Niedawno ogłoszone plany przejęcia Yahoo! przez Microsoft wywołały prawdziwą burzę w internecie. Specjaliści zastanawiają się czy istnieje szansa na pojawienie się konkurencyjnych ofert ze strony innych firm. Nerwowo zareagowało również Google, którego akcje odnotowały drastyczny spadek.
W piątek Microsoft poinformował o złożeniu oferty przejęcia portalu Yahoo! za gigantyczną sumę 44,6 miliarda dolarów. Chociaż pogłoski o zbliżającym się przejęciu krążyły w sieci od kilku tygodni, końcowa cena zaskoczyła wszystkich. Oznaczało to, że Microsoft jest gotów zapłacić za jedną akcję 31 dolarów, o połowę więcej niż wynoszą aktualne notowania spółki.
Mimo to szefowie Yahoo!, które w ostatnim czasie nie miało większych sukcesów, a na dodatek traci zyski z reklam w swojej wyszukiwarce na rzecz Google, próbują wynegocjować jeszcze wyższą cenę zakupu. Nieoficjalnie mówi się, że chcieliby oni wywindować cenę za jedną akcję do poziomu powyżej 35 dolarów. W tym celu szukają konkurencyjnych ofert. Lecz póki co bez skutku.
Żadna z informatycznych potęg, takich jak eBay czy nawet Apple, nie dysponuje takimi pieniędzmi. Odpowiednich środków nie udało się także zdobyć koncernowi medialnemu News Corp., wydawcy wielu dzienników i właścicielowi serwisu MySpace. Jedyną firmą, która w chwili obecnej byłaby w stanie złożyć konkurencyjną propozycję jest Google.
Problem jednak w tym, że taka transakcja zostałaby natychmiast zablokowana przez rząd USA, ponieważ dawałaby Google monopol na rynku wyszukiwarek internetowych. Próbując więc w międzyczasie bez skutku skonstruować sojusz składający się z zależnych od siebie firm, które mogłyby same wystąpić z ofertą, kierownictwo Google zaczęło wystosowywać oświadczenia skierowanie przeciwko Microsoftowi. Pyta w nich o przyszłość internetu, zdominowanego przez giganta z Redmond. Microsoft nie pozostał dłużny, wytykając Google, że obecnie kontroluje 75% zysków z reklamy internetowej, a Microsoftowi zależy jedynie na zdrowej konkurencji.
Do opinii publicznej szybko wyciekła także informacja o tym, że prezes Google dzwonił osobiście do szefa Yahoo!, próbując przekonać go do odrzucenia współpracy z Microsoftem. Oferta miała polegać na wprowadzeniu sieci reklamowej Google do portalu Yahoo! i jego serwisów, dzięki czemu Yahoo! miałoby gwarantowane zyski, jednocześnie pozostając niezależne.
To właśnie ta propozycja jest w tej chwili największym zagrożeniem dla planów Microsoftu. Trzeba jednak pamiętać, że Microsoft jest powszechnej opinii skłonny zapłacić za Yahoo! każdą cenę, ponieważ jest to jego ostatnia szansa na zdobycie poważnej pozycji w internecie. Firma, która w latach 90. XX wieku za sprawą systemu operacyjnego Windows całkowicie zdominowała rynek komputerów domowych, nigdy bowiem nie potrafiła powtórzyć tego sukcesu w sieci.
Google natomiast jest w stanie dać wiele, aby do tego nie dopuścić. Chociaż Yahoo! i Microsoft razem wzięte pozostają w tyle za Google pod względem udziału w rynku wyszukiwarek i reklamy internetowej, to i tak nie uchroniło to akcji firmy przed zanotowaniem znaczących spadków, z blisko 560 dolarów za sztukę w czwartek aż do niecałych 500 dolarów na chwilę obecną.
Więcej informacji: http://googleblog.blogspot.com/2008/02/yahoo-and-future-of-internet.html
Źródło: WWW