Oczywistym i od razu nasuwającym się na myśl każdemu graczowi podziałem pozycji należących do gatunku strategicznych są kategorie: czasu rzeczywistego i turowe. Ja jednak osobiście często stosuję inny: na tytuły ekonomiczne i wojenne. W drugiej z tych kategorii jako najpopularniejsze wydają się być propozycje poruszające temat drugiej wojny światowej. Są momenty, w których wydaje mi się, że jeśli producent nie miał pomysłu na miejsce i czas akcji, to decyduje się właśnie na to wydarzenie. O oryginalności i pomysłowości rzadko można wtedy wspominać, a ocenia się inne aspekty. Jakie, będzie okazja wymienić przy okazji recenzji War Leaders: Clash Of Nations.
Ocena
Grywalność: | {ikona-gc04} |
Grafika: | {ikona-gc03} |
Dźwięk: | {ikona-gc04} |
Ogółem: | {ikona-gc04} |
W grze wcielamy się w jednego z przywódców narodów. Może to być choćby Hitler, Roosevelt czy Churchill. Ogółem do wyboru jest siedem państw. Są to Niemcy, USA, Związek Radziecki, Anglia, Japonia, Francja i Włochy. Wojowniczych frakcji jest już natomiast trzynaście.
W temacie rozgrywki nie jest łatwo o jednoznaczne sklasyfikowanie War Leaders. Z jednej strony mamy tu do czynienia z ogromnym konfliktem militarnym, w którym wysyła się jednostki ludzkie na wojnę i zawiera sojusze. Z drugiej istotny jest aspekt technologiczny, ale przez pryzmat ekonomiczny. Decyduje się o deklaracjach i paktach. Odpowiednie zaplecze finansowe natomiast jest gwarantem wygranej wojny. Wszystkie te elementy mają miejsce w trybie turowym.
Z drugiej strony sama walka to już czysty RTS. Stajemy na czele walczących jednostek sterując setkami ludzi i pojazdów, które w rzeczywistości odegrały niebagatelną rolę historyczną. Starcia mają miejsce na 41 mapach w różnych miejscach na świecie. Jest to chociażby Ameryka Północna, Europa i Rosja. Co ciekawe, pojawiają się też ważne stolice takie jak Berlin, Tokio czy Rzym.
Rozmiar niektórych platform to nawet 100 km kwadratowych, które możemy obserwować nie tylko z lotu ptaka, ale także perspektywy żołnierza. To że lokacji jest sporo to jedno, oddzielną kwestią jest spore zróżnicowanie, tak w ukształtowaniu terenu, jak i jego zabudowaniu, które zresztą jest w pełni interaktywne.
Zrealizowane z dużą dbałością o szczegóły walki spodobają się miłośnikom audiowizualnych fajerwerków. Zresztą nie tylko im, bo największa satysfakcja może pojawić się w momencie gdy zdamy sobie sprawę, że możemy odwrócić bieg historii. Zupełnie jak w słowach pojawiających się w intro do gry, gdy autorzy proszą nas byśmy wyobrazili sobie np. że sytuacja z Pearl Harbor nigdy nie miała miejsca. Faktycznie bowiem, War Leaders opiera się na pokazaniu, że mamy wybór, bo to my jesteśmy, jak sama nazwa wskazuje, liderami na tej wojnie.
Swoją produkcją firma Enigma Software chce dotrzeć tak do nowicjuszy w gatunku strategii, jak i do starych wyjadaczy. Ten, jak i wcześniej wymienione aspekty, wraz z połączeniem elementów turowych i czasu rzeczywistego budzą oczywiste skojarzenia: Total War. To właśnie ta gra była najpewniej inspiracją do powstania War Leaders. Nie znaczy to wcale, że War Leaders to kopia niewarta uwagi. Wręcz przeciwnie. Pomysły z popularnej serii Total War zostały wykorzystane w dobry sposób i podrasowane tak, by zaciekawić szerokie grono odbiorców.
Z jednej strony pozycja ta oferuje naprawdę mnóstwo opcji, z drugiej obsługa jest banalnie prosta, podobnie jak i sam interfejs. Dzięki temu gracze nie powinni zniechęcić się mnogością prowadzonych działań. To wielki sukces gdyż w wielu strategiach męczy samo prowadzenie działań wojennych, a tutaj mamy przecież dodatkowo zajmowanie się jednostkami, infrastrukturą, kwestie ekonomiczno-handlowe, naukowe, jak również dyplomację, a gdy ta nie działa: szpiegostwo i sabotaż.
Ostatnie wymienione działania związane są ściśle z komunikacją z przywódcami innych krajów i są konsekwencją nieudanych negocjacji. Czego można spodziewać się po rozmowach na szczycie, które nie kończą się wzajemnym podaniem dłoni? Na pewno prób grabieży technologii i mordów wysoko postawionych osób w państwie. Daleko idące konsekwencje to chociażby niezadowolenie społeczeństwa, które z kolei może prowadzić do buntu. Trzeba zrozumieć, że War Leaders działa na bardzo wielu poziomach, których nie każdy gracz może się spodziewać. W niewielu pozycjach na rynku brana jest pod uwagę sytuacja zorganizowania przez ludność powstania.
Jakby tej różnorodności zadań i opcji było mało, warto też wspomnieć o licznych rodzajach jednostek. W grze jest ich około ćwierć tysiąca, co stanowi całkiem pokaźną liczbę. Buduje się nie tylko baraki i fabryki, ale i lotniska, porty czy stacje radiowe. Wraz z progresem w historii rośnie poziom trudności, ale i nasz poziom doświadczenia.
Ten z kolei nie jest równoznaczny z poprawą morale żołnierzy. Te są zmienne, ale trzeba je utrzymywać na rozsądnie wysokim poziomie. Nie chcemy mieć przecież w armii dezerterów. Z drugiej strony gdy takowych ukaramy sądem wojennym, na pewno następni zastanowią się co robią zanim wycofają się z pola bitwy. W armii nie ma tylko czarnych owiec. Są też wybitnie zasłużeni. Ci zyskają specjalne umiejętności i na pewno w przyszłych bitwach odegrają ważne role.
Gdy już zdobędziemy ważne doświadczenie, warto spróbować swoich sił w potyczkach sieciowych, choć tam możliwości są dużo bardziej ograniczone. Możliwe jest jedynie rozegranie pojedynczych bitew na zasadach deathmatch, drużynowego deathmatch lub capture the flag. Nie ma więc mowy o budowaniu swojego imperium, które tak interesująco prezentuje się w przypadku trybu single player.
Absolutnym minimum, by uruchomić grę jest komputer z Pentium IV 2,4 GHz, 512 MB RAMu i karta graficzna ze 128 MB pamięci. Aby jednak móc w pełni cieszyć się grą, konfiguracja powinna być dwukrotnie lepsza. Wtedy zabawa w przywódcę narodu wciąga na długo. Autorzy w swoich zapowiedziach mówili o 80 godzinach rozrywki, ale biorąc pod uwagę fakt, że do kampanii można wracać wielokrotnie, czas ten niewątpliwie się wydłuży.
Dystrybutor: CD Projekt
Wersja językowa: angielska
Cena: 99,90 zł