Zauważyłem, że coraz częściej zdarza mi się spędzić większość doby w słuchawkach na uszach – w pracy oddzielają mnie one od rozpraszającego uwagę otoczenia, a po jej zakończeniu dbają o to, żeby nic nie zakłóciło relaksu. Właśnie dlatego z ciekawością przyjrzałem się Aonic 50 od Shure, które obiecują nawet 20 godzin dźwięku w iście luksusowym wydaniu.
Solidna, metalowa rama z wstawkami z twardego plastiku i poduszkami pokrytymi skórą wygląda rewelacyjnie, ale trzeba przyznać, że swoje waży. Paradoksalnie, nie odczuwałem tego podczas noszenia słuchawek, ale przy próbach transportu – muszle nie są umieszczone na składanych zawiasach, a jedynie obracają się w jednej płaszczyźnie, co utrudnia schowanie sprzętu do plecaka. W zestawie z Aonic 50 znajdziemy co prawda etui ochronne, ale zajmuje ono koszmarnie dużo miejsca.
O wszystkich tych problemach zapomniałem, gdy włączyłem pierwszy utwór. W domyślnych ustawieniach słuchawki od Shure mają słodkie, neutralne brzmienie o porywającej dynamice, imponującej głębi i zachwycającej reprodukcji szczegółów. Basy są mocne, soczyste, ale precyzyjnie dozorowane. Ta przyjemna detaliczność zachowana zostaje i podczas słuchania w trybie przewodowym, i bezprzewodowo przez Bluetooth 5.0: sprzęt wspiera wszystkie najważniejsze kodeki, od AAC i SBC po różne warianty Qualcomm aptX.
Aonic 50 otrzymały także system aktywnej redukcji hałasu. ANC działa nieźle, skupiając się przede wszystkim na wytłumieniu powtarzających się dźwięków tła – nie przeszkadzały mi one w ogóle. Zdarzało się, że do moich uszu docierały bardzo głośne, gwałtowne odgłosy, ale słuchawki odpowiednio je łagodziły, nie zaburzając tym samym mojej koncentracji. Na plus trzeba zaliczyć także fakt, że aktywna redukcja szumów nie psuje muzycznych wrażeń.
Shure Aonic 50 zostały wyposażone w wygodne w obsłudze przyciski sterujące na prawym nauszniku, ale najciekawsze funkcje kryją się w towarzyszącej im aplikacji mobilnej ShurePlus PLAY. Pozwala ona na dostosowanie profilu odtwarzania do własnych preferencji, wyboru poziomu redukcji hałasu (normalny i maksymalny) oraz profilu „trybu otoczenia”, czyli transparentności dźwięku; gdy chcemy usłyszeć, co dzieje się wokół nas, wystarczy wcisnąć jeden przycisk, a urządzenie natychmiast pozwoli nam podsłuchać dźwięki otoczenia.
Za pomocą słuchawek mogłem również prowadzić rozmowy telefoniczne. Jakość transmisji głosu oceniam bardzo dobrze: moi rozmówcy nie mieli większych problemów ze zrozumieniem mnie, nawet w sytuacji, gdy dookoła panował duży hałas. Jedno ładowanie to natomiast około 20 godzin słuchania muzyki w trybie bezprzewodowym. Nie jest to najlepszy wynik w klasie, ale w praktyce jak najbardziej wystarcza na kilka dni pracy i późniejszego relaksu.
Shure Aonic 50 chociaż spore, naprawdę mnie nie zawiodły. Cóż, może to ciężkie brzmienie, ale za to jakie słodkie…
Specyfikacja
- Cena 1 600 PLN
- Przetworniki 50 mm
- ANC Tak
- Łączność Bluetooth 5.0 z aptX, aptX HD, aptX Low Latency, LDAC, AAC, SBC, USB-C, 3,5 mm
- Czas pracy na baterii do 20 godzin
- Waga 334 g
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Aonic 50 brzmią i wyglądają bezbłędnie – szczerze polecam zapoznanie się z tym atrakcyjnym sprzętem.
Plusy
Wspaniałe, angażujące brzmienie. Dokładny system redukcji szumów. Funkcjonalna aplikacja mobilna. Bardzo dobry mikrofon.
Minusy
Ciężka, niewygodna w transporcie konstrukcja.