Producenci telefonów udają, że ich przeglądarki potrafią to samo, co ich wersje biurkowe. Nie chcą specjalnych, uproszczonych stron dla urządzeń mobilnych. Jest jednak ratunek dla projektantów.
Coraz więcej osób korzysta z Internetu przez telefon. Nie ma się co dziwić, bo współczesne komórki pracują ze znośną szybkością, a pobieranie danych nie trwa wieki. Ograniczeniem zarówno dla odbiorców, jak i twórców stron jest wielkość wyświetlacza.
Rozdzielczość ekranów komórek jest już mniej więcej taka jak monitorów dwie dekady temu, ale fizyczny rozmiar „trochę” się różni. Tekst o wysokości 8 punktów na 14″ calowym monitorze CRT jest zdecydowanie bardziej czytelny niż na 2,5-calowym wyświetlaczu. Producenci telefonów chcieliby, żeby użytkownicy widzieli pełne strony, ale niestety – bez mikroskopu jest to niemożliwe. Mały wyświetlacz o wysokiej {link_wew 780}rozdzielczości{/link_wew} sprawdzi się przy wyświetlaniu zdjęć i odtwarzaniu filmów, ale tekst jest na nim po prostu nieczytelny.
To miłe, że webdesignerzy nie są – lub w najbliższym czasie nie będą – aż tak bardzo ograniczeni jeśli chodzi o rozdzielczość. Jednak projektowanie strony, która ma być czytelna jednocześnie na rosnących do niebotycznych rozmiarów monitorach i śmiesznie małych w porównaniu z nimi komórkach, nie ma sensu. Oczywiście, istnieje możliwość zrobienia mobilnej wersji strony, ale telefony utrudniają to, podszywając się pod „prawdziwe” przeglądarki.
W dodatku mobilne przeglądarki stosują różne sztuczki mające na celu przystosowanie tego, co chciałby uzyskać projektant do tego, co jest technicznie możliwe. Opera nie bez powodu wymyśla własne, z pozoru dobrane losowo, szerokości kolumn. Ustawione są one tak, żeby po powiększeniu kolumna z tekstem zajmowała dokładnie cały ekran. Żadnego przewijania w poziomie. Żadnych zbędnych ruchów. Część przeglądarek może nawet przedstawiać się serwerowi jako programy biurkowe.
Wszystko wskazuje na to, że producenci {link_wew 6376}przeglądarek{/link_wew} chcieliby zabrać trochę pracy webdeveloperom i automatycznie dostosować wszystkie strony pod małe wyświetlacze. Czasem się to sprawdza, innym razem nie. Zwykle płacz pojawia się wtedy, kiedy internauta zobaczy, że strona wygląda inaczej niż zwykle – pojawiły się białe plamy, a zamiast okienka YouTube’a widzi tylko odnośnik przenoszący do odtwarzacza multimedialnego telefonu.
Czy oznacza to, że część projektantów straci pracę na rzecz programistów? Niekoniecznie. Wszyscy duzi gracze muszą obecnie mieć w swojej ofercie sklep z aplikacjami. Nawet jeśli aplikacja robi to samo co kanał RSS (w dodatku za opłatą!), to ktoś musi ją zaprojektować.
O, tu właśnie pojawia się miejsce dla prawdziwych projektantów! Zrobienie szablonu aplikacji, który będzie będzie dobrze wyglądał na małym ekranie, pozostając jednocześnie czytelnym, wcale nie jest takie łatwe. Aplikację trzeba ją zaprojektować tak, żeby wyglądała dobrze na małym ekraniku i jednocześnie dało się posługiwać nią bez rysika dokładnego jak przyrządy pomiarowe z NASA.
Skoro producenci telefonów i przeglądarek chcą normalnych stron, ale jednocześnie są gotowi zrobić wszystko, jeśli tylko ktoś zaproponuje dodanie kolejnej aplikacji do ich sklepu, to dlaczego tego nie wykorzystać? W dodatku iPhone App designer and Android Developer brzmi tak poważnie…