Emblemat „M” w BMW to jak znak jakości dla maniaków prędkości i precyzji – obietnica, że samochód nie będzie nudny. Ale gdy ten znak trafia na elektrycznego SUV-a, pojawia się cicha obawa: czy elektryk może być równie zadziorny i dynamiczny jak spalinowy brat? Nowy BMW iX M70 odpowiada na to pytanie z przytupem, zostawiając w tyle poprzednika M60 i serwując nam więcej mocy, lepszą efektywność, ostrzejsze prowadzenie i – w końcu! – fotele, które nie tylko wyglądają na sportowe, ale faktycznie trzymają cię jak najlepszy przyjaciel na zakrętach. Sprawdziłem to osobiście i to prawdziwie pikantna jazda, ale w luksusowym stylu.
Nie oczekuj rewolucji – iX M70 nie krzyczy „patrzcie na mnie, nowy model!”, ale zmiany są jak dobrze dobrany garnitur, który pasuje idealnie i robi wrażenie. Ogromna, podświetlana atrapa chłodnicy zyskała poziome listwy, które zamiast chaosu dają porządek. Smuklejsze reflektory z pionowym układem LED przypominają, że BMW idzie z duchem czasu, a z tyłu klasyczne pionowe odblaski robią magię – auto wydaje się szersze i bardziej osadzone na drodze, jak ktoś, kto zna swoją wartość.
Testowy egzemplarz stał na 22-calowych felgach z czerwonymi zaciskami M – coś jak buty sportowe z limitowanej kolekcji, które przyciągają spojrzenia. Dla odważnych jest opcja 23-calowa – bo czemu nie?
Paleta kolorów? Imponująca jak wybór win w dobrej restauracji – od stonowanej bieli mineralnej po ognisty Aventurine. Z tym autem naprawdę poczujesz się jak na salonach, nawet gdy tylko tankujesz prąd.
Pod maską mamy dwa elektryczne silniki, które po aktualizacji oferują 578 KM i moment 1 100 Nm. Przeskok 0-100 km/h w 3,8 sekundy? To prawie jak wystrzelenie z katapulty, tylko że nie czujesz żadnych spalin, a do tego siedzisz w kanapie na kółkach, ważącej 2,6 tony. To poziom M3 Competition, ale dla tych, którzy lubią więcej przestrzeni i komfortu.
Reakcja na gaz jest teraz błyskawiczna – wciskasz pedał i auto niemalże podskakuje do przodu. Tryb Sport Plus to jak jazda na ostrzu noża – precyzyjna rekuperacja i kontrola hamulca dają ci pełną kontrolę.
Łączy brutalną siłę i dynamiczne prowadzenie z komfortem, który zaskakuje nawet jak na tę klasę
Najfajniejsza nowość? Możliwość wyłączenia DSC, czyli elektroniki pilnującej stabilności. Teraz, jeśli zabierzesz auto na tor, możesz pozwolić SUV-owi na delikatne uślizgi – trochę jak jazda na snowboardzie, tylko na czterech kołach i bez śniegu.
Jako testujący wcześniej iX M60, mogę powiedzieć, że nowe zawieszenie to prawdziwa rewolucja dla pleców i zmysłów. Wygoda w trybie Comfort jest jak miękka poduszka po długim dniu, a kiedy przełączysz na Sport, auto staje się precyzyjnym tancerzem na zakrętach, bez zbytniego kołysania.
BMW pożegnało się z sześciokątną kierownicą, która trochę przypominała ster statku kosmicznego, i wróciło do klasyki – okrągłego koła, które idealnie leży w dłoniach, zwłaszcza gdy tempo rośnie.



Zamiast brać baterię większą niż walizka na wycieczkę dookoła świata, BMW postawiło na spryt i detale. Nowe inwertery, lepsze łożyska i opony, a nawet poprawiona aerodynamika, dały aż 27 km zasięgu więcej – do 600 km wg WLTP to już niemal poziom road tripu bez nerwowego szukania ładowarki.
Szybkie ładowanie nadal zatrzymuje się na 195 kW, więc uzupełnienie od 10 do 80% zajmie około pół godziny. Ulepszona pompa ciepła dba o baterię jak najlepszy trener personalny – szybko rozgrzewa i przygotowuje ją do działania, zwłaszcza zimą.
Fotele. Tutaj BMW nie żartowało. Nowe siedziska M Sport to jak posiadanie osobistego asystenta – trzymają cię na zakrętach, a na długich trasach czujesz się, jakbyś siedział na chmurce. Jako 186-centymetrowy facet doceniłem fakt, że wreszcie nie muszę się bać, że ześlizgnę się na bok czy do przodu. Choć nie ma jeszcze regulacji podparcia ud, to i tak skok jakościowy jest ogromny.
Na autostradzie iX M70 jest jak dobry DJ – zna tempo, podkręca atmosferę, ale nigdy nie przeszkadza. Przy 70 km/h hałas na poziomie 57 dB to jak szept, a układ jezdny daje poczucie, że poruszasz się czymś znacznie większym i droższym, niż wskazuje metka.
System jazdy bez trzymania kierownicy działa sprawnie, choć pewnie pozwolenie na używanie go w Polsce w normalnym ruchu zajmie jeszcze dużo czasu. Nie szkodzi, bo i tak to auto, które najlepiej sprawdzi się w rękach kierowcy, który chce poczuć samochód, a nie tylko jechać do celu.
Za tę radość i technologie trzeba zapłacić od 560 tysięcy złotych, czyli tyle, ile za poprzednią wersję M60. W zamian dostajesz więcej mocy, komfortu i frajdy z jazdy. Jeśli masz M60, przesiadka może być mniej oczywista, ale dla nowych klientów to zdecydowanie najlepszy iX w historii.
BMW iX M70 to najbardziej dojrzała wersja tego futurystycznego SUV-a. Łączy brutalną siłę i dynamiczne prowadzenie z komfortem, który zaskakuje nawet jak na tę klasę. Nie jest rewolucją, ale dokładnie tym, czym powinien być topowy model serii iX – luksusowym gran turismo na prąd z genem M.
Specyfikacja
- CENA MODELU TESTOWEGO 665 900 PLN
- PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 250 km/h
- 0-100 KM/H 3,8 sekundy
- SILNIK elektryczny
- MOC 578 KM
- MAKSYMALNY MOMENT OBROTOWY 1 015 Nm

Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Jeśli szukasz elektryka, który prowadzi się jak sportowiec, a jednocześnie potrafi cię rozpieścić, to właśnie znalazłeś.
Plusy
Znakomita dynamika jazdy. Komfortowe, nowo zaprojektowane fotele. Frajda także na torze. Lepsze zawieszenie i bardziej precyzyjne prowadzenie niż w M60. Luksusowe wykończenie i atrakcyjny design. Poprawiona aerodynamika i zasięg 600 km. Cicha kabina.
Minusy
Brak regulacji podparcia ud w fotelach. Szybkie ładowanie nadal „tylko” 195 kW.