Aparat cyfrowy czy polaroid? Wydaje się, że to pytanie mogło być zasadne dobre piętnaście lat temu, a nie w dzisiejszych czasach. Owszem, rozwiązania łączące obydwie technologie czasami pojawiają się na rynku, ale przechodzą bez większego echa. Fujifilm Instax mimo wszystko opracował kolejny aparat hybrydowy, ale Instax Square SQ10 daleki jest od ideału w obydwu dziedzinach fotografii.
Design SQ10 miał jak najbardziej przypominać wesołe, jednolite bryły aparatów z serii Instax Mini. Czarna (lub biała, do wyboru) obudowa ma charakterystyczny, kwadratowy kształt o obłych rogach. Wygląda ona nietypowo, ale ciekawie – taki gadżet na pewno zwróci uwagę niejednego postronnego obserwatora. Kwadratowa forma i spore rozmiary aparatu właściwie uniemożliwiają korzystanie z niego jedną ręką, dlatego średnio nadaje się on do robienia selfie. „Oburęczna” obsługa urządzenia jest natomiast całkiem wygodna – umieszczone pod ekranem podglądu przyciski łatwo wciska się za pomocą kciuków, a menu zaprojektowane jest przejrzyście i intuicyjnie.
Pod względem sprzętowym SQ10 niezbyt zachwyca – malutka matryca CMOS, wzięta jak gdyby rodem z kamer samochodowych, robi ładne, ale mierne pod względem kolorystycznym zdjęcia. Można to oczywiście modyfikować za pomocą szeregu filtrów, których efekty w pełnej okazałości możemy podziwiać tylko i wyłącznie na wydrukowanych odbitkach. Cyfrowe wersje zdjęć z nałożonymi filtrami zapisywane są bowiem tylko jako maciupeńkie JPEG-i, niezbyt dobrze prezentujące się na ekranie komputera czy telefonu.
Do zabawy dostajemy także tryb makro, który mimo jednego punktu autofokusowania potrafi osiągnąć efekt rozmytego tła, tryb wielokrotnej ekspozycji (w praktyce – nałożenie dwóch zdjęć na siebie) i najciekawszą chyba funkcję Bulb. Za jej pomocą po przytrzymaniu migawki przez maksymalnie 10 sekund, możemy naświetlać obraz tak, aby uzyskać ujęcie jak najlepszej jakości. W przypadku widoków jest to bardzo użyteczne, jednak zdjęcia poruszających się obiektów to już zupełnie inna sprawa. Nieco irytuje również fakt, że po zrobieniu fotki, SQ10 od razu pokazuje jej podgląd zamiast zostać w trybie fotografowania.
Zdjęcia wydrukowane na wbudowanej w aparat drukarce są kolorowe – czasami aż zanadto. Nie wiem, czy to wina aparatu, czy papieru światłoczułego, ale papierowe odbitki charakteryzują się znacznym przeważeniem kontrastów. W efekcie ujęcia wykonane w słabych warunkach oświetlenia są ciemne, rozmazane i nieciekawe.
Instax Square SQ10 to ani rewelacyjny aparat cyfrowy, ani dobre urządzenie do cykania zdjęć instant. Owszem, może służyć jako lifestyle’owy gadżet, ale właściwie po co – w końcu lepiej kupić porządnego bezlusterkowca lub Instaxa Mini.
SPECYFIKACJA
- Cena 1 100 PLN
- Matryca 1/4 cala CMOS
- Ogniskowa 28,5 mm
- Jasność f/2.4
- Film Fujifilm Instant Colour Film „instax SQUARE” 86 x 72 mm
- Pamięć Wbudowana na 50 zdjęć + karta microSD
- Wymiary 127 x 119 x 47 mm
- Waga 450 g
Werdykt
Naszym zdaniem...
Plusy Nietypowy design i łatwa obsługa. Ładne filtry kolorystyczne i ciekawe tryby fotografowania.
Minusy Bardzo słaba jakość cyfrowych i papierowych odbitek zdjęć wykonanych aparatem. Brak modułu Wi-Fi.
Podsumowując Instax Square SQ10 to raczej przyjemna zabawka niż profesjonalny aparat, i raczej tak należy ją traktować.
-
Design - 70
-
Jakość wykonania - 52
-
Funkcjonalność - 66
-
Cena - 62