Pamiętam mój ostatni wyjazd pod namiot i walkę, jaka rozgorzała, gdy okazało się, że mieliśmy dwie ładowarki na siedem osób (i znacznie więcej gadżetów). TP-Link UP540 to sposób, żeby zapobiec takim sytuacjom.
Ładowarka ma postać niewielkiego dysku z sześcioma portami. Jeden służy do podłączenia jej do gniazdka, a pięć złączy USB na krawędzi pozostaje do dyspozycji użytkownika. Porty rozmieszczone są stosunkowo daleko od siebie, dzięki czemu można wygodnie podłączać do nich także krótkie przewody USB bez obaw o to, że ładowane gadżety będą o siebie zawadzać. Aby skorzystać z ładowarki należy mieć własne kable – szkoda, że nie ma chociaż jednego wbudowanego przewodu, na przykład z USB-C.
UP540 grzecznie współpracuje ze wszystkimi kablami, zapewniając szybkie i wydajne ładowanie. Bardzo dobrze radziła sobie ona zarówno z urządzeniami Apple (w tym wymagającym iPadem Pro), jak i z telefonami na Androidzie, smartwatchami i etui do prawdziwie bezprzewodowych słuchawek. Gdy korzystałem z dobrych przewodów, czas ładowania gadżetów był krótszy niż przy użyciu fabrycznej ładowarki.
Jednocześnie zastosowana w UP540 technologia Smart Charging dostosowuje moc ładowania do podłączonego urządzenia i chroni sprzęt przed przepięciami elektrycznymi i przeładowaniem baterii. Pozwala to wydłużyć żywotność akumulatorów.
TP-Link UP540 na pewno trafi do bagażu na majówkę i wakacyjne wypady niejednej osoby.
Cena 75 PLN
Werdykt
NASZYM ZDANIEM…
Z ładowarką od TP-Link oszczędzisz miejsce w plecaku i akumulatory.
Plusy
Wydajne ładowanie, które inteligentnie dopasowuje się do rodzaju ładowanego gadżetu.
Minusy
Brak wbudowanego przewodu – bez własnych kabli ani rusz!