Autorka takich hitów jak „Przyjdzie Taki Dzień”, „Lecę Tam” oraz „Dryfy” powraca z nową płytą! Artysta stawia wszystko na jedną kartę i postanowiła być sama dla siebie szefem. Dokąd zaprowadzi ją nową metoda pracy?
Muzyka była obecna od początku w jej życiu i wokół muzyki krążyły jej działania. Najpierw skupiała się na tańcu. Niedługo potem mocniej zainteresowała się śpiewaniem, komponowaniem piosenek i graniem na instrumentach. Pierwsze poważne kroki w tym kierunku zrobiła w wieku 16 lat, kiedy zgłosiła się do zaśpiewania na jednym z wydarzeń w łódzkim domu kultury, kilka lat później Kasia Popowska zdobywa listy przebojów z singlami „Przyjdzie Taki Dzień”, „Lecę Tam” oraz „Dryfy”.
Dziś artysta powraca z nową płytą! Nowy album Kasi Popowskiej, „TOAST” ukaże się 27 listopada 2020 roku w dużej mierze będzie podejmował tematy relacji, budowania w sobie odwagi do bycia sobą oraz samoświadomości. W tym tonie utrzymany jest drugi singiel „Nim potłuczemy szkło”
Słowa utworu odnoszą się do śmiałości działania w relacji z drugą osobą. Zachęcają do stawiania odważnych kroków i poddaniu się emocjom, tak aby relację przeżywać na sto procent. Im jestem starsza, tym mocniej zdaję sobie sprawę, jak ważne jest nie bać się być sobą i podejmować trudne decyzje. – mówi Kasia Popowska.
Jacek Stasiak: Po kilku latach przerwy powracasz z singlem „Nie Ma Nas”, który promuje nową płytę.
Kasia Popowska: To była dość długa przerwa, był czas dojrzeć, przemyśleć swoje życie, potrzebowałam też chwili, żeby złożyć w całość to co siedziało mi w głowie czego efektem tego jest m.in. piosenka „Nie Ma Nas”.
Stawiasz kolejny krok w swojej karierze. Nie wiążesz się z żadną dużą wytwórnią, tylko jesteś sama odpowiedzialna za wydanie całości. Dlaczego taka decyzja?
Zakończyłam współpracę z wytwórnią płytową i nie chciałam od razu wiązać się z kolejną. Postanowiłam przy okazji tej płyty wziąć wszystko w swoje ręce, zobaczyć jak to wygląda od środka i wydać całość własnym sumptem. Na pewno jest dużo plusów tej sytuacji m.in.: oddech i powiew świeżości, powrót do korzeni gdzie o wszystkim decydował artysta.
Piosenka „Nie Ma Nas” jest bardzo intymnym utworem.
Na pewno jest w nim więcej szczerości wobec samej siebie. Ten singiel jak i generalnie cała płyta jest inna w porównując ją do wcześniejszej mojej twórczości. Jest to swojego rodzaju eksperyment i wyeksponowanie tego co jest mi bliższe.
Kolejną odsłoną nadchodzącej płyty jest „Nim Potłuczemy szło”. Przy okazji tej piosenki miałaś pomoc świetnego autora.
Ten utwór powstawał po za mną i dużo wcześniej niż dowiedziałam się o jego istnieniu. Maciek Wasio z którym pracowałam nad płytą przesłał mi ten utwór około dwa lata temu, bardzo spodobała mi się ta piosenka i zarejestrowałam ją w formie demo. Akurat to był etap w moim życiu gdzie zbierałam utwory i miałam w zanadrzu ten utwór schowany w szufladzie. Gdy kilka miesięcy później posłuchałam jeszcze raz „Nim Potłuczemy Szkło”, poczułam ponownie moc tej piosenki i byłam pewna, że znajdzie się ona na płycie.
Dlaczego producentem płyty został Maciej Wasio, znany przede wszystkim z współpracy z Afromentalem. Jak doszło do tej współpracy?
Maciej Wasio jest producentem całej płyty, za co bardzo mu dziękuję. Na początku naszej współpracy nie miałam świadomości, że Maciej współpracował z Tomsonem i Baronem. Po drugiej płycie szukałam nowych piosenek, otrzymałam kontakt właśnie do Maćka i spotkaliśmy się, by nagrać pierwsze kompozycje. Co ciekawe żadna z nich nie weszła na płytę i najprawdopodobniej zostaną głęboko w archiwum, jednak dało nam to okazję, by się dobrze poznać. Następnie przyszedł taki moment kiedy zaczęłam pisać utwory pod kątem innego projektu – nie pod kątem swojego solowego albumu – i zadzwoniłam do Macieja, że muszę nagrać dwa utwory i potrzebuję jego pomocy. Spotkaliśmy się w warszawskim studiu, cała współpraca przeszła tak bezproblemowo, złapaliśmy porozumienie dusz. Wpadłam na pomysł, by jednak te utwory wrzucić na moją nową płytę i nagrać wspólnie cały album.
To jak możemy datować powstanie płyty?
Płyta w formie muzycznej jest już gotowa od ponad roku i czeka na fizyczne wydanie, na swoją oficjalną premierę. Wypuściliśmy kilka singli, by dać przedsmak całości. (Nowy album Kasi Popowskiej, „TOAST” ukaże się 27 listopada 2020 roku).
Ze względu na okres pandemii nie mogłaś zaprezentować swoich nowych piosenek podczas koncertów, więc zagrałaś kilka koncertów on-line. Jak podchodzisz do tej formy kontaktu z fanem?
Swoją karierę zaczynałam od YouTube’a, śpiewanie do kamery, do telefony nie jest mi obce i fajnie było do tego wrócić. Jednak jak posmakujesz czym są koncerty na prawdziwej scenie i poczujesz ten bezpośredni kontakt z publicznością, to za tym tęsknisz. Mam nadzieję, że już wkrótce wszystko powróci do normalności i zagramy prawdziwy koncert.
Oprócz pracy nad swoją płytą znajdujesz również czas na pisanie tekstów dla innych.
To jest trochę tak, że jak ktoś zwraca się do mnie z pytaniem „czy pomogłabym napisać ten tekst?”, to wtedy się zgadzam. Nigdy nie piszę tekstów „na zapas”, tekstów, które leżą szufladzie i czekają na moment gdy ktoś się do mnie zgłosi. W momencie gdy ktoś wysyła do mnie taką prośbą wspólnie siadamy do tekstu, rozmawiamy o nim i piszę całość od zera. Pisanie tekstów dla kogoś jest o tyle świeże i fajnym rozwiązaniem, bo możesz powiedzieć innymi słowami to, czego ja bym nie powiedziała albo nie przekazałabym tego w takiej formie.
Masz ulubiony swój tekst wykonywany przez innego artystę?
Trudno wskazać jedną taką piosenkę. Bardzo lubię chwilę kiedy to co mam w głowie i sposób zaśpiewania tego czyli moje wyobrażanie finalnej kompozycji jest zbliżony do tego co mogę później usłyszeć w radiu. Pod tym kątem zawsze przemiło współpracuje się z Blue Cafe, ponieważ Dominika ma świetny głos i charyzmatycznie interpretuje teksty.