Jak zawsze przed sezonem świątecznym czekają na nas najróżniejsze premiery i ogłoszenia. Oculus, marka-córka Facebooka, zaprezentował właśnie dwa zupełnie nowe systemy VR przeznaczone dla różnych grup docelowych. Pokazał również swoją wizję przyszłości VR i możliwych zastosowań nowych headsetów.
Według słów Marka Zuckerberga, celem Oculusa jest „wprowadzenie miliarda ludzi w świat VR”. Oczywiście jednym z czynników limitujących dostęp do tej usługi jest wysoka cena dedykowanych komputerowych headsetów. Problem ten ma rozwiązać Oculus Go – sprzęt łączący świat mobilnego i desktopowego VR. Gogle będą wyposażone w wyświetlacz LCD o rozdzielczości 2560 x 1440 (nie trzeba będzie zatem korzystać z telefonu) oraz soczewki z redukcją odblasku i szerokim polem widzenia – takim samym, jak w Oculus Rifcie. Sprzęt posiada głośniki i wejście minijack oraz dedykowany kontroler. Pierwsze Oculusy Go pojawią się na rynku już w listopadzie. Cena tego headsetu to jedyne 199 USD, czyli w Polsce najprawdopodobniej zapłacimy za niego ok. 750-800 PLN. To niewiele, jak na komputerowy headset.
Dla osób szukających mocniejszych wrażeń w rzeczywistości wirtualnej, Oculus zaprojektował headset Santa Cruz. Był on pokazywany już w zeszłym roku, jednak teraz możemy podziwiać go ze wszystkimi ulepszeniami. Santa Cruz to pierwszy zestaw VR wyposażony w obsługę sterowania 6DoF (sześć stopni swobody, czyli pełen zakres ruchów) i pełny, wewnętrzny zestaw czujników: żadnych kabli, żadnych zewnętrznych trackerów. Kontrolery Santa Cruz przypominają te znane z Oculusa, ale wykorzystują inne trackery. Cena i data wejścia na rynek tego headsetu pozostaje na razie nieznana.
Do czego będziemy mogli wykorzystać nowe headsety? Poza graniem umożliwią nam one… pójście na koncert. Opracowywana przez Facebooka usługa „Venues” będzie polegała na stworzeniu wspólnej przestrzeni VR dla ciebie i twoich znajomych, w której obejrzycie materiał z koncertu – lub nawet livestream! Wydarzenia muzyczne to nie jedyne jej zastosowanie; Facebook planuje uwzględnić również premiery kinowe i telewizyjne. Czyżby nadeszła era wirtualnych spotkań na nowy odcinek „Gry o Tron”?