Listopad to miesiąc o dziwnej urodzie. Świat zwalnia, ludzie przyspieszają. Wydaje nam się, że wszystko gaśnie – a to tylko światło zmienia temperaturę. Rano czuć zapach dymu, wieczorem deszczu, a między jednym a drugim jest chwila, w której wszystko zdaje się zawieszone w półśnie. Może dlatego to właśnie teraz najbardziej potrzebujemy ciepła – tego z kubka, z ekranu, od drugiego człowieka.
W tym numerze patrzymy więc na to, co świeci, nawet gdy dni stają się krótsze: od inteligentnych świateł Nanoleafa, przez ciepło filiżanki kawy parzonej w domowym rytuale, po błysk flesza w obiektywie nowego OPPO Find X9. Szukamy energii w rzeczach codziennych – w dźwięku z głośnika Sonos, który potrafi zamienić mieszkanie w małą scenę koncertową czy w spokoju, który wprowadza robot sprzątający, gdy świat za oknem wiruje w chaosie.
Otoczenie się zmienia, a wraz z nim nasz styl życia. Uczymy się nowej codzienności – tej, w której dzwonek do drzwi rozpoznaje twarz gości, samochody elektryzują emocjami, a gry stają się lustrem, w którym odbijają się nasze lęki i marzenia.
Może listopad nie jest po to, by błyszczeć. Może jest po to, by słuchać – siebie, świata, ciszy. I znaleźć w niej ton, który brzmi prawdziwie.
Zanim zdążyliśmy oswoić iPhone’a 16, Apple już kusi siedemnastką – jakby smartfony były sezonowymi owocami, które trzeba zjeść, zanim spleśnieją. Na drugim planie trwa cichy, ale zacięty wyścig robotów hybrydowych: obiecują, że będą mądrzejsze, szybsze i bardziej pedantyczne od domowników, a do pełni szczęścia brakuje im właściwie tylko tego, by wstawiły pranie i odpisały na zaległe maile.
Motoryzacja tymczasem przechodzi swoje katharsis: elektryczny Porsche Macan 4S pokazuje, że prąd nie musi mieć twarzy czajnika, a reaktywowane Renault 4 przypomina, że reboot może być hołdem, nie kostiumem z wypożyczalni. W świecie gier emocje są niezmiennie wysokooktanowe – Cronos zdejmuje maskę Dead Space i wciąga w klaustrofobiczny szept grozy, zaś Shinobi serwuje samurajski montaż cięć w tempie, przy którym puls robi „speedrun”.
A gdy po tym wszystkim zapragniesz ciszy, domową scenę przejmują rozwiązania pokroju Tapo, które potrafią wyciszyć chaos codzienności, i projektory XGIMI Horizon 20, zmieniające gładką ścianę w ekran większy niż ego niejednego reżysera Marvela.
Jesień zaczyna się obiecująco: technologia chce być sztuką, sztuka udaje gadżet, a gadżety coraz częściej przypominają bohaterów science fiction – i choć brzmi to jak wstęp do dystopii, to przynajmniej dobrze się sprząta.
Przejrzyj numer tutaj.



