Dziki robot to film, który przypomina sen o świecie, w którym natura i technologia nie walczą, tylko uczą się od siebie oddychać.
Roz – maszyna zaprogramowana do pomagania – rozbija się na wyspie pełnej dzikiego życia. Wśród ptaków, lisów i niedźwiedzi, które nie wiedzą, co zrobić z przybyszem z metalu, zaczyna się uczyć języka ich świata. Nie z podręcznika, nie z instrukcji, ale z obserwacji, z błędów, z czułości. W końcu znajduje sens w opiece nad małą gęsią o imieniu Brightbill. I choć jest tylko robotem, staje się matką.
Nie da się ukryć, że Dziki robot to film familijny – prosty w formie, przewidywalny w strukturze. Ale pod tą powierzchnią kryje się coś więcej. To film o przekraczaniu własnych granic, o wyrywaniu się z roli, do której zostaliśmy stworzeni – czy zaprogramowani. Roz uczy się emocji, ale jej przemiana jest też metaforą nas samych: ludzi, którzy próbują znaleźć miejsce w świecie coraz bardziej sztucznym i coraz mniej czułym.
Animacja jest przepiękna – balansuje między realizmem a ilustracyjnym urokiem książki dla dzieci. Widać, że twórcy szukali równowagi między magią a prawdą. W tym świecie lis naprawdę musi upolować coś, by przeżyć, a gęsi odlatują, nawet jeśli serce – czy jego cyfrowy odpowiednik – krzyczy, żeby zostały. To nie jest bajka o wiecznej harmonii, tylko o akceptacji natury takiej, jaka jest.

W pewnym momencie film się śpieszy – finałowe sceny przeskakują emocje, które zasługują na oddech. Ale potem pojawia się ostatnie ujęcie – ciche, proste, piękne – i wszystko wraca na swoje miejsce. To ten rodzaj końca, który nie potrzebuje słów.
Ktoś napisał, że Dziki robot to film, który „nie miał prawa być aż tak piękny”. I coś w tym jest. Bo piękno bywa okrutne – przypomina nam, jak bardzo tęsknimy. Za czymś, co nigdy nie istniało, a co odbieramy jak wspomnienie.
Kiedy Roz uczy się kochać, uczy się też straty. To bardzo ludzkie, bardzo prawdziwe. I może dlatego tak trudno zapomnieć jej głos – spokojny, miękki, a jednak wibrujący od emocji, których przecież nie powinna mieć.
Dziki robot to bajka o świecie, który nie istnieje, ale powinniśmy zrobić wszystko, by mógł. Bo jeśli maszyna może nauczyć się empatii, to może i my wciąż mamy na to szansę.



