Internetowe stacje radiowe nadają to co chcą. Ich nowoczesne odpowiedniki puszczą to co chcemy, chociaż mogą pobierać drobne opłaty. Co ciekawego oferują serwisy z muzyką na życzenie?
Last.fm od lat jest synonimem spersonalizowanego radia. Za 3 dolary (ok. 9 złotych) miesięcznie możemy słuchać wybranej stacji. Po co płacić za radio? W Last.fm nie ma reklam ani nudnych przerywników z z informacjami o korkach. Ponadto muzyka ustalana jest na podstawie naszego gustu: możemy słuchać tylko ulubionych utworów albo odkrywać nowe zespoły, które podobają się innym fanom naszych ukochanych grup.
Część utworów można odsłuchać na życzenie w dowolnej chwili albo pobrać na dysk, jednak nie będą to nowości. To w końcu radio, a nie sklep z płytami.
Serwis posiada również rozbudowane funkcje społecznościowe – integruje się z {link_wew 5973}Facebookiem{/link_wew} i YouTube, a klasyfikacja muzyki odbywa się w dużej mierze dzięki zaangażowaniu użytkowników.
Uwalniają muzykę
Co, jeśli 3 dolary miesięcznie to i tak za dużo? Jamendo jest największym na świecie zbiorem darmowej, legalnej muzyki. W bazie znajduje się 20000 albumów i 200000 pojedynczych utworów. Umieszczają ją sami twórcy na licencji Creative Commons.
Jak łatwo się domyślić, w Jamendo nie znajdziemy utworów gwiazd znanych z komercyjnych stacji radiowych i telewizyjnych. Większość twórców to początkujące zespoły, które chcą w ten sposób zaprezentować swoją twórczość lub dorobić na reklamach albo sprzedaży komercyjnych licencji. Niektórym (w zależności od licencji) będziemy bowiem musieli zapłacić jeśli np. puszczamy muzykę w lokalu.
W Jamendo możemy słuchać konkretnych utworów, wykonawców lub muzyki z danego gatunku, a następnie… pobrać wszystkie pliki! Część z nich może być nawet użyta komercyjnie. Z zasobów Jamendo korzystają m.in. Skoda i włoski oddział MTV.
Prawie jak iTunes
W kwietniu 2010 roku do systemu Ubuntu dodano możliwość kupienia muzyki bezpośrednio z odtwarzacza Rhythmbox. Jeden utwór kosztuje 99 eurocentów. Jest to cena podobna do iTunes (0,69-1,29 dolara). Pliki nie są zabezpieczone systemami DRM. Możemy więc nagrać muzykę na płytę lub przenieść do dowolnego odtwarzacza MP3, a to wszystko legalnie.
Jednak 99 eurocentów za utwór to zdecydowanie więcej niż abonament za Last.fm. Za jego równowartość moglibyśmy kupić tylko trzy utwory miesięcznie. Niestety również w przypadku sklepu Ubuntu One brakuje najświeższych nowości, a nawet klasyków.
Jamendo, Last.fm i sklep muzyczny Ubuntu łączy jedno – płaci się za samą muzykę (chociaż część jest za darmo). Inaczej jest w przypadku Open.fm (dawniej Gadu Radio). Jest to najczęściej słuchana w Polsce internetowa platforma radiowa. Open.fm posiada kilkadziesiąt kanałów tematycznych, w których przed utworami emitowane są reklamy. Pojawiają się one również jeśli korzystamy z odtwarzacza online. Alternatywny sposób słuchania to uruchomienie Open.fm w komunikatorze Gadu-Gadu lub Tlen. Mimo reklam, darmowej muzyki słucha miesięcznie ponad 2 miliony osób.
Open.fm pokazuje to wyraźnie, że nie lubimy płacić za muzykę, nawet jeśli są to niskie kwoty, jak w przypadku Last.fm. Klasyczne radia z muzyką przerywaną reklamami cały czas są znacznie bardziej popularne.