Lexus zajmuje dość specyficzne miejsce na rynku samochodów luksusowych. Nie ma może tej samej prestiżowej otoczki, co niemieckie marki – głównie ze względu na swoje toyotowskie korzenie, w których ważniejsza jest wartość rezydualna. Ale to właśnie te korzenie sprawiają, że Lexus ma unikalny urok dla określonego typu klientów – takich, którzy cenią sobie funkcjonalność, niezawodność i prostotę bardziej niż ekstremalne osiągi czy najnowsze technologie. Model RX idealnie odzwierciedla te wartości.
RX to w zasadzie luksusowa wersja Highlandera – i to zarówno w dobrym, jak i gorszym tego słowa znaczeniu. Opiera się na tej samej platformie, a testowana przeze mnie wersja plug-in hybrid korzysta z tego samego układu napędowego, co hybrydowy RAV4 z możliwością ładowania z gniazdka. Oznacza to, że otrzymujemy sprawdzoną niezawodność arcypopularnego crossovera, zapakowaną w znacznie bardziej elegancką i większą sylwetkę.
Oczywiście te udoskonalenia mają swoją cenę. Najtańszy RX plug-in hybrid kosztuje 60 tysięcy złotych więcej niż RAV4 plug-in i 20 tysięcy więcej niż Highlander w klasycznej hybrydzie. Ale te pieniądze nie idą na marne.
Kabina jest urządzona ze smakiem, choć zorientowana raczej na praktyczność niż czystą estetykę. Nie wygląda tak nowocześnie jak wnętrze nowego BMW – głównie przez większą liczbę fizycznych przycisków i mniejsze ekrany. Ale szczerze? To mi odpowiada. Fizyczne przyciski do podstawowych funkcji są znacznie lepsze niż szukanie w dotykowym menu w czasie jazdy, o czym boleśnie przekonało się w ostatnim czasie kilka samochodów, które recenzowałem.
Niestety, większość sterowania klimatyzacją przeniesiono do dolnej części 14-calowego ekranu systemu multimedialnego. Na szczęście wciąż mamy prawdziwe pokrętła do regulacji temperatury i głośności. Przyciskami są też kontrolki na kierownicy – i chwała za to. Po położeniu na nich palca na wyświetlaczu przeziernym pojawia się podgląd funkcji każdego z nich, jako że są w pełni konfigurowalne.

Reszta wnętrza jest bezbłędna. Fotel kierowcy oferuje szeroki zakres regulacji, więc osoby o różnych sylwetkach bez trudu znajdą idealną pozycję. Cyfrowe zegary są czytelne i zawierają wszystkie potrzebne informacje – w tym zasięg w trybie elektrycznym dla testowanej przeze mnie wersji plug-in.
Układ kierowniczy działa płynnie i lekko, podobnie jak pedały gazu i hamulca. Z tyłu bez problemu zmieszczą się dorośli pasażerowie, a przestrzeń bagażowa pozostaje wciąż bardzo praktyczna. To auto tworzy wyjątkowo przyjemne środowisko do jazdy. Nie jest ekscytujące – i dobrze, bo nie ma takie być. Jeśli szukasz emocji za kierownicą crossovera, kup to BMW. A najlepiej wyświadcz sobie przysługę i po prostu nie kupuj crossovera.
Żeby nie było idealnie – RX to przyjemny samochód, ale jego napęd plug-in pozostawia drobny niedosyt. Jest wystarczająco dynamiczny – trzy silniki elektryczne zapewniają solidny moment obrotowy już od startu, osiągając „setkę” w 6,5 sekundy – czyli w pełni akceptowalnie w tej klasie. Niestety, wolnossący, 2,5-litrowy silnik benzynowy pracuje głośno i szorstko, gdy się go mocniej przyciśnie. Jego dźwięk przebija się do kabiny przy każdym dynamiczniejszym przyspieszeniu. To najmniej luksusowy element całego auta.


Niektórym może to nie przeszkadzać – zwłaszcza jeśli jeżdżą spokojnie i unikają wysokich obrotów. System hybrydowy całkiem nieźle dobiera moc do potrzeb, a przy spokojnej jeździe utrzymuje silnik w niskim zakresie. Ale jeśli należysz do tych kierowców, którzy lubią szybko dojść do dozwolonej prędkości – to może nie być opcja dla ciebie, mimo że RX prowadzi się świetnie – sunie gładko po większości nawierzchni, nie zakłócając spokoju kierowcy.
Podczas testów RX450h+ okazał się wyjątkowo oszczędny. Akumulator o pojemności 18,1 kWh pozwala na przejechanie do 65 km wyłącznie na prądzie – w zupełności wystarczy na przeciętny dojazd do pracy. Nawet po rozładowaniu baterii uzyskałem średnie zużycie 7,1 l/100 km w trybie hybrydowym. To bardzo dobry wynik jak na sporego SUV-a z luksusowym wyposażeniem.
Jeśli masz dostęp do ładowania w domu, wersja plug-in i jej elektryczny zasięg może być kusząca. Ale niestety – również nietania. Cena RX450h+ zaczyna się od 402 900 PLN. To o 30 tysięcy złotych więcej niż podstawowy RX350h, który korzysta z tego samego układu napędowego, ale bez baterii trakcyjnej (czyli również bez trybu EV), i który ma o około 50 KM mniej. Krótko mówiąc – jeśli możesz ładować to auto regularnie, odzyskasz swoją inwestycję, ale nie ekspresowo.
Lexus jako marka nigdy nie gonił za najnowszymi technologiami ani najlepszym prowadzeniem. Trzyma się swoich użytkowych korzeni – oferuje niezawodny, praktyczny i efektywny środek transportu w przyjemnej oprawie, w której chce się spędzać naprawdę długie godziny.
RX nie potrzebuje trików ani fajerwerków, żeby wypaść dobrze. Czy sięganie po wersję plug-in ma sens, to bardzo indywidualna sprawa. Przy tej cenie uważam, że tylko w bardzo konkretnych przypadkach. Ja zostałbym przy bazowej wersji – i był w pełni usatysfakcjonowanym tą dyskretną definicją luksusu.
Specyfikacja
- CENA MODELU TESTOWEGO 477 900 PLN
- PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 200 km/h
- 0-100 KM/H 6,5 sekundy
- SILNIK 2.5 Hybrid Plug-in
- MOC 309 KM
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Lexus RX to absolutny wzór komfortowego i rozsądnie zaprojektowanego SUV-a klasy premium, ale jego wersja plug-in nie będzie dla większości pierwszym wyborem.
Plusy
Wyjątkowy komfort jazdy. Praktyczne, ergonomiczne wnętrze z fizycznymi przyciskami. Wysoka jakość wykończenia i bardzo dobra pozycja za kierownicą. Realna oszczędność paliwa. Dużo miejsca z tyłu i solidny bagażnik.
Minusy
Wysoka cena wersji plug-in. Szorstko brzmiący silnik spalinowy przy agresywnym przyspieszaniu. Nie dla fanów sportowego prowadzenia.