Obiecano nam statki kosmiczne i odrzutowe plecaki oraz loty na Marsa. I już niebawem je dostaniemy! T3 wyrusza w ekscytującą podróż po zakamarkach technologii transportu przyszłości.
Skylon
Inteligentny prom kosmiczny
Jeśli spytalibyście się przeciętnego Polaka o to, czego zazdrości Brytyjczykom, to idziemy o zakład, że w większości przypadków usłyszelibyście: „Zarobków i najlepszej piłkarskiej ligi na świecie”. Co ciekawe, do tej krótkiej listy już niebawem można będzie dorzucić – uwaga – rokujący ogromne nadzieje program lotów kosmicznych.
Skylon to napędzany wodo-rem „kosmiczny samolot”, który startuje z pasa jak normalny odrzutowiec, przyspiesza do prędkości Mach 5,4, a następne przełącza się na silniki wypełnione ciekłym tlenem, odpowiedzialne za wyniesienie go na orbitę.
Został on zaprojektowany tak, by móc przetransportować do 15 ton ładunku lub odpowiadającą tej masie liczbę pasażerów. Co najlepsze, po szczęśliwym powrocie na Ziemię, jest gotowy do ponownego lotu po zaledwie dwóch dniach.
Sekret Skylona to system SABRE (synergiczny rakietowy napęd powietrzny), który po przekroczeniu przez statek odpowiedniej prędkości jest w stanie dostarczyć mu ogromnego „kopa”. W zeszłym roku przeszedł on szereg szczegółowych testów i obecnie trwają prace nad umiejętnym wykorzystaniem jego możliwości.
Choć do tej pory stworzenie Skylona kosztowało w przeliczeniu 300 milionów złotych, ostateczny rachunek może zamknąć się w kwocie 1 miliarda złotych. Odpowiedzialna za produkcję firma Reaction Engines Ltd planuje skończyć ją w 2017 roku. W 2019 odbędą się loty próbne, a w 5 lat później statek ten ma być już w pełni gotowy do swej misji.
www.reactionengines.co.uk
Martin Jetpack
Ni to plecak, ni to odrzutowiec, ale i tak go chcemy!
Wizja stworzenia konsumenckiego jetpacka od lat zaprzątała głowy wielu technologicznych pasjonatów.
Nowozelandczyk Glenn Martin w swoim garażu projektował go od wczesnych lat 80. Podczas pierwszego poważnego testu przeprowadzonego w 2011 roku, jego jetpack poleciał na wysokość 1,5 km, a ostatni prototyp o nazwie P12 został już pozytywnie zatwierdzony przez Amerykański Urząd Lotnictwa Cywilnego.
Produkt Martina z plecakiem ma jednak niewiele wspólnego – przy wadze 243 kg i dość „sporych” gabarytach, nie można się z nim swobodnie poruszać, co nie zmienia faktu, że w powietrzu radzi on sobie znakomicie.
Zasilany jest silnikiem benzynowym i posiada dwie dźwignie kontrolne – jedną odpowiedzialną za przechył do przodu/tyłu, i drugą, pozwalającą na operowanie prędkością. Nie posiada skrzydeł i nie jest wyposażony w żadne systemy ratujące go w wypadku zgaśnięcia silnika, ale otrzymał za to odpowiednio mocny spadochron, który w ekstremalnych sytuacjach jest w stanie ocalić zarówno sprzęt, jak i jego użytkownika.
Na początku Martin przewidywał, że jego urządzenie będzie służyć do miłego spędzania wolnego czasu. Jest jednakże bardzo prawdopodobne, iż mający pojawić się w 2014 roku pierwszy model produkcyjny stanie się użyteczny dla wojska i służb ratunkowych.
W przygotowaniu jest także wersja bezzałogowa, która według szefa firmy Martin sprawdzi się przy „dostarczaniu ładunku, obserwacji i ewakuacji w sytuacjach, kiedy posłanie człowieka lub samolotu jest zbyt niebezpieczne”. Publiczną premierę jetpacka zaplanowano na rok 2015.
www.martinjetpack.com
Jak to lata? Sekret Martina
Rakietowy silnik to ostatnia rzecz, jaką chciałbyś trzymać na plecach. Nie tylko spala ogromną ilość paliwa, ale jest także cholernie głośny, niebezpieczny i sprawdziłby się tylko przy krótkich, góra 30-sekundowych lotach.
Jetpack firmy Martin jest o tyle interesujący, że korzysta ze zwykłego paliwa i na pełnym ¡baku” pozwala na półgodzinny przelot.
Jego tajemnica tkwi w podwójnych wentylatorach, podobnych do tych obecnych w napędach poduszkowców. Korzystają one ze specjalnych śmigieł umieszczonych w cylindrycznych osłonach i mogą się obracać szybciej niż wiatraki w tradycyjnych silnikach samolotowych.
Taka konstrukcja niesie za sobą wiele zalet: jest ona cichsza, wydajniejsza i potężniejsza od normalnych napędów. Dzięki niej, cały mechanizm może być umieszczony obok pilota, co byłoby niemożliwe przy zastosowaniu klasycznych śmigieł.
Wiatraki w jetpacku Martin wykonane zostały z wytrzymałego karbonowo-kevlarowego materiału kompozytowego i napędzane są za przez 2-litrowy 4-cylindrowy silnik benzynowy o mocy 202 KM, umożliwiający przelecenie dystansu 50 km z maksymalną prędkością 100 km/h. I na końcu najlepsze – obecna wersja pozwala na wzniesienie się na wysokość aż 2,5 km!
L-Zero Maglev
Pociąg szybszy od pocisku
Firma Central Japan Railway Co rozpoczyna kładzenie 285 km torów między miastami Nagoya i Tokio, po których z prędkością 500 km/h zasuwać będzie pociąg typu maglev o nazwie L-ZERO.
Ponieważ pojazd ten będzie lewitować powyżej toru na wzajemnie odpychających się magnesach, nie będzie zachodzić tutaj w ogóle zjawisko tarcia, co jednocześnie umożliwi osiągnięcie prędkości, o jakiej inne pociągi mogą tylko pomarzyć.
Technologia ta funkcjonuje obecnie w dwóch wariantach: zawieszenia elektromagnetycznego (EMS) preferowanego przez Niemców oraz zawieszenia elektrodynamicznego (EDS), faworyzowanego przez japońskich inżynierów. Pozwala ona pociągowi na jazdę po superprzewodzących elektromagnesach, które są tak potężne, że konieczne jest stosowanie specjalnych rozwiązań, chroniących przed ich oddziaływaniem pasażerów oraz obsługę. Pojazd ten ma co prawda koła, ale pełnią one raczej marginalną rolę – po przekroczeniu 100 km/h pociąg zaczyna bowiem unosić się 10 cm nad ziemią…
www.english.jr-central.co.jp
Aeroscraft
Zeppelin na miarę XXI wieku
To jeden z najdziwniejszych pojazdów na świecie, będący następcą amerykańskiego wojskowego wehikułu Warlus HULA. Z początku projektowano go z myślą o przenoszeniu różnych ładunków, ale już niebawem będą mogli korzystać z niego zwyczajni pasażerowie.
Kluczową cechą jego konstrukcji jest zestaw sześciu silników skierowanych do dołu, umożliwiających pionowy start tego olbrzymiego sterowca. Otrzyma on też system kontroli balastu (korzystający ze skompresowanego powietrza), a podczas lotu z prędkością maksymalną 225 km/h będzie mógł się wznieść na wysokość 3,6 km.
„Balon” sterowca nie będzie napełniony powietrzem o wysokim ciśnieniu, co pozwoli na uniknięcie katastrofy w razie jego uszkodzenia. Co więcej, jest bardzo wytrzymały, gdyż w zamysłach producenta (Worldwide Aeros Corporation) ma być on zdolny do transportu ładunku o łącznej masie 500 ton. Według firmy, wersja pasażerska umożliwi zaś przelot 180 osobom.
www.aeroscraft.com
Hyperloop
Kolejne z marzeń Muska?
Poza tworzeniem elektrycznego samochodu i planowaniem turystyki kosmicznej, założyciel PayPal Elon Musk pragnie także wsadzić ludzi do próżniowych tuneli, z pomocą których będą oni mogli podróżować z prędkością dźwięku.
Hyperloop to ujawniony w sierpniu projekt, zakładający stworzenie odpornych na wodę i trzęsienia ziemi rur, pozwalających na pokonanie trasy z Los Angeles do San Francisco (611 km) w zaledwie 30 minut. Cała infrastruktura ma być napędzana energią słoneczną. Jej planowany koszt to ok. 19,5 mld PLN, a ceny biletów mają zostać ustalone na poziomie 70 PLN.
Z uwagi na fakt, że Musk zajęty jest pracą przy SpaceX i Tesla (po prawej) i nie zamierza on budować Hyperloop osobiście, zdecydował się na ujawnienie swojego pomysłu, w nadziei, że ktoś inny podejmie się jego realizacji.
Hyperloop to nic innego, jak specjalny tunel ciśnieniowy, w którym znajdują się kapsuły napędzane przez wiatraki i przyspieszające za pomocą elektromagnesów. Każda z nich ma pomieścić 28 osób, a cała podróż ma być bardzo cicha i nie narażona na jakiekolwiek turbulencje.
Musk stworzył ten projekt jako alternatywę dla kalifornijskiego planu budowy kolei wielkich prędkości, który został skrytykowany przez niego za zbyt duży koszt (ok. 192 mld PLN) i zbyt wolną prędkość podróży, jaką miałby on oferować. Hyperloop miałby być od niej 10 razy tańszy i 5-krotnie szybszy.
Pomysłu Muska nie można traktować jako szalonej wizji bogatego wizjonera, gdyż założenia projektu podchwyciło już kilka podmiotów. Dla przykładu, firma ET3 (Evacuated Tube Transport Technologies) planuje rozpocząć budowę testowego tunelu jeszcze przed końcem tego roku. Trzymamy kciuki!
www.twitter.com/elonmusk, www.et3.com
Elon Musk
Prawdziwy Tony Stark
Umysł stojący za projektem Hyperloop należy do Elona Muska – gościa, który zrewolucjonizował proces płatności internetowych i który z pomocą firmy Tesla Motors nadepnął na odcisk producentom tradycyjnych samochodów.
Amerykanin założył także firmę SpaceX (po prawej), mającą w swych planach umożliwienie człowiekowi podróży na Marsa.
Co więcej, Musk jest największym udziałowcem na amerykańskim rynku związanym z pozyskiwaniem energii ze słońca oraz zagorzałym zwolennikiem wykorzystywania energii odnawialnych.
Ciekawostką jest fakt, że przy pracach nad drugim ¡Iron Manem”, Downey Jr wzorował swą grę właśnie na postaci i zachowaniu ekscentrycznego miliardera, który nota bene pojawił się również w tym filmie w jednej ze scen.
Musk komunikuje się z prasą w stylu zbliżonym do filmowego Starka, czego najlepszym przykładem jest chociażby ostatnia konferencja, na której podzielił się ze światem założeniami projektu Hyperloop.
Jego największą ambicją jest stworzenie ludzkiej kolonii na Marsie, do której można by dolecieć w zaledwie jeden dzień. Na pytanie o treść, jaka miałaby zostać wyryta na jego nagrobku na Czerwonej Planecie, Musk odpowiedział: ¡Jasna cholera, jestem na Marsie! Dacie wiarę?”
SpaceX
Przyszły władca Marsa
Gdyby Musk nalepił na zderzak swojej Tesli plakietkę z zabawnym tekstem, z pewnością byłoby na niej napisane: „Moja druga fura to statek kosmiczny”. Jego firma SpaceX tworzy obecnie trzy po jazdy: dwie rakiety transportowe Falcon oraz statek Dragon, mogący transportować zarówno ludzi, jak i różnego rodzaju ładunki. W zeszłym roku, Falcon został oficjalnie zatwierdzony jako pierwszy komercyjny pojazd kosmiczny, którego zadaniem będzie dostarczanie ładunków na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Jego pierwszy załogowy lot powinien odbyć się w ciągu najbliższych trzech lat.
SpaceX ma również zakontraktowane z NASA ponad 10 lotów zaopatrzeniowych do ISS za łączną kwotę 1,6 mld USD – stanowi to znaczną część z puli 5 mld USD, jaką NASA ma do dyspozycji na podpisywanie umów z podmiotami prywatnymi.
Ostateczny cel SpaceX jest jeszcze bardziej ambitny, gdyż firma ma zamiar osiedlać kolonistów na innych planetach. W lipcowym wywiadzie dla The Guardian, Musk potwierdził trwanie prac nad rakietami zdolnymi przetransportować na Marsa sporą liczbę ludzi oraz potrzebnych im ładunków i w charakterystycznym dla siebie stylu przedstawił ten projekt jako „polisę ubezpieczeniową dla ludzkości”.
www.spacex.com