Bang & Olufsen to jeden z nielicznych producentów gadżetów obecny na rynku od tak dawna. Historia przedsiębiorstwa sięga 1925 roku, kiedy to Peter Bang i Svend Olufsen rozpoczęli prace nad pierwszymi urządzeniami audio o genialnym brzmieniu i oryginalnym, niepowtarzalnym designie. Firma świętowała swoje 95. urodziny w listopadzie zeszłego roku, a teraz zgodziła się zdradzić „Magazynowi T3” wszystkie sekrety swojego niepowtarzalnego wzornictwa.
Od czego zaczyna się proces projektowania nowego produktu Bang & Olufsen?
KT: Na początku zawsze sięgamy do naszej pasji, jaką jest doskonałość audio. Mamy jeden cel: odtworzyć każdy utwór w taki sposób, jak chciał tego artysta. To zadanie dla naszych specjalistów od produkcji muzyki, którzy wiedzą, jak miksować dźwięk, i rozumieją, jak powinien on brzmieć, co przekłada się na niezapomniane wrażenia muzyczne.
Kiedyś napisał do mnie jeden z klientów – jego żona, pianistka, ciężko zachorowała. Mąż kupił jej w prezencie słuchawki H95; gdy słuchała na nich koncertu Beethovena, nagle rozpłakała się ze wzruszenia, ponieważ oprócz muzyki usłyszała także palce muzyka, poruszające się na klawiszach fortepianu. Ten poziom akustycznych doznań stanowi podstawę każdego urządzenia.
Następnie zwracamy uwagę na design, który również musi być wyjątkowy. Jestem szczególnie dumny z wykorzystywania geometrycznych, oryginalnych form, ponieważ nigdy nie wyjdą one z mody. Jeśli do tego poświęcisz dużo czasu, by je odpowiednio wykończyć i dostroić, otrzymasz coś ponadczasowego. Połączenie wzornictwa, rzemieślniczej precyzji, dbałości o brzmienie i pewności, że tworzymy coś wyjątkowego, to nasz przepis na zapierający dech w piersiach sprzęt audio.
W jaki sposób wybieracie najlepsze materiały do produktów B&O?
KT: Mamy w firmie takie powiedzenie – urządzenie musi pachnieć, wyglądać i brzmieć jak B&O. A1 został zaprojektowany przez Cecilie Manz; włożyła w to całe swoje serce. Zainspirowały ją gładkie, przyjemne w dotyku kamienie, które czasami znajdujemy na plaży i trzymamy w dłoniach, poznając ich fakturę. Gdy weźmiemy w dłoń A1, ogarnia nas to samo uczucie.
Nie chcemy tworzyć produktów z czarnego plastiku, tylko piękne dla oka, ponadczasowe i perfekcyjnie dopracowane dzieła sztuki. Naszym ulubionym materiałem jest aluminium. To bardzo wdzięczny surowiec, który potrafimy obrabiać tak umiejętnie jak żaden inny producent. Zależy nam także na autentyczności materiałów – jeśli coś wygląda jak drewno, to musi być koniecznie zrobione z prawdziwego drewna.
W zeszłorocznej złotej kolekcji podstawa nowej edycji Beosound Balance jest wykonana z marmuru, a nie tylko pomalowana, by sprawiać takie wrażenie. Drewniane elementy również powstały z drewna. Bardzo często korzystamy także z okazji i wykorzystujemy najróżniejsze, często odmienne od siebie materiały. Intrygują nas surowce przyszłości i to, jak będą one wyglądały.
Podczas tworzenia produktu towarzyszy nam następująca myśl: możemy stworzyć coś dobrego, lepszego lub najlepszego. By osiągnąć ten ostatni poziom, wykorzystujemy nie tylko droższe podzespoły, ale także bardziej egzotyczne, unikatowe materiały.
Dla B&O ważne jest tworzenie sprzętu, który stanie się naturalną częścią wystroju wnętrza. Dlaczego?
KT: Bazując na naszych badaniach, przez długi czas to panowie domu byli odpowiedzialni za zakup sprzętu audio. Coraz częściej ta sytuacja ulega zmianie, i to kobiety decydują, jakie produkty powinny znaleźć się w salonach – i jak powinny wyglądać. Czarne, kwadratowe pudełka prezentują się smutno i nudno, w przeciwieństwie do naszych propozycji, które stają się ozdobą każdego wnętrza.
Staramy się, żeby mimo oryginalnego designu, produkty B&O pasowały do każdego wystroju, a także były zróżnicowane. Przykładowo, możemy zdecydować się na jeden głośnik Beosound Shape i jeden Balance. Chociaż różnią się one wyglądem, zachowują ten sam styl i współpracują ze sobą tak dobrze, jakby stanowiły jedno urządzenie.
W jaki sposób B&O dba o to, żeby sprzęt audio był intuicyjny i przyjazny dla użytkownika?
KT: Mamy dedykowany dział projektowania interfejsu i badania doświadczeń użytkowników. Dużo zainwestowaliśmy w to, by nasze produkty były intuicyjne, a sterowanie nimi – płynne i logiczne. Czasami czujemy jednak, że to nie wystarczy, i chcemy zaproponować klientom coś więcej.
Pierwszym produktem B&O, jaki kiedykolwiek kupiłem, był odtwarzacz Beocenter 2300; zaopatrzyłem się w jego odświeżoną wersję, Beosound 3000, tuż po otrzymaniu tego stanowiska. Uwielbiam ten magiczny moment, gdy podchodzisz do niego i zbliżasz dłoń, a szklane drzwiczki same się rozsuwają – nawet moje dzieci twierdzą, że to naprawdę fajne.
To uczucie towarzyszyło nam podczas projektowania Balance. Jeśli spojrzymy na jego górną ściankę i podejdziemy bliżej, czujniki natychmiast podświetlą jego panel sterowania.
Czy historia marki ma wpływ na design nowych produktów Bang & Olufsen?
KT: Na naszych stronach w mediach społecznościowych regularnie pojawiają się zdjęcia wrzucone przez entuzjastów audio, którzy odrestaurowują nasze stare produkty, dając im drugie życie w wiele lat po premierze. Co najlepsze, wciąż zachowują one swoje walory akustyczne. Zainspirowało nas to do stworzenia klasycznego modelu Beogram 4000 na nowo, jako Beogram 4000c. Wzięliśmy wzór, który liczył sobie pół wieku, ozdobiliśmy go nowymi kolorami i materiałami wykończeniowymi oraz uzupełniliśmy o najnowsze technologie, dzięki którym można połączyć go z głośnikiem Balance – czy to nie wyjątkowy powrót do przeszłości?
JG: Prowadzimy także program Classics, w którym zwracamy szczególną uwagę na to, czego klasyczne produkty B&O mogą nauczyć nas w kwestii długowieczności sprzętu audio. W przypadku Beogram zastanawialiśmy się, jakie materiały najlepiej wykorzystać, jak dostosować dawną formę do obecnej sytuacji na rynku i które technologie powinny znaleźć się w odnowionym klasyku. Następnie wykorzystujemy tę wiedzę do stworzenia wyjątkowego urządzenia. Już wkrótce będziemy obchodzić stulecie działalności i mamy nadzieję uświetnić ten moment kolejnym dużym projektem.
Jakie plany na przyszłość ma B&O – przed i po okrągłej setce?
KT: Tworzenie produktów audio to jak opowiadanie historii, która nie została jeszcze opowiedziana. Przez najbliższych 5 lat dodamy do tej opowieści jeszcze wiele rozdziałów. Przeznaczamy dużo czasu na rozmowy z naszymi konsumentami, dowiadując się od nich, czego szukają w urządzeniach audio. Obserwujemy także, jak zmienia się rynek. Wszystkie te doświadczenia wpływają na sposób, w jaki myślimy o designie, obróbce dźwięku i sposobie, w jaki zintegrujemy nasze produkty z ich domami.
Będziemy kontynuować program Classics, jak również dodamy nowy, obejmujący limitowane edycje naszych produktów i te, które powstały w ramach współpracy z innymi twórcami. Nasza filozofia pozostanie jednak taka sama jak przez ostatnie 95 lat – rozumieć potrzeby klientów, wypełniać ich potrzeby i tworzyć produkty, które nie przestaną budzić emocji i kreatywności.