Każdy użytkownik portali społecznościowych spotkał się z sytuacją, w której pisząc coś zorientował się, że może tego pożałować i w efekcie wiadomości nie opublikował. Jednak te niewysłane posty wcale nie znikają zupełnie. Jak donosi Jennifer Golbeck z magazynu Slate, Facebook monitoruje i przetrzymuje w swoich bazach danych niemal wszystko, co wpisujemy na klawiaturze. Nawet te posty, które ostatecznie nie pojawiły się na portalu.
Jak się jednak okazuje, Facebook nie przechowuje w swojej bazie danych wszystkich nieopublikowanych postów. Zapisywane są jedynie te informacje, które dotyczą autocenzury. Wyobraźmy sobie sytuację, w której jakiś student chce zorganizować i wypromować imprezę dla specjalnej grupy znajomych. Jednak ostatecznie tego nie robi, w obawie przed spamowaniem wszystkich pozostałych znajomych. Facebook chce zrozumieć przyczyny, dla których ludzie rezygnują z publikacji tego typu postów, ponieważ portal odnotowuje spadek wartościowych treści.
Jak widać, chęć Facebooka, aby użytkownicy pisali dosłownie wszystko co im w głowach siedzi jest nieco przewrotna. Firma bowiem odnotowuje spadek interesujących wiadomości, a publikowanie wszystkiego co ślina na język przyniesie nie sprzyja poprawie tej sytuacji.