Reklama zadomowiła się w sieci na dobre. Wraz z rozwojem narzędzi takich jak AdBlock walka reklamodawców z internautami staje się coraz bardziej zacięta. Tylko czy wyskakujące okienka są skuteczne?
Początkowo Internet był projektem niekomercyjnym. Po wstawieniu się pierwszych reklam pojawiły się głosy oburzenia. Zostało tak do dzisiaj – każda, coraz bardziej irytująca, akcja marketingowa powoduje zniechęcenie użytkowników.
Krótka historia reklamy
Popularne kilka lat temu bannery reklamowe są, jak pokazują badania eye trackingowe, prawie całkowicie ignorowane przez użytkownika. W związku z tym reklamodawcy postanowili wykonać kolejne kroki – wprowadzić animacje, pop-upy zasłaniające stronę, a w końcu filmiki video zawierające dźwięk. Symbolem tego typu form stały się okienka z uciekającym iksem, które bardziej zrażą odbiorców do firmy niż reklamują produkt. Niestety, dla reklamodawców ważniejsze jest to, jak długo reklama jest wyświetlana niż to, czy użytkownik poświęci ten czas na zapoznanie się z treścią czy poszukiwanie krzyżyka.
Ostatnim pomysłem firmy ShortTail http://www.shorttailmedia.com/advertiser-solutions/d30info, która postanowiła wprowadzić reklamy video zajmujące cały ekran i pojawiające się… przed wejściem na docelową witrynę. Zmuszanie czytelników do obejrzenia filmu przed dostępem do docelowego materiału wydaje się na pierwszy rzut oka nonsensowne, ale jest już stosowane – np. przed materiałami filmowymi.
Długa droga do czytelnika
Wątpliwości mogą budzić też kwestie techniczne. Płynne odtwarzanie video wymaga szybkiego łącza lub stosunkowo dużej mocy obliczeniowej, więc może pojawić się problem z dostępnością na urządzeniach przenośnych. Czy takie rozwiązanie przyjmie się pokaże czas.
Na szczęście zanim wysłana przez serwer reklama dotrze do oczu czytelnika musi przejść daleką drogę, na której może zostać usunięta. Niektóre serwery pośredniczące w transmisji potrafią usuwać reklamowe treści, a te które przedostaną się przez filtr trafiają do przeglądarki. W tym miejscu użytkownik może dostosować to co widzi do własnych upodobań – np. zmienić krój domyślnych fontów lub ukryć reklamy dzięki dodatkom takim jak AdBlock. Innym sposobem jest całkowite wyłączenie obsługi Flasha – obecnie przy jego pomocy wyświetlane są głównie filmy oraz najbardziej denerwujące czytelnika reklamy.
Co można zablokować?
Oprócz AdBlocka, będącego kompleksowym narzędziem usuwającym reklamy istnieją inne rozwiązania. Jednym z nich jest serwer pośredniczący Privoxy, który postawić można na własnym komputerze. Przy domyślnych ustawieniach pozwala na blokowanie większości reklam, statystyk itp., a jego bogata konfiguracja umożliwia dostosowanie do własnych potrzeb.
Kolejny sposób to wyłączenie obsługi JavaScriptu lub Flasha. Niestety, może to spowodować utratę dostępności do niektórych witryn. Dla Firefoksa dostępne są jednak dodatki pozwalające na stworzenie białej listy witryn, na których rozszerzenia będą aktywowane.
Jak wykryć reklamę?
Agencje świadczące swoje usługi masowemu odbiorcy (Google, LinlLift, AdTaily, Blogvertising itd.) umieszczają swoje treści na stronach najczęściej przy pomocy skryptu JavaScript lub kodu PHP. Informacje pobierane są na bieżąco z serwera agencji. W związku z tym stosunkowo łatwo można pozbyć się serwowanych przez nie reklam – wystarczy filtrować otrzymywane dane odrzucając te pochodzące z serwerów reklamowych. Taką możliwość daje np. Privoxy (ramka) lub popularny AdBlock.
Również wygenerowany przez skrypty kod musi wyglądać podobnie na wszystkich stronach, co umożliwia filtrowanie na podstawie treści. W ten sposób można pozbyć się większości reklam serwowanych przez duże agencje. O wiele trudniejsze jest usunięcie treści wstawionych przez pojedyncze osoby i linków tekstowych. Jednak takie reklamy, np. upowszechnione przez Google AdSense nie działa odpychająco na czytelników.
Zablokuj AdBlocka
Oczywiście reklamodawcom zależy na jak największym odzewie, więc AdBlock, reprezentujący wszystkie podobnie działające systemy, stał się ich wrogiem. Dochodzi nawet do sytuacji, w których autorzy stron blokują dostęp do treści użytkownikom korzystającym z tego rozszerzenia.
Co ciekawe, zwłaszcza dla webmasterów, wykrycie AdBlocka jest technicznie możliwe. Przykład takiego skryptu można znaleźć np. na stronie http://d3xt3r.net/development/adblock_banner_test.php czy polskim forum dystrybucji Ubuntu (http://forum.ubuntu.pl/). Powstał również plugin do WordPressa umożliwiający wykrycie odwiedzających blokujących reklamy (http://omninoggin.com/projects/wordpress-plugins/anti-adblock-wordpress-plugin/).
Działanie skryptów tego typu opiera się na dodaniu elementu, który zostanie ukryty przez AdBlocka a zignorowany przez zwykłą przeglądarkę, a następnie sprawdzeniu czy jest on wyświetlany. Jest to możliwe, gdyż większość użytkowników dodatku korzysta z domyślnych list dostępnych w Internecie.
Nie tylko AdBlock
Jednak nie tylko AdBlock irytuje reklamodawców. Równie mocno „przeszkadzają” osoby niekorzystające z JavaScriptu. Właściciele witryn rozliczający się na podstawie liczby wizyt nie dostaną pieniędzy za takich czytelników. Jest to jednak uczciwe rozwiązanie – jeśli odwiedzający blokuje JavaScript, prawdopodobnie nie zobaczy również reklam.
Podobnie wygląda sprawa Flasha. Zwykle używany jest on do wyświetlania reklam i filmów. Menu i całe strony wykonane w tej technice tracą na popularności. Pojawia się więc coraz większa grupa osób nie dodających do przeglądarki pluginu Flash (stanowią oni ok. 20% wszystkich internautów!). Tu utrata dostępu do treści nie jest tak duża jak w przypadku blokowania skryptów JS.
Początek zgody?
Początkowo AdBlock służył do usuwania napastliwych reklam. W miarę powstawania publicznych list Internauci zaczęli jednak blokować wszystko. Twórca dodatku zaproponował, aby właściciele witryn dodawali do stron kod, dzięki któremu AdBlock zapyta użytkownika, czy reklamy z danej witryny mają być wyświetlane. Internauci zareagowali na wiadomość w oczywisty sposób: nie zaktualizują dodatku do wersji z takimi poprawkami.
O ile oczywistym jest, że większość internetowych projektów musi na siebie zarobić, to blokowanie reklam wynika z ich formy, a nie tego, że po prostu są. Do tej pory nikt nie stworzył skryptu wyszukującego tekstowe linki reklamowe, a gdyby było to uciążliwe na pewno znalazłby się sposób na ich usunięcie (chociażby przez ręczne tworzenie list przez użytkowników systemu).
Wojna użytkowników Internetu z reklamodawcami będzie trwać. Tak długo, jak zarzucani będziemy coraz bardziej przeszkadzającymi reklamami pojawiać się będą sposoby na ich usuwanie. Może jednak dojść do sytuacji, w której właściciele serwisów powiedzą „stop” i wprowadzą płatny dostęp do treści zamiast reklam.