Bitcoin, mimo że wielu wieściło tej cyfrowej walucie rychłą śmierć, nadal prężnie się rozwija. Tylko w ciągu ostatnich paru miesięcy płatność bitcoinami zaakceptowały PayPal, Wikipedia czy Overstock. O tym, czym jest Bitcoin, rozmawialiśmy z Lechem Wilczyńskim, założycielem i CEO InPay, pierwszej na świecie spółki, która swoje akcje sprzedaje właśnie za bitcoiny.
Na początek, dla osób, które nie spotkały się jeszcze z Bitcoin, powiedz czym są owe cyfrowe monety i jaka jest ich geneza.
Przyjęło się mówić, że fundamenty cyfrowej waluty Bitcoin powstały w 2008 roku wraz z pojawieniem się opisu działania protokołu Bitcoin. Jego autor do dnia dzisiejszego pozostał anonimowy i znany jest pod pseudonimem Satoshi Nakamoto. Trwają spekulacje, kim jest autor rozwiązania dla problemu zaufania w zdecentralizowanej sieci. Rzadko kiedy patrzy się na to wydarzenie z perspektywy interdyscyplinarnego osiągnięcia naukowego, ludzie skupiają swoją uwagę na specyficznym zastosowaniu tej technologii, jakim jest cyfrowy pieniądz.
Protokół Bitcoin to coś więcej niż waluta, to cała gama potencjalnych rozwiązań, które mogą pozwolić na rezygnację z konieczności istnienia centralnie zarządzanych organizacji np. urzędów certyfikacji, nazw domen internetowych, notariuszy, centralnie sterowanych systemów do głosowania. Protokół umożliwia również rozwiązanie takich problemów jak mikropłatności, uwierzytelnianie, reputacja, ochrona przed spamem, dowodzenie praw autorskich, inteligentne kontrakty oraz pozwolił na narodziny nowego bytu jakim są zdecentralizowane autonomiczne korporacje.
Najważniejszy, moim zdaniem, jest jednak fakt, że każda osoba lub instytucja zaufania publicznego może, a wręcz powinna, być zastąpiona zdecentralizowanym systemem. Protokół Bitcoin pozwala na zaprogramowanie bardzo zaawansowanych procedur, które dzisiaj wymagają specjalistycznych umów i zewnętrznego nadzoru.
Dzisiaj jednak najbardziej rozpowszechnioną aplikacją jest oczywiście cyfrowa waluta, a raczej mechanizm pozwalający na zdecentralizowany zapis historii transakcji, inaczej mówiąc zobowiązań między użytkownikami cyfrowych walut.
W jaki sposób bitcoiny są generowane? Pojęcie tzw. „górników” funkcjonujące na tym rynku brzmi dość tajemniczo…
Zacznijmy od tego, że bitcoiny nie mają jednego emitenta. I to jest przełomowa zmiana w stosunku do wcześniej istniejących cyfrowych walut. Nowe jednostki może powołać do życia każdy użytkownik komputera, na którym zainstalowane oprogramowanie, pracujące zgodnie z protokołem Bitcoin, znajdzie rozwiązanie dla rozgłoszonego w sieci problemu kryptograficznego. Im większa moc obliczeniowa sprzętu komputerowego, tym większe prawdopodobieństwo, że to właśnie nam uda się znaleźć rozwiązanie. W przypadku, gdy nasz komputer znajdzie odpowiedź, pochwali się tym faktem reszcie węzłów i może domagać się nagrody, która obecnie wynosi 25 BTC. Na dzień dzisiejszy proceder ten stał się na tyle konkurencyjny, że tylko dużym graczom opłaca się potwierdzać transakcje, albo tam gdzie energia elektryczna jest nieporównywalnie tańsza. Nadal dość mocno zdecentralizowany układ optymalizujący zużycie energii i mocy sieci zapewniającej bezpieczeństwo transakcji.
To działanie ma jeszcze jedną bardzo ważną funkcję – potwierdzanie prawdziwości dokonanych w przeszłości transakcji!
W trakcie poszukiwań kolejnego rozwiązania w sieci pojawiają się nowe transakcje między użytkownikami. Nie trudno się domyśleć, że niektórzy z nich mogą działać w sposób nieuczciwy wobec pozostałych i próbować dokonać manipulacji m.in. przesłać kilku osobom te same środki. W przypadku centralnie zarządzanych systemów finansowych, to banki weryfikują, czy transakcja faktycznie ma pokrycie w stanie konta. Natomiast w zdecentralizowanej sieci tę funkcję przejmuje praca setek tysięcy komputerów, które muszą uzgodnić stan faktyczny.
W takiej sieci wszyscy działają przy założeniu, że nikomu nie możemy powierzyć całkowitego zaufania i dlatego mamy prawo domagać się potwierdzenia zajścia danej transakcji. Prawo wielkich liczb i prawdopodobieństwo przychodzą z pomocą. Gdyby ktokolwiek chciał dokonać fałszywych transakcji, musiałby je potwierdzić lub namówić pozostałych do ich zatwierdzenia. To oznacza, że musiałby wygrać w wyścigu w bardzo trudnej dyscyplinie jaką obecnie jest obliczanie tzw. funkcji skrótu SHA-256. Dlaczego? Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy zrobić małą dygresję.
Osoby potwierdzające transakcje chcąc zostać wynagrodzeni kolejnymi Bitcoinami dążą do tego, aby jak najwięcej takich skrótów obliczać w jednostce czasu (przy jak najmniejszym nakładzie finansowym) po to aby sprawdzić jak największą ilość potencjalnych odpowiedzi. Pięć lat temu zwykłe komputery PC gwarantowały dość wysokie prawdopodobieństwo znalezienia rozwiązania w relatywnie krótkim czasie. Im większa moc całej sieci tym szybciej znajdowano pasujące rozwiązania.
Czy to nie oznacza jednak, że wszystkie Bitcoiny zostałyby rozdysponowane dość szybko? Nie, ponieważ protokół uwzględnia wzrost mocy obliczeniowej sieci i automatycznie reguluje, co dwa tygodnie jak trudne mają być kolejne zadania. Po drugie ilość uwalnianych Bitcoinów odpowiada obrazowi funkcji logarytmicznej w czasie. W zamyśle twórcy protokołu, Satoshi Nakamoto, miało to odzwierciedlać skalę wydobycia cennego kruszcu – na początku jest łatwo i można wydobywać dużo w tym samym przedziale czasu, ale potem cenny element pojawia się w mniejszych ilościach.
W praktyce przekłada się to na zmniejszenie możliwych do wydobycia Bitcoinów o połowę co 4 lata. Na początku można było wydobywać 50 BTC co 10 minut, obecnie tylko 25 BTC. Do 2039 roku ponad 99% wszystkich BTC będzie w posiadaniu użytkowników (o ile nie zgubią swoich kluczy prywatnych).
I tu wracamy do problemu zaufania, który zostaje rozwiązany poprzez motywację finansową. Osoba lub grupa chcąca zafałszować transakcje musiałaby przez dłuższy czas wygrywać we wspomnianym wyścigu. Przy aktualnej infrastrukturze osiągającej moc w Peta hashach na sekundę, staje się to nieopłacalnym wyzwaniem.
To nie znaczy jednak, że możemy być ślepi na potencjalne problemy. Ubocznym skutkiem wzrostu mocy obliczeniowej okazał się federacyjny charakter cyfrowego górnictwa. Użytkownicy łączą się w spółdzielnie, które dzielą się uzyskaną nagrodą proporcjonalnie do włożonej mocy obliczeniowej. To jednak sprawia, że tak powstałe kopalnie często potrafią potwierdzić kilka bloków transakcji pod rząd, co stanowi pewne ryzyko manipulacji ze strony administratorów kopalni. Użytkownicy jednak dobrowolnie widząc ryzyko przenoszą swoja moc obliczeniową do mniejszych spółdzielni. W procesie cyfrowego górnictwa wszystkie transakcje wykonane w ostatnich 10 minutach zostają potwierdzone i zapisane w postaci bloku transakcji. Takie bloki transakcji są łączone łańcuch, który pozwala prześledzić wszystkie transakcje od początku istnienia sieci Bitcoin.
Zdecentralizowane przechowywanie kopii łańcucha bloków jest fundamentem działania sieci Bitcoin. Ta wielka księga transakcji pozwala wyliczyć salda wszystkich adresów Bitcoin w sieci.
Bitcoinowi nie grozi inflacja ponieważ liczba monet na rynku jest ograniczona. Kto lub co kontroluje, by liczba BTC nie przekroczyła żądanej liczby?
To nie jest do końca prawda jeśli mówimy o inflacji jako ogólnym wzroście cen. Nawet w przypadku waluty, której podaż jest z góry ograniczona, ceny mogą rosnąć. Przykładowo na rynku może zabraknąć łopat przy nagłym ataku zimy i cena rośnie. I odwrotnie są przypadki, że zwiększanie podaży pieniądza / luzowania ilościowego może korelować ze spadającymi cenami. Np. w Japonii społeczeństwo się starzeje i ogranicza wydatki, a sąsiedzi dopłacają do eksportu itp.
Natomiast, czy da się zmienić wielkość podaży waluty Bitcoin? W pewnym sensie tak, o ile by został uzyskany stosowny konsensus jego użytkowników. Różnica jednak polega na tym, że byłaby to dobrowolna decyzja wszystkich oszczędzających w tej walucie. W przypadku walut dekretowanych przez rządy i banki centralne wszystko może się zmieniać jak w kalejdoskopie – w dobrej wierze waluta może zostać całkowicie zdewaluowana w imię stymulowania gospodarki, czy redukcji długu publicznego. Taka waluta stanowi ogromne ryzyko dla oszczędzających jak również motywuje do zaciągania długów.
Protokół Bitcoin pozwala na tworzenie dowolnych modeli ekonomicznych w postaci alternatywnych kryptowalut. Jedne mogą mieć np. wbudowaną inflację bazy monetarnej, ale nie taką, która zależna jest od widzimisię paru osób, ale np. od neutralnego wskaźnika ekonomicznego. O takiej walucie na którą nie ma wpływu żaden człowiek marzył Milton Friedman.
W przyszłości możemy doświadczyć warsztatów na uczelniach ekonomicznych gdzie studenci będą projektować zdecentralizowane systemy walutowe oparte o różne teorie. Już dzisiaj powstają kryptowaluty, które odnoszą sukces dzięki memetyce, a ich entuzjaści są w stanie sfinansować wyjazd jamajskich bobsleistów na Olimpiadę.
To, co należy podkreślić, to dobrowolność korzystania z danej waluty. Obecnie mamy do czynienia w mniejszym lub większym stopniu poważnym i smutnym monopolem na emisję pieniądza. Jesteśmy również zmuszani do korzystania z danej waluty na danym terytorium. Sam ten fakt powoduje, że emitenci nie muszą zabiegać o obecność w naszych portfelach. W przypadku kryptowalut, dobrowolnie decydujemy się na ich używanie, wymianę, wydobycie. Konkurencja między kryptowalutami zapewnia, że w przypadku kompromitowania się jednej z nich, większy udział w rynku uzyska inna. Kiedyś konkurencja lokalnych walut była na porządku dziennym, ale odeszliśmy od tego ze względu na koszty transakcji / wymiany w obrocie gospodarczym. Przecież podobna idea przyświecała wprowadzeniu Euro – obniżenie kosztów i barier transakcyjnych w strefie wolnego handlu. Natomiast w przypadku kryptowalut te problemy nie mają już racji bytu. Cyfrowe pieniądze przelicza, wymienia i przesyła się dużo łatwiej i taniej. Możemy więc w nowoczesnej gospodarce spokojnie wrócić do urynkowienia środków płatniczych.
Coraz więcej zagranicznych firm i korporacji akceptuje płatność bitcoin, oszczędzanie w nich zaleca także rząd niemiecki. Na tym tle Polska wypada dość blado…
Patrząc na mapę akceptacji Bitcoin na świecie, może nie jesteśmy liderem, ale też nie jesteśmy pustynią. Wbrew pozorom dzieje się dużo. Powstało Polskie Stowarzyszenie Bitcoin, FPITM ze Szczecina produkuje najszybsze na świecie koparki na USB 3.0, polskie media podchodzą z zainteresowaniem do tematu cyfrowych walut, organizowane są częste spotkania dla entuzjastów – w miejscach, które zaczęły akceptować tę formę płatności, jesteśmy na 10 miejscu na świecie pod względem ilości pełnych węzłów sieci Bitcoin. Szkoła Główna Handlowa dzięki dr Krzysztofowi Piechowi organizuje seminaria na temat cyfrowych walut. Bitcoin obecny jest również na wielu konferencjach dla biznesu. Firmy informatyczne takie jak El Passion wypłacają chętnym pensje w Bitcoin, a organizacje non-profit z sukcesem zbierają środki na szczytne cele.
Nasza wizja jest skupiona wokół tego, aby Polska stała się liderem w Europie zanim na dobre zdecentralizowane waluty zadomowią się na całym świecie. Podoba nam się ten element rywalizacji międzynarodowej. Dlatego razem z InPay.pl pomagamy polskim sklepom rozpocząć przygodę z nową formą płatności. Przede wszystkim gwarantujemy kurs na moment transakcji i eliminujemy ryzyko zmiany ceny, którego tak wszyscy się obawiają.
Obecnie nabywcy bitcoinów dzielą się na osoby, które zarabiają na ich zmiennym kursie oraz tych, którzy traktują je jako środek płatniczy. Czy są obecnie przeprowadzane badania pokazujące, jaki jest stosunek liczbowy jednych do drugich i jak zmienia się w ostatnim okresie?
Dokładnych danych nie znamy niestety. Ogólnie ilość transakcji oscyluje na poziomie 50-70 tys. dziennie. Nie mamy danych ile z nich to płatności w sklepach na całym świecie. Jedno jest pewne. W ciągu pierwszej doby od wprowadzenia płatności Bitcoin w sklepie overstock.com dokonano transakcji w równowartości ponad 120 tys dolarów…
Jaką przewidujesz przyszłość dla bitcoinów? Czy jego pozycji mogą zagrozić inne kryptowaluty takie jak Litecoin czy Namecoin?
Ogromną rolę w przypadku przełomowych technologii odgrywa tzw. efekt sieciowy. Mimo, że Bitcoin jest o niebo lepszy niż jakakolwiek istniejąca fiducjarna waluta, to używa go mały procent ludzi. Nawet jeśli w przyszłości powstanie poważny konkurent dla Bitcoin, który będzie szybszy, tańszy, bezpieczniejszy to i tak minie sporo czasu zanim ludzie zdecydują się na zmianę. Aktualnie inne kryptowaluty mają swoją istotną rolę i są potrzebne. Stabilizują kurs, dodają dodatkową warstwę anonimowości, pozwalają na dokonywanie tanich mikropłatności, pozwalają na wykorzystanie normalnego sprzętu komputerowego do górnictwa, dodają mechanizm hedge dla Bitcoin i pozwalają testować różne koncepcje ekonomiczne.