I wiesz co? Jest mi smutno. I trochę się boję. Wyłącz telefon i odetnij się od e-maila, bo inaczej nie odpoczniesz ? tak mówi jeden z klientów tuż zanim wyjeżdżam na urlop. Bez e-maila jakoś jestem w stanie przeżyć czas wejścia na jedną czy dwie góry, ale wyłączać telefon? Zwariował?
Jak on to sobie wyobraża? Co jeśli akurat moi znajomi będą koniecznie musieli dowiedzieć się, że jem zupę? Niby jak mam im to powiedzieć bez aplikacji Facebooka w telefonie?
Albo mapy. Okazuje się, że profesjonalny GPS działa tak sobie. Ten w telefonie pokazuje moją pozycję już po pięciu sekundach. Po minucie Google Maps robi zbliżenie na kamień na którym siedzę. Niestety nie mogę jeszcze pomachać do samego siebie ani innych osób, które akurat przyglądają się Tatrom. Za to aplikacja informuje mnie, gdzie mogę wynająć quady (co robi wypożyczalnia quadów w Tatrach?!), a gdzie rower. Wiem też czy w pobliskich lokalach zapłacę kartą. To akurat zdarza się zbyt rzadko. Muszę korzystać z gotówki.
To wszystko jest szalenie wygodne. Satelity systemu GPS są skonstruowane tak, że cały czas patrzą na mnie co najmniej dwie. Google potrafi mnie zlokalizować w pół sekundy. Facebook wie, kiedy wyjeżdżam do innego kraju i przy logowaniu każe mi rozpoznać paru znajomych na zdjęciach. O, jest jeszcze aplikacja Endomondo do zapisywania trasy wycieczki. I pani z numeru alarmowego, która może zdalnie włączyć mój telefon i nasłuchiwać okolicznych odgłosów kiedy coś mi się stanie. Włączy też namierzanie komórki i już będzie widziała gdzie wysłać helikopter ratowników i czy nie czai się na nich niedźwiedź.
Tyle osób się mną opiekuje!
No, ale powiedzmy, że wyłączę ten telefon. Mam jednak jeszcze jeden kawałek plastiku, który pozwala śledzić moją historię i upodobania. Mógłby być w tym prawie tak dobry jak Google. To karta kredytowa. Ostatnio dostałem taką działającą bezprzewodowo.
Teraz czekam, aż sklepy zainstalują wykrywa- cze takich kart w drzwiach. Znając poprzednie zakupy, przygotują mi specjalne oferty. Zostańmy w klimatach turystycznych. Ogólnopolska sieć sklepów, która ostatnio wzbogaciła się o połowę mojej wypłaty, wie jaki sprzęt kupuję i do jakich sportów jest potrzebny. Na podstawie mojej historii płatności zrobią dla mnie promocję, kiedy tylko pojawię się w sklepie. To kolejny zestaw małego szpiega, właściwie wielkiego brata.
Tak samo będą niedługo działać ?bezprzewodowe kody kreskowe?. To chipy RFID. Już teraz są montowane w książkach, kosmetykach i towarach luksusowych. Jeśli taki układ pojawi się w twoich spodniach, producent będzie je monitorował za każdym razem, kiedy wejdziesz do jego sklepu. I zadba, żebyś dobrał do nich odpowiednią koszulę.
Jestem jednak w górach i ani nie mogę tu płacić kartą, ani nie wchodzę do sklepów. Jeśli już odłożę ten telefon z GPS-em i pozostanę przy samym odbiorniku (który odbiera sygnał z satelitów, ale go nie nadaje i właśnie dlatego nazywa się odbiornikiem) nikt nie będzie na mnie patrzył.
To zaskakujące. Trochę się boję powrotu do prywatności.