Wiosna może nie jest szczególnie dobrym momentem na zastanawianie się nad wiecznością, ale koniec końców nikt z nas nie wie kiedy nadejdzie jego czas. Z tym problemem postanowiła się zmierzyć pewna firma w Chinach, która oferuje możliwość doświadczenia śmierci.
Oczywiście nie chodzi tu o wprowadzanie klienta w stan śpiączki, czy innych podobnych uniesień, a raczej o zapewnienie mentalnych i sensualnych wrażeń, które pomogą mu się poczuć jak nieboszczyk. Atrakcji tej można skosztować w Szanghaju i nazywa się ona Xinglai. W ramach symulacji grupa osób musi wyobrazić sobie sytuację, w której ich życie wisi na włosku. Potem muszą zdecydować czy w danej chwili woleliby poświęcić życie innej osoby, czy samemu udać się w objęcia śmierci. Osoba, która udzieli najmniej przekonującej odpowiedzi „ginie”.
Na tym etapie wybrana osoba zostaje położona na pasie transmisyjnym, który przeciąga ją przez tunel z ekranami na których symulowane jest krematorium, moment spalenia zwłok i odrodzenie (po przejściu „nieboszczka” przez lateksową powłokę). Na koniec każdy z uczestników może dodatkowo napisać swoje ostatnie słowa, które zabiera sobie na pamiątkę. Osoby, które wzięły udział w programie twierdzą, iż doświadczenie to pozwala na chwilę zatrzymać się i zweryfikować swoje dotychczasowe decyzje. Ich zdaniem można przynajmniej przez chwilę skupić się na tym, co w życiu jest naprawdę ważne. Biorąc pod uwagę ich relację chyba możemy śmiało zaproponować wprowadzenie takiej „przejażdżki” w pewnym rządowym budynku na ulicy Wiejskiej w Warszawie.