Przyznam się bez bicia, że nienawidzę odkurzania. Mycie okien, pranie, prasowanie – wszystko OK i do wykonania, ale perspektywa wyciągnięcia z szafy klasycznego odkurzacza i spędzenia czterdziestu minut w towarzystwie rur, szczotek i odgłosu jego silnika skutecznie zniechęca mnie do wstania z kanapy i zrobienia jakichkolwiek porządków. Właśnie dlatego roboty sprzątające goszczą w moim domu już od wielu lat.
Tym razem miałem okazję zapoznać się z najnowszym dzieckiem firmy iRobot, które obiecuje nie tylko dokładnie wysprzątane podłogi, ale także niemal całkowitą autonomiczność. Sprawdźmy, czy moje marzenie się spełni i rzeczywiście będę mógł zapomnieć o odkurzaniu na długie tygodnie.
Robot bojowy
Roomba i7+ to pod wieloma względami zupełnie nowe urządzenie w ofercie iRobot, ale zachowuje wiele mechanizmów i udogodnień sprawdzonych w poprzednich modelach. Mimo zastosowania w nim zaawansowanych technologii, instalacja stacji bazowej i konfiguracja robota to prosty proces, przez który przeprowadziła mnie aplikacja iRobot Home i zawarta w niej polskojęzyczna instrukcja obsługi. Bez problemu połączyłem go również z domowym ekosystemem smart home opartym o Asystenta Google. Gdy urządzenie było gotowe do pracy, nakazałem mu wyruszyć w dziewiczy rejs.
Podczas sprzątania moją uwagę zwróciła przede wszystkim kultura pracy Roomby i7+. Już poprzednie generacje były cichsze niż większość klasycznych odkurzaczy, ale dzięki nowej lokalizacji silnika (teraz znajduje się on w środku sprzętu, a nie w pojemniku na brud) robot porusza się niemal bezgłośnie. Gdy w pokoju grała muzyka lub był włączony telewizor, dźwięki pracy nie docierały do moich uszu.
System rozpoznawania przeszkód w czasie rzeczywistym wybiera punkty orientacyjne i za ich pomocą optymalizuje trasę sprzątania. Gdy w trakcie cyklu przesunąłem fotel, i7+ natychmiast wykrył, że punkty zmieniły swoje położenie i wrócił do poprzednio uprzątniętego miejsca, aby odkurzyć nowo odkrytą przestrzeń.
Pogromca brudu
Mam w domu różne rodzaje podłóg, od kafelków w kuchni i łazience do grubych wykładzin w pokoju dziennym i sypialni. Te ostatnie stanowią spore wyzwanie dla niejednego odkurzacza, ponieważ wszystkie zanieczyszczenia bardzo łatwo wgniatają się pomiędzy ich włókna. Roomba i7+ otrzymała specjalne nowe, gumowane szczotki, które najpierw wyplątują brud z dywanów, a następnie dokładnie go zagarniają. Robot wzorowo radził sobie na każdym rodzaju podłoża, usuwając wszystkie typy zanieczyszczeń: kurz, pyłki, drobne cząsteczki pokroju żwirku do kuwety i zwierzęcą sierść.
Sprawdziłem go także w sytuacji kryzysowej, gdy na wykładzinie rozsypałem suchą ziemię do roślin doniczkowych. i7+ był akurat w trakcie cyklu czyszczenia; gdy dojechał do miejsca wypadku, system Dirt Detect wykrył szczególnie zabrudzoną powierzchnię i nakazał robotowi sprzątanie tego miejsca aż do mometu, gdy cała ziemia została usunięta.
Ale zassał!
Po zakończeniu odkurzania Roomba i7+ wraca do bazy. Nie jest to jednak znany z poprzednich modeli „zwyczajny” punkt ładowania, a stacja dokująca Clean Base z systemem automatycznego opróżniania pojemnika. Dotąd większość dostępnych na rynku robotów wymagała regularnego otwierania urządzenia i ręcznego usuwania zanieczyszczeń – w zależności od wielkości mieszkania trzeba to było robić nawet po każdym sprzątaniu. Teraz czyszczeniem zbiornika zajmie się stacja, podłączająca się do robota poprzez umieszczony na jego spodzie wylot i zasysająca zebrany brud. Opróżniony pojemnik można następnie wyjąć i umyć pod bieżącą wodą, po uprzednim wyjęciu filtra.
Zanieczyszczenia zamykane są w worku, który mieści do 30 razy więcej brudu niż sam robot. Przy moim harmonogramie pracy (o nim zaraz) starczy on na cztery tygodnie użytkowania, a o konieczności jego wymiany poinformuje mnie aplikacja iRobot Home oraz świecąca na czerwono kontrolka na samej stacji. Proces usuwania zanieczyszczeń to higieniczna czynność – wystarczy pociągnąć za plastikowy element torby i wyjąć ją ze stacji. Na początku obawiałem się, że coś może pójść nie tak, a cała zawartość przez przypadek wysypie się na moja podłogę (lub na mnie), ale na szczęście zużyty worek szczelnie zamyka się podczas wymiany.
Jedynym minusem jest to, że torby są jednorazowe i trzeba regularnie je dokupować – tego wydatku nie da się pominąć. Zestaw trzech dodatkowych kosztuje 85 PLN.
Pokojowe rozwiązanie
Wspominałem już o aplikacji iRobot Home, ale warto do niej wrócić w kontekście umiejętności Roomby i7+. Tworzenie map sprzątania było obecne już w poprzedniej generacji robotów, ale po raz pierwszy urządzenie otrzymało możliwość zapamiętywania rozkładu pomieszczeń. Funkcja ta nosi nazwę Imprint Smart Mapping, jest dostępna z poziomu aplikacji i pozwala robotowi podzielić mieszkanie na konkretne pomieszczenia, które następnie mogą być sprzątane według określonego harmonogramu. W moim domu pokój dzienny i przedpokój brudzą się jakieś dwa razy szybciej od reszty pomieszczeń, dlatego skonfigurowałem w nich codzienne odkurzanie, a w reszcie domu – jedynie co dwa dni.
Z ciekawości przetestowałem Roombę i7+ w mieszkaniu znajomych, gdzie po kilku przejazdach treningowych również stworzyła ona plan pokoi. Robot nie nadpisał moich ustawień, ponieważ w pamięci może zostać zapisanych aż 10 różnych układów pięter. Należy pamiętać, że do stworzenia dokładnej mapy domu sprzęt potrzebuje odrobiny praktyki – w moim przypadku wystarczyły trzy przejazdy.
Ponadto w pudełku poza zapasowym filtrem, drugim workiem do stacji bazowej i szczotką obrotową otrzymamy Wirtualną Ścianę Dual Mode. Tworzy ona barierę uniemożliwiającą Roombie i7+ wjechanie do konkretnego pomieszczenia lub na obszar o promieniu 60 cm od jednostki Dual Mode. Umieściłem ją tak, żeby strzegła plątaniny przewodów ukrytej za moim gamingowym komputerem – przypadkowe pociągnięcie za niektóre z nich mogło skończyć się tragicznie dla mojego zestawu VR. Sprawdziła się ona bez zarzutu. Ponadto robota można skonfigurować do współpracy z Alexą i Asystentem Google, dzięki czemu reaguje on na polecenia głosowe.
W trakcie testów Roomba i7+ pozwoliła mi oszczędzić sporo czasu i nerwów. Wracanie z pracy do czyściutkiego mieszkania, w którym nie trzeba nawet przygotowywać robota do kolejnego sprzątania, to niezwykle przyjemne uczucie. iRobot wysoko wycenił swoje urządzenie, ale w tym przypadku cena jest uzasadniona – w końcu płacimy za niemal stuprocentową bezobsługowość i absolutną niezawodność.
Specyfikacja
- Cena 5 400 PLN
- System sprzątania AeroForce
- Stacja dokująca Clean Base
- Nawigacja iAdapt 3.0 + vSLAM
- Wirtualne ściany tak
- Sterowanie aplikacja iRobot HOME, Amazon Alexa, Asystent Google, przyciski na robocie
- Wysokość 9,5 cm
- Średnica 33,5 cm
Werdykt
NASZYM ZDANIEM…
Roomba i7+ to poważna inwestycja, ale w końcu czas to również pieniądz, a z tym robotem sprzątającym oszczędzisz go naprawdę dużo.
Plusy
Cicha, wydajna i dokładna praca. Zapamiętywanie pomieszczeń pomaga w ustaleniu harmonogramu pracy. System Clean Base działa idealnie. Łatwa obsługa i konfiguracja.
Minusy
Worki na brud trzeba dokupywać osobno. Wysoka cena urządzenia.