Internet zaczyna dojrzewać do świadomości, że jego użytkownicy oprócz blogowania, czatowania i nagrywania filmików, także umierają. Powoli pojawiają się całe serwisy, które za swoją misję uznają pomoc internautom w przeżyciu żałoby po stracie bliskiej osoby. Równocześnie funkcjonują strony pomagające w zaplanowaniu swojego pogrzebu i wyznaczenia osoby, która będzie wykonawcą tych planów. Dla nich śmierć to e-biznes.
Miliony internautów na całym świecie pisze blogi i zakłada profile w różnych serwisach społecznościowych. Każdego dnia niektórzy z nich umierają, czy to z powodu choroby czy w skutek niespodziewanych zdarzeń. W sieci pozostają jednak ich konta, na których nie zawsze da się zamieścić informację, że właściciel odszedł na zawsze. Tylko co jakiś czas napotkać można dawno nieaktualizowane blogi z informacją o śmierci autora.
Ostatnie notki na blogach umarłych, którym los internautów jest znany, charakteryzują się przede wszystkim mnóstwem dodanych komentarzy. Są wśród nich słowa smutku i żalu od tych, którzy znali osobiście tę osobę, czasem tylko wirtualnie, ale jest też wiele komentarzy osób, które trafiają tu dopiero po śmierci tej osoby. Kiedy tak się dzieje, trudno przejść im przez ten blog bez słowa. Naturalnym odruchem jest chęć poznania zmarłego, więc bardzo uważnie czytają jego wcześniejsze zapiski, a po lekturze dodają swój komentarz.
Jest coś niesamowitego, kiedy czyta się blog osoby, która już umarła. Zwłaszcza jeśli zaczęła go pisać na dłuższy czas przed swoim odejściem. Bywa, że są to zapiski bohaterskiego zmagania się ze straszną chorobą, ale bywa też i tak, że pisząc notka po notce właściciel nie miał pojęcia, że wkrótce zginie i wpisy urywają się nagle. Dokładnie, jak w realnym życiu.
Podobnie rzecz ma się z profilami w różnych serwisach. Jeśli internauci mają możliwość dowiedzenia się, że właściciel odszedł na zawsze i mogą nadal dopisywać swoje komentarze, pojawia się wiele wpisów, wspomnień i zapewnień o smutku. Ludzie reagują naturalnie i chcą mieć możliwość pożegnania się z daną osobą, choćby wirtualnie.
Jednak w serwisach społecznościowych oprócz profili zmarłych osób, założonych jeszcze przez właścicieli, pojawiają się też – zwłaszcza w Naszej-Klasie – profile, które powstały po ich śmierci. Zakładają je najbliżsi, aby poinformować w ten sposób szerszy krąg znajomych osoby umarłej, aby móc wyrazić swój smutek i podzielić się nim z innymi. Nieraz potrzeba uzewnętrznienia tego bólu jest tak wielka i od tak dawna doświadczana, że odnaleźć można profile osób, które umarły kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat temu. Ludzie tworzą profile osób umarłych i w taki sposób przeżywają swoją żałobę, tęsknotę i smutek. Psychologowie na pewno powiedzieliby, że dzięki temu uwalniają się od tych uczuć i mogą lepiej pogodzić się z rzeczywistością.
Na takich ludzkich potrzebach zasadzają się coraz liczniejsze portale i serwisy, które swoją ofertę kierują do osób chcących także w internecie podzielić się swoją żałobą. W USA mają już miliony użytkowników. U nas powoli, acz coraz bardziej zdecydowanie, pojawiają się również podobne serwisy.
Wirtualne cmentarze
E-cmentarze powstają po to, aby internauci mogli wyrazić swoją pamięć o zmarłych. Opinie co do sensu istnienia wirtualnych nekropolii są podzielone. Jedni nie mogą się nadziwić ich istnieniu, a jeszcze bardziej korzystaniu z ich oferty. Dla drugich jest to coś zupełnie naturalnego.
E-cmentarze dla zwierząt
Oprócz wirtualnych nekropolii dla ludzi, powstają e-cmentarze dla zwierząt, cieszące się dużym zainteresowaniem. W polskim Internecie taki cmentarz można znaleźć w ogólnym serwisie Wirtualny Cmentarz (wirtualnycmentarz.pl).
Doceniają to zwłaszcza osoby młode, które nie mogą z daleka przyjechać na groby swoich bliskich. Dlatego fundują im internetowe mogiły, przyozdabiane wirtualnymi kwiatami i zniczami. W niektórych wirtualnych nekropoliach można także zamieszcić galerię zdjęć umarłego, jego życiorys, księgę pamiątkowych wpisów, a także forum. Szczególnie te ostatnie budzą dużo emocji.
Internautów często razi nie tyle samo istnienie e-cmentarza, co fakt, że ktoś na tym zarabia. A przecież na obsłudze \”normalnego\” cmentarza także zarabia wiele firm: kwiaciarnie, kamieniarze, sprzedawcy zniczy itp. Na pocieszenie dla tych, ostatnich mam wiadomość, że bywają wirtualne nekropolie, na których można za darmo postawić nagrobek i zapalać e-znicze. Jednym z nich jest serwis Pamiętajmy (pamietajmy.com.pl).
Zagraniczne wirtualne cmentarze
W zagranicznym internecie wirtualne cmentarze nie wzbudzają tylu emocji. Serwisów oferujących e-nagrobki, e-nekrologi, a także tych, które pozwalają jeszcze żyjącemu człowiekowi przygotować się na wypadek własnej śmierci i samemu zaplanować swój pogrzeb, wciąż przybywa. Wystarczy wspomnieć tu Jeffa Taylora, założyciela Monster.com, który przymierza się do kolejnej inwestycji, tym razem związanej właśnie z usługami pogrzebowymi online.
Zagraniczne e-cmentarze
E-cmentarze w krajach kultury zachodniej różnią się od polskich. Są bardziej skomercjalizowane, mniej patetyczne, ale zarazem bardziej praktyczne. Fundatorzy nagrobków oraz wszyscy, którzy odwiedzają dany cmentarz mają więcej narzędzi do wykorzystania. Jest tam miejsce na wspomnienia, wręcz opowieści o zmarłym, na bogate galerie zdjęć, a nawet filmy z jego życia. Niektóre serwisy oferują opcję wysyłania listów do zmarłego oraz do jego najbliższych.
Wirtualne cmentarze najczęściej są zorganizowane w postaci pojedynczych, alfabetycznie ułożonych stron, z których każda poświęcona jest pamięci konkretnej osoby. Bywają też inne sposoby układania tych stron, np. według przyczyny śmierci.
Wirtualne groby nie zawsze nawiązują wyglądem do tradycyjnych. Częściej jest to strona z informacjami o zmarłym, wybranym jakimś cytatem lub wierszem. Niekoniecznie obowiązuje ciemna kolorystyka. Bywają strony tworzone w bardzo jasnych, wręcz optymistycznych barwach. Podobnie jest z muzyką, którą słyszymy w tle.
Żałoba po dziecku nienarodzonym
Do niedawna rodzice, którzy utracili swoje dzieci jeszcze przed ich narodzeniem albo tuż po narodzeniu, nie mieli szansy na realny grób swojego maleństwa, z racji na skomplikowane procedury.
Zdarzało się nawet, że ani matka, ani ojciec w ogóle nie zobaczyli swojego dziecka i nie mieli szansy na pożegnanie z nim. Z tego ogromnego bólu zaczęły powstawać strony, blogi, a potem serwisy, na których osieroceni rodzice umieszczali symboliczne nagrobki i epitafia swoich dzieci. Jeden z takich serwisów funkcjonuje w portalu Republika Dzieci (http://www.republikadzieci.pl/rd/content/blogcategory/79/184/).
Planowanie własnego pogrzebu
U nas ta usługa chyba musi jeszcze poczekać. Jednak w USA już funkcjonuje, np. pod postacią serwisu MyWonderfulLife (www.mywonderfullife.com. W swojej ofercie ma kilka szokujących dla nas propozycji.
Możemy osobiście zadbać o to, kto będzie odpowiedzialny za spełnienie naszych poleceń. Taka osoba jest tam nazwana aniołem. Poza tym daje on użytkownikowi możliwość zaplanowania swojego pogrzebu krok po kroku, łącznie z tym co kto ma powiedzieć oraz jaka muzyka ma być zagrana. Pozwala ponadto ustalić, jakie zdjęcia mają zostać wyświetlone podczas pogrzebu, wybrać ubiór, określić czy trumna ma być otwarta lub zamknięta, a także wskazać cmentarz i prowadzącego ceremonię. Na koniec użytkownicy układają własny nekrolog i wybierają nagrobek i wygląd swojej strony na e-cmentarzu.
Po śmierci, wyznaczona wcześniej osoba lub kilka osób, zostanie powiadomiona o naszych decyzjach oraz o przypisanej roli. Czyż to nie iście amerykańskie?
E-cmentarzecz, czyli co?
Internetowe serwisy cmentarne są takie, jaka jest kultura, która je wydała. Nie da się powiedzieć, które są lepsze, a które gorsze. Najważniejsze, że są oraz stają się integralną częścią wirtualnego życia. Można je odwiedzać, można fundować naszym bliskim e-nagrobki, można zapalić e-znicze na e-grobach Jana Pawła II, Tadeusza Nalepy, Czesława Niemena, a nawet Mozarta, czy Chopina. W końcu można też wypromować na tej sferze ludzkich potrzeb całkiem solidny e-biznes. Samo życie!