Gdy w zeszłym tygodniu kapsuła Crew Dragon dokowała na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, wiedzieliśmy, że to dopiero połowa sukcesu. Na szczęście również jej powrót na Ziemię odbył się bez żadnych zakłóceń.
Kapsuła spędziła na Stacji prawie tydzień i była poddawana szeregowi testów. Po tym okresie przyszedł czas na kolejne poważne wyzwanie, czyli powrót na Ziemię. Aby tego dokonać, Crew Dragon musiał bezpiecznie odłączyć się od stacji, przetrwać ponowne wejście w atmosferę a następnie swobodnie spaść w wyznaczonym miejscu i w odpowiednim momencie uruchomić spadochrony łagodzące uderzenie o wody Oceanu Atlantyckiego. Cały proces przebiegł bez zarzutu, a kapsuła została zabrana na brzeg Florydy przez specjalny statek holowniczy Go Searcher. Oprócz testowego manekina wyposażonego w szereg czujników rejestrujących warunki w kabinie miała ona na pokładzie wyniki badań prowadzone na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
To pierwszy w historii lot prywatnego statku kosmicznego na Międzynarodową Stację Kosmiczną zakończony pełnym sukcesem. Teraz kapsuła będzie musiała przejść kilka dodatkowych testów, w tym sprawdzenie, czy procedury nagłego przerwania misji poprawnie działają. Analizie poddane zostaną także zebrane dane, które podpowiedzą konstruktorom, które aspekty lotu powinny zostać zmodyfikowane tak, aby był on jak najbezpieczniejszy. Zanim na pokład Crew Dragon wsiądą astronauci, SpaceX czeka jeszcze dużo pracy, jednak NASA twierdzi, że pierwszy załogowy lot kapsuły powinien odbyć się jeszcze w tym roku. Już wkrótce swoją dziewiczą podróż na Stację odbędzie także konkurencyjne rozwiązanie Boeinga.