu na
fakt, że tego typu tematyka zaczęła być bardziej
zauważana również przez media masowe, mające
znaczny wpływ na kształtowanie postaw.
Oczywiście, duży udział w edukowaniu, jak
wspomniałem wcześniej, mają najwięksi gracze
rynku, niejednokrotnie wychodząc z ciekawymi
inicjatywami. W ten sposób zwiększa się również
chłonność rynku i zapotrzebowanie na nowe
usługi. Dlatego, równolegle, firmy pracują
nad poszerzaniem swoich ofert. Wystarczy
wspomnieć choćby niedawno wprowadzoną
przez NetArt nową usługę sprzedaży gotowych
serwisów WWW. Sprzedaż opiera się na dość
nowatorskim modelu biznesowym. Klient nabywając
Serwis WWW kupuje produkt gotowy do
publikacji w internecie, który zawiera wszystkie
funkcjonalności witryny internetowej.
Dlaczego odeszliście od tradycyjnego modelu
sprzedaży serwisów WWW?
Głównie dlatego, że uważamy, iż klient powinien
mieć szansę na zapoznanie się z produktem, który
zakupi. Do tej pory firma, która chciała mieć
swój serwis skazana była na długi proces produkcyjny
połączony z dużym ryzykiem niepowodzenia.
My chcemy sprzedawać serwisy WWW
na takiej zasadzie, że klient wskazuje ten projekt,
który mu się podoba, a my za darmo przystosowujemy
go do potrzeb klienta. Przedstawiamy
klientowi wyniki prac, w tym samym czasie klient
testuje funkcjonalność CMS-a. Widząc gotowy
efekt i znając możliwości naszego CMS-a klient
decyduje się na to, czy zakupić daną usługę czy
nie. Czysty układ, praktycznie bez ryzyka – jeśli ci
się podoba, kupujesz.
Jakie macie plany na przyszłość?
Przede wszystkim planujemy dalej powiększać
przewagę rynkową nad konkurencją. Szczegółowych
planów nie mogę zdradzić.